
chriss1
Users Awaiting Email Confirmation-
Liczba zawartości
25 -
Rejestracja
Informacje osobiste
-
Płeć
Mężczyzna
-
Mój klub zainteresowań
Budowa - wymiana doświadczeń
-
Jestem na etapie
mieszkania
Dane osobowe
-
Województwo
kujawsko-pomorskie
chriss1's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Ekipa "niby" ubiła grunt, wysypała chudziak(nie na a między mury fundamentów bez zbrojenia) i ubiła go. Mam zdjęcia jak ubijała chudziak, niestety nie wiem jak ubijali wsypywany piasek, czy wsypali trochę i ubili, czy wsypali całość i wtedy ubijali. Jeśli wsypali całość ( ok. 1,5m wysokości) i dopiero później ubijali to mam nadzieje że w piekle się będą kretyni smażyć. Po ok. roku od tej chwili na chudziak położyłem izolację i wszystko inne, rury, styropian i jeszcze raz izolację. Później przyszła ok 15cm wylewka ( bez zbrojenia) i znów izolacja i panele. Styropian był dobry, przeznaczony do podłóg, to sam robiłem i ręczę głową. Poza tym styropian ten użyłem w całym domu, a opadanie jest tylko w trzech pokojach. Na piętrze nie ma w ogóle śladu aby coś się działo, a tam także poszedł ten sam styropian. Nie wiem czy to będzie się zgadzało, ale myślę że poziom wód gruntowych na tyle się uniósł, że nawilżył „niby” ubitą przez ekipę podłogę, i ta siadła, tyle ile było miejsca. Pozostaje mi mieć nadzieję że siadła już maksymalnie, bo niewesoło byłoby zrobić remont, a za 3-4 lata mieć to samo. Z kolei nie chcę czekać z remontem następnych parę lat, myslę że poczekam do przyszłej wiosny, ale nie dłużej. Nie mam płyty leżącej na muchach fundamentów, po zamknięciu domu dachem dopiero wylewałem posadzki, tak że każdy pokój ma osobną płytę nie wspartą na fundamentach.
-
Drenarzu wokół budynku nie mam ( Fundamenty zabezpieczone steropianem i folią, całość uformowana pod skosem aby wode odprowadzić od fundamentów) Deszczówka odprowadzona za dom do zbiorników, brak nawet najmniejszych pęknięć na scianach nośnych i działowych. Dom stoi na wzniesieniu. Też pomyślałem o jakiejś awarii, ale wodomierz stoi, a tam gdzie jest wodomierz i gdzie idzie rura doprowadzająca wodę nie ma najmniejszych zapadnięć - dopiero po drugiej stronie domu. Kanalizacja OK - szambo ekologiczne odprowadzone daleko od domu. Chyba wszystko rzeczywiście wskazuje na fuszerkę budowlańców? Moim zdaniem otrzymując pozwolenie na budowe powinno się otrzymywac także pozwolenie do odstrzału jednego majstra z ekip pracujących na budowie. Od razu problemy by się skończyły, bo popaprańcom zaczęłoby zależeć na dobrze wykonanej pracy, a nie na kasie i zeby jak najszybciej skończyć.
-
Mi tez brakuje piwnicy, z uwagi na dodatkowe pomieszczenia, no i jak patrze jak wszystko się fajnie trzyma na piętrze, a jak zejdę na parter.... Bardzo ciekawi mnie dlaczego posadzka nie opadła np w pierwszym, drugim roku. Teraz - po ok 5 latach mieszkania nagle w jeden rok wszystko poleciało w dół? Wody gruntowe sa wysoko, mój sasiad z naprzeciwka ( stary budynek) ma piwnicę i co roku wypompowuje wodę. Dlatego też zdecydowałem się unieść dom, pomimo tego ze stoi na niewielkim wzniesieniu. Dom budowałem po dach, dopiero jak skończyli tynki wewnąrz, czyli ok 1,5r po wykonaniu fundamentów zalewałem posadzki. Przed zalaniem posadzki robiłem drobne korekty w kanalizacji i doprowadzeniu pow. do kominka i kułem chudziak - nie było niczego podejrzanego - pod chudziakiem był twardo zbity piach. Żeby było podmywanie, musiałob coś nieopodal płynąć, choćby żródełko chociaż... Nie mam awarii, nie gubię wody gdzieś w posadzce, to tez sprawdzałem. Muszę wypytac sąsiada który mieszka obok mnie czy nie ma problemów, on mieszka ok 1m niżej, moze jemu tez poszło?
