Witam, To i ja poproszę o pomoc. Mamy wkład kominkowy Dovre 2100s - NIEZABUDOWANY. Montowany w 2014 r. Postawiony na żeliwnym stojaku. Komin Schneider. Dodam, że przejrzeliśmy już z mężem wszystkie możliwe fora, mieliśmy u siebie gamę kominiarzy i fachowców łącznie z producentem kominka - nikt nie potrafi pomóc, a my jesteśmy bezradni. Od samego początku kominek po pewnym czasie przy rozpalaniu śmierdzi i jak już "wyśmierdzi" swoje to jest ok. Jest to smród jakby chemiczny, jakby jakiś klej, jakby żeliwo, ciężko określić. Myśleliśmy, że musi się wypalić, ale po 3 latach ostrego wypalania stwierdzamy, że co się miało wypalić to się wypaliło. Po rozpaleniu kominka jest ok, jak się nagrzewa to zaczyna śmierdzieć, pośmierdzi, musimy wywietrzyć cały dom bo nie idzie oddychać i potem już można palić bez żadnego smrodu. Z początku myśleliśmy, że to rury połączeniowe śmierdzi - wymieniliśmy i dalej śmierdziało. Zgłaszaliśmy to do producenta - wymienili nam kominek na nowy i dalej śmierdzi. Wzięliśmy inny model kominka (też Dovre) (od sąsiada obok który akurat montował) i zamontowaliśmy go u siebie i co ciekawe też śmierdzi. Myśleliśmy, że śmierdzi farba na ścianie od nagrzania - odizolowaliśmy specjalnymi płytami do zabudowy kominków i dalej śmierdzi. Wycieraliśmy kominek, żeby wyeliminować kurz i dalej śmierdzi. Zatykaliśmy wentylacje, żeby wyeliminować zaciąganie smrodu z zewnątrz - dalej śmierdzi. Palimy dobrym drewnem - buk, rozpalamy brzozą. Jesteśmy już zdesperowani i prosimy kogoś o pomoc, bo mamy kominek, którego nie możemy zabudować bo śmierdzi, a mamy w domu malutkie dziecko, którego nie chcemy narażać na smród (nie wiadomo jakiego pochodzenia). Błagam o jakiekolwiek wskazówki! Pozdrawiam