Czołem wszystkim forumowiczom! Potrzebuję rady osób doświadczonych w temacie aspektów prawnych związanych z realizacją remontu, będę BARDZO wdzięczny za wszelką pomoc i uwagi. Mam następującą sytuację - niedawno zakupiłem 66m2 mieszkanie spółdzielczo-własnościowe z rynku wtórnego na terenie Poznania, które wymaga generalnego remontu. Chodziło o wymianę starej elektryki, wyburzenie kilku ścian działowych, poprzestawianie elementów w łazience. Chciałem wszystko zrealizować zgodnie z przepisami zgłaszając remont do urzędu dzielnicy. Tam jednak starłem się z totalnym betonem po drugiej stronie, gdzie zażądano ode mnie POZWOLENIA NA BUDOWĘ. Pokopałem się z koniem, nic nie wskórałem - UD twardo obstawał na pozwolenie na budowę. Po przemyśleniu za i przeciw i po długiej walce o zdobycie dokumentów udało mi się ostatecznie przygotować PNB. Wiem że dałem się zrobić w c***a i powinienem walczyć dalej o przyjęcie zgłoszenia o remoncie, czas na takie zabawy dla mnie niestety już minął (dzieci, pieniądze, problemy ze zdrowiem) i muszę znaleźć jak najwłaściwsze, konstruktywne rozwiązanie obecnego stanu rzeczy. Chciałem poprosić was o informację w następujących tematach: 1) co dzieje się w momencie kiedy złożę już wszytko do Urzędu. Czy fakt że realizuję prace w oparciu o PNB wymaga ode mnie zgłoszenia tego faktu do jakiegoś urzędu nadzoru budowlanego? Jakie dodatkowe czynności trzeba wykonać aby zamknąć prace na mieszkaniu? Czy trzeba kogoś dodatkowo nająć, zapłacić, zgłosić do kolejnego urzędu i czekać 2 lata na kiwnięcie palcem pana i władcy zza okienka? Chce wykończyć mieszkanie a nie stawiać dom... 2) jakie są potencjalne konsekwencje realizacji remontu bez zgłoszenia go w urzędzie? Będę bardzo wdzięczny za wszelkie uwagi w tym temacie. Michał