Właściciel zdziwił się mocno na moje zażalenia i aż sam pofatygował się do nadzoru budowlanego, gdzie powiedział że go wyśmiali, bo takie błahostki nie wymagają legalizacji, gdyż dom został odebrany 12 lat temu bez zastrzeżeń i zapewnia że od tamtej pory nic nie było zmienione, że tak już było, lecz dziwie się temu bo jak można było odebrać taki dom, gdzie plany się nie zgadzają z faktem rzeczywistym, na planach nie ma lukarni na poddaszu, inaczej jest kształt ścian, nie zgadzają się pokoje, inne metry użytkowe itp. Na karcie wykazu budynków widnieje jako dom dwu kondygnacyjny jako jedna kondygnacja podziemna i jedna nadziemna, a w rzeczywistości są trzy nadziemne. Właściciel zapewnia że aby wystarczy za 500zł nająć architekta który uaktualni te błahostki i w starostwie zaktualizują to i komu mam wierzyć? A piszę to wszystko bo ten dom chcę kupić na kredyt i bank (mBank) odmówił mi udzielenia kredytu ze względu na nieuregulowany stan prawny domu i to też mi to podał nieoficjalnie przedstawiciel/opiekun mojego kredytu bo bank nie udziela z jakich powodów wydaje decyzję odmowną. Zostałem poinformowany że mBank czepia się byle czego bez podstaw i teraz złożyłem zapytanie o kredyt do ING bo on nawet honoruje obcych rzeczoznawców i on nie będzie patrzył na takie sprawy, więc ja się czuje teraz jak między młotem a kowadłem, bo zależy mi na tym domie, ale jeśli mam potem mieć sporo problemów i kosztów dodatkowych to nie chciałbym się w to ładować i komu mam wierzyć, czy to faktycznie błahostka, jak nawet teren jest zniwelowany i zakończony murkiem bo jest wyżej, a tego nie ma na mapach geodezyjnych, to przecież i nawet geodetę będę musiał opłacać żeby to zaktualizować. I już nie wiem co robić i od czego zacząć. (Mam zaświadczenie z gminy, że działka na której stoi dom nie posiada planu zagospodarowania przestrzennego, więc chyba da się wszystko uaktualnić).