-
Moim zdaniem posadzka na gruncie którą mamy nie jest na tyle silna jak strop, żeby pod własnym ciężarem nie popękać i po prostu pęka tam gdzie chce. Dlatego opada nierównomiernie. Chudziak jego wytrzymałość moim zdaniem w zasadzie jest taka, żeby podczas budowy pustaki które wstawia się do domu nie pozapadały się i żeby robotnicy mogli pracować – ktoś wcześniej pisał że uderzenie młotkiem go przebija . Na to idzie pełno styropianu i izolacji – wytrzymałość na zginanie , łamanie praktycznie żadna. Później owszem, ok. 15 – 20cm betonu, ale w pokoju np. 8x8m nie utrzyma się to w całości . Nie mówię o ciężarze mebli czy użytkowników, bo do ciężaru samej wylewki to pestka. Ona po prostu pęka pod własnym ciężarem, a ponieważ opadanie terenu nie jest aż tak zróżnicowane – nie czuć tego aż tak bardzo na samej podłodze i wychodzą łagodne fale. Nauczka na przyszłość – zbroić posadzkę na gruncie prętami i kratownicami jak strop? U mnie wczoraj drugi raz obniżyłem listwy – licząc przy ścianach nie siadło aż tak jak na środku, czyli ściany coś wstrzymują opadanie ( ok. 20mm). W niektórych miejscach w ogóle nie było opuszczone, ale celowo wystarczyło że kilka razy poskakałem w tym miejscu, i też opadło aż się wszystko wyrównało. Najbardziej denerwujące jest to, że pod drzwiami nie chce opadać, bo tam jest mur. I wychodząc z pokoju ma się wrażenie że idzie się pod górkę…
-
Mariusz 78 Rzeczywiście nasze przypadki są niemal identyczne. U siebie ok 2 lata po przeprowadzce zauważyłem obniżenie posadzki w łazience o 5mm. Zaraz szybko to skorygowałem, silikon i spokój. Osiadła w miarę równomiernie, powiedziałbym nawet że równo. I po tym proces się zatrzymał. Od 2 lat jest spokój, także teraz. W przedpokoju także jeśli cokolwiek posadzka opadła, to bardzo niewiele. Te pomieszczenia są jakby osobno otoczone murami fundamentu, nie wiem czy dobrze, ale tłumacze sobie to tym, że tam ekipie budującej jeszcze chciało się w miarę dobrze ubić grunt. Natomiast na przestrzeni "otwartej", czyli kuchnia, jadalnia i salon jest tragedia. W salonie na środku podłogi różnica poziomu w stosunku do progu wejścia do salonu ( pod nim jest mur fundamentu więc nic nie opadło) jest ok 4cm, jeśli nie więcej. Przy ścianach opad jest mniejszy, natomiast jak zrobię test kulki, oczywiście kula się do środka pokoju. Tez podobnie jak ty chcę wuylać posadzkę samopoziomującą, ale zastanawiam się czy nie zaczekać z tym do następnego roku jeszcze - może jeszcze będzie opadało? Największe opadanie podłogi zauważyłem w tym roku ( ok 5 lat po przeprowadzce) i to jest bardzo znaczne - praktycznie ok 4cm opadło w przeciągu paru miesięcy. Mam w salonie kominek który oczywiście też się "zapada". Dolna płyta na której stoi wkład idzie razem z podłogą, a słupki i całą góra kominka zespolona jest ze ścianami chyba, bo została w miejscu. Między słupkami i płytą dolną kominka pojawiła się szczelina, którą uzupełniam wkładkami do poziomowania mebli ( boję się że jak się całość oderwie od ściany to dopiero będzie bałagan. W ostatnim czasie, niemal codziennie muszę korygować, bo to co podłożyłem poprzedniego dnia, następnego wieczora jest luźne. Już sie śmieje że jeszcze trochę to do salonu zrobimy sobie stopnie z korytarza. I teraz zastanawiam się: co się zmieniło że akurat teraz w tym roku wszystko idzie? Nie ma mowy o podmywaniu - dom stoi na wzniesieniu, i jest dodatkowo wyniesiony ponad grunt ok 1m. Okolica ma bardzo dobra ziemie, ok 1m pod żyzną ziemią jest glina Nie ma śladu nawet najmniejszych pęknięć na ścianach nośnych i działowych nawet. To dobrze, oznacza że fundament jest wykonany prawidłowo i dom nie pracuje na gruncie Problem zauważyłem tylko i wyłącznie w 3 pomieszczeniach ( jednym otwartym). Tuż za ścianą salonu mam garaż na 2 samochodu i tam NIC kompletnie nie osiadło, a stoją tam przecież 1,5t samochody. Owszem teraz pojawiły się roztopy i wokół jest bardzo wilgotno, czy możliwe że wilgoć dostała się pod ławami fundamentu i w jakiś sposób "rozrzedziła" podbudowę posadzki w tych trzech pokojach? Ciekawa sprawa - po przeciwnej stronie salonu mam taras - mam na nim położoną kostkę polbruk. W tym roku patrząc na taras można doznać załamania nerwowego - tam gdzie było kopane pod fundamenty domu zapadła się nawet o 10cm, a sam kostkę kładłem i podbudowę pod taras godzinami tłukłem ubijakiem. Jakieś podziemne rzeki??? Z drugiej strony domu tą samą kostką mam wykładany wjazd na posesję wjazd podniósł się tak, ze jak próbuję zamknąć bramę to wysuwa się z zawiasów – szacuje uniesienie gruntu o ok. 7cm, ale to niemal co zimę się działo, i zdążyłem się już przyzwyczaić. W tym roku podniosło się rekordowo. Czy ty planujesz dopiero teraz na wiosnę/lato robić poziomowanie posadzki czy już masz to za sobą i teraz robisz w innych pomieszczeniach?
-
Posadzkę zacząłem lać dokładnie rok po ułożeniu chudziaka. Niestety nie wiem jak grubą warstwe chudziaka mi dali, (ale chyba była dość pokaźna) - jak przyjechałem to wszystko było już zrobione. Nie wiem czy to normalna praktyka, ale wydaje mi się że chudziak miałem ubijany ubijarką? Nie było żadnych zapadnięć po stemplach, nawet póżniej jak zapomniałem np. w pokoju zrobić doprowadzenie pow. do kominka nieżle się nakułem żeby się wkopać. Normalnie bym się pewnie nie martwił, bo już nie raz się nasłuchałem że w przeciągu pierwszych 10 lat budynek dopiero sie "uleży" i możliwe będa pęknięcia itp, wkurza mnie jedynie powiększająca się przerwa między cokołami płytek a posadzką w kuchni - tam niestety tez posadzka osiada. Jak na razie pękła w niewidoczny jeszcze sposób jedna płytka w kuchni, przy samym progu. przerwa na fuge miedzy cokołami a posadzką powiększyła się o ok 5mm. Posadzka w kuchni grzana.
-
Teraz mi się jeszcze przypomniało, nie wiem czy to coś pomoże - zaraz obok pokoju gdzie siada posadzka jest taras - taras jest na tym samym poziomie co posadzka wewnątrz i był układany z kostki polbruku bezpośrednio na ubitym piasku ( bez podsypki) - teraz - czyli też po ok 3 latach od ułożenia tarasu ; zauważyłem że opadł on o jakieś 2cm - a głowę dam że pod nim jest sam piasek i tłukłem go osobiście ubijarką dość znaczny czas ( ok 2 godzin) - z tym że nie wiem czy aż tak dobrze byłem go w stanie ubić przez tą warstwę niemal 1m wysokości. Tarasem się nie martwię, bo w lato spokojnie wyciągnę sobie kosteczki i podsypię - żaden problem, ale to samo zjawisko jest wewnątrz i to jest niepokojące
-
Właśnie 4 lata to długo zanim zaczęło opadać - może grunt opadł wcześniej ale posadzka "wisiała" w powietrzu i teraz zaczęłą siadać po brzegach? po drugim roku mieszkania zauważyłem że środek pokoju trochę (osiadł) - tzn. jak dziecko wysypało kulki to kulały się do środka pokoju, a nie zostawały gdzieś na brzegach ale było to na tyle mało że praktycznie niezauważalne . Cały przekrój podłogi to patrząc od dołu: Piasek ( ok 1m bo aż tyle było wybrane), chudziak, folia ( kilka warstw) cienka warstwa styropianu, układane rury do grzejników całość jeszcze obłożona ok 100mm steropianu do posadzek oczywiście, znów folia, ok 10cm betonu, folia,płyty tekturowe ( jakieś tam specjalne pod panele) i panele wreszcie Najwięcej opadło ok 1,5cm - nie wiem czy powinieniem się obawiać o rury, bo przecież ich nie "zetnie" przy ścianie - rury są po pierwsze w izolacji ok 12mm ( miękka otulina) a póżniej leżą mniej więcej pośrodku warstwy steropianu ( 100mm) więc o to jak na razie się nie martwię. Poziom wód gruntowych na tyle wysoki że nie można było wykonac podpiwniczenia, ale cały dom jest wyniesiony ponad naturalne położenie gruntu o ok 800mm czyli stan wód gruntowych nie powinien chyba wpływać. Dom stoi na wzniesieniu i brak jakichkolwiek śladów pęknięcia murów zewnętrznych czy działowych - czyli fundament nie został naruszony - tylko posadzka siada. Nie mam drenażu wokół fundamentów. Moim zdaniem chyba właśnie ekipa zle ubiła piasek, albo wrzuciła też trochę ziemi? jak jezdziłem patrzeć był piasek, ale cholera ich wie... jak wszystko się uspokoi, to wyleję posadzkę samopoziomującą, tyle że zastanawiam się czy coś może się stać z izolacją podłogi? czy przy tak wysokim podniesieniu podłogi ponad grunt, i tyloma warstwami folii nie ma się czym przejmować?
-
Witam wszystkich, proszę o poradę w sprawie opadającej podłogi na parterze oczywiście. Powodem opadania będzie najprawdopodobnie niedokładne ubicie gruntu, gdyż to robiła ekipa - posadzki wylewałem sam i głowę dam że styropian, wylewka i izolacja jest wykonana właściwie. Opadanie pojawiło się dopiero po 4 latach mieszkania. Co radzicie - widzę że podłoga opada nie równo - w niektórych pokojach tylko. Na podłodze mam tylko panele, więc nie będzie problemów z odnowieniem. Mój plan jest taki, ale napiszcie co myslicie o tym: Na razie nic sobie z tego nie robie ( max opadnięcie podłogi to ok 1-1,4cm w niektórych miejscach.) i czekam aż proces ustanie. Jak już nic więcej nie będzie opadać, zdejmę panele i wyleje posadzkę samopoziomującą w tych miejscach gdzie opadło, rozłoże pod panelami nową folię i znw panele. Czytałem problemy innych którym bardziej opadła posadzka, i w poradach pisali im że będą musieli odnowić izolację poziomą - co to znaczy ? U mnie zgodnie z projektem przed układaniem styropianu na posadzkę rozłożona została folia - na duże zakładki ( nie w jednym kawałku) pózniej normalnie, steripian w 2 warstwach, folia, wylewka no i znów jakieś kawałki folii i na tym wszystkim panele. Czy ja tez będę musiałcoś tam odnawiać? w sensie kuć posadzkę??? Dzięki z góry za porady.
-
Pewnym jest, że gdybym cokolwiek wiedział o jakichkolwiek planach drogi w tej okolicy nawet - nigdy tej działki bym nie kupił. Sąsiedzi nic nie powiedzieli, bo sami już dawno o tym zapomnieli, sprzedający nie powiedział, bo chciał sprzedać. Plany przewidywały przebieg drogi w innym miejscu; choć i tak blisko, i faktycznie ten pomysł przez domy zjawił się nagle - bez żadnych pytań. Tak jak w przypadku Dropsiaka. Wiem że jako jednokstki nie mamy nic do powiedzenia - sąsiada pewnie wykupią, a mnie postawią ekran i odejdą w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku... CZy ktoś potrafi powiedzieć jak się przy czymś takim mieszka?? Zakładam najgorsze, bo na pewno musze się przygotować, może coś uda się wskurać, ale jeśli nie? Sprzedaż - to jedna opcja, na pewno niekożystna dla mnie, ale czy można przy czymś takim wytrzymać? W jaki sposób można zażądać odszkodowania od sprzedawcy za taką rzecz???? Mozna w ogóle?
-
Podczas jak kupowaliśmy działkę nie było mowy o żadnej drodze. Pózniej dowiedziałem się że jeszcze w latach 70 tych została w tym miejscu przeprowadzona kreska obrazująca przyszłą drogę, jednakże ta opcja zginęła, w tym miejscu pobudowali się inni niż ja ludzie i tak sobie żyli. Sprzedający działkę oczywiście nie wspomniał słowiem o jakimkolwiek zagrożeniu. Starostwo wydało pozwolenie zarówno mi jak i innym sąsiadom którzy się w pobliżu wybudowali. Od chwili tego cholernego EURO20012 sprawe rozdmuchano i przypomniano sobie że coś warto w końcu wybudować. No i na siłę - jak to w Polsce bywa - slalomem między domami żeby z jednej srony było jak najtaniej, ale żeby na siłe było. Dodam jeszcze że w tym niecałym 5-kilometrowym odcinku drogi powstałe w sumie chyba 4 opcje przebiegu drogi - wszystkie inne omijały domy - i na szczęście od strony północnej - czyli jak najbardziej kożystnej dla nas. Jedna z opcji przewidywała przebieg drogi ok 150m od innych domów, i w zasadzie wszyscy byli pewni że ta opcja pozostanie w razie czego... Projekt nie jest jeszcze zatwierdzony i idzie do; bodaże;l starosty i ochrony środowiska do zaakceptowania - może tam uda się coś nieco zdziałać? Ochrona środowiska to chyba także ochrona ludzii?? czy u nas tylko psy i drzewa tylko mają jakieś prawa?? Ciekaw jestem co powiedzą na to że pod samymi oknami będzie droga ekspresowa, ani okien w lato otworzyć, nie mogę sobie wyobrazic - po co ta działka jak człowiek nie będzie nawet chciał z domu wyjść przez ten hałas? Czy mieszka ktoś przy ekranie?? Działa to w ogóle coś??
-
Drodzy koledzy Mam do was pytanie, czy ktoś wie gdzie można znaleśc przepisy odnośnie prowadzenia dróg ekspresowych? Sprawa wygląda tak, że dowiedziałem się właśnie że zaraz obok mego domu zostanie przeprowadzona droga ekspresowa S5 ( wyburzając nowo wybudowany dom mojego sąsiada, ale zostawiając mój dom) zaś sprawę hałasu zamierzają załatwić stawiając od POŁUDNOWEJ strony wysoki ekran akustyczny ok 7m od OKIEN!!! Nie chce to teraz biadolić że to tylko w Polsce ktoś może na takie pomysły wpaść, ale pytanie jest co w takiej sytuacji zwykły mieszkaniec może zrobić? Pozwolenie na budowę dostali w tej okolicy wszyscy, było to ok 3-4 lata temu. A teraz takie rzaczy chcą robić. Byłem oglądać projekt - to jest jak na razie opcja do zatwierdzenia przez wojewodę. Czy ktoś wie może co można zrobić aby byc może zmienić przebieg trasy????
-
Problem z piecem - proszę o poradę
chriss1 odpowiedział chriss1 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Witam - na jaki piec została dokonana zmiana? Na jakis stalowy? -
Problem z piecem - proszę o poradę
chriss1 odpowiedział chriss1 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jest to z pewnością dobre rozwiązanie, ale chyba nie do zastosowania przeze mnie niestety. Przypuszczem że wykonanie takiej przystawki oraz przebudowa całęgo pieca równałaby się kosztowo z zakupem zwykłego pieca stalowego, z osobną komorą spalania ( to są chyba górnego spalania) Droga którą muszą pokonać spaliny jest na tyle długa, że nie ma praktycznie możliwości przedostania się płomienia. Szkoda tylko że są stalowe. Czy