Jeśli architekt nie jest jednocześnie konstruktorem (musiałby ukończyć 2 zupełnie różne kierunki studiów), to w jaki sposób ma cokolwiek ocenić. Architekt jest od wizualnej strony obiektu, a wiedza jaką posiada nt obliczeń posadowienia budynku jest zbliżona do wiedzy osoby, która kiedyś wybudowała dom i tyle. To tak jakby ktoś kto kiedyś kierował samochód miał wydawać opinię nt jego naprawy.
Jestem konstruktorem i nigdy w życiu nie spotkałem się by geolog podał nośność gruntu pod konkretny rodzaj fundamentu. Mówić wam może wszystko, ale pewnie się pod tym nie podpisze, a konstruktor tak. Nośność gruntu, a dobór rodzaju fundamentu to 2 różne rzeczy. Może i mamy XXI w. ale stosowane metody obliczeniowe to nie mechanika precyzyjna i operuje się odpowiednimi współczynnikami bezpieczeństwa, aby zredukować możliwość awarii. Ale dzięki pewnym uproszczeniom projekt konstrukcji domku wykonuje jedna osoba przez 2-4 tygodni, więc jest stosunkowo tani. Z gruntami jest jak z organizmem człowieka. Choć mamy badania gruntowe w kilku punktach, to wciąż nie mamy pod pozostałą powierzchnią domu, więc właściwie wszystko się może zdarzyć. Poza tym grunt z czasem ulega przemianom. Choć czysty piasek jest gruntem niewysadzinowym, to z czasem jest zagliniany i potrafi kumulować w sobie wodę, która powoduje w czasie mrozu wysadziny. Uważam, że warto posadawiać poniżej głębokości przemarzania, bo grunt nigdy nie jest ani czarny ani biały, a koszt konstrukcji domu to tylko około 20-30% jego wartości.