Witam, Sytuacja jest taka. Dom w którym od przynajmniej 20paru lat jest problem z grzybem/pleśnią (przypuszczam że może być dużo dłużej, ale nie mam informacji na ten temat). Dom wybudowany na skarpie (nad morzem, odległość ok 300m), piwnica pod ziemią (nie widziałam wnętrza), całe jedno piętro przylegające jedną zachodnią ścianą domu do ziemi. W domu unosi się nieprzyjemny, ostry zapach, który zostaje na ubraniach i domownikach i właściwie wszystkich gościach, którzy odwiedzą domostwo. Problemem jest m.in. nieocieplenie ścian od zewnątrz (goła cegła), w domu jest chłodno. Od kilku lat zainstalowany jest system rekuperacji, pomieszczenia są ozonowane ale problem nadal jest. Na ścianach w niektórych miejscach prawdopodobnie jest pleśń, ciężko mi powiedzieć jak dużo, bo tam nie mieszkam. W domu jest sporo przedmiotów, wszystko ma mocny, charakterystyczny zapach. Domownicy i zwierzęta mają problemy ze zdrowiem. Moje pytanie brzmi, czy dom da się odratować? Czy jest sens wkładać pieniądze w ocieplenie, profesjonalne ozonowanie, farby przeciwgrzybicze itp itd czy też po tylu latach grzyb jest tak wrośnięty w budynek, że lepiej jest go po prostu wyburzyć? Jeśli jest sens wkładać pieniądze i energię (domownikom zależy na domu), jakieś rady? co najlepiej zrobić? Będę wdzięczna za wskazówki i z góry dziękuję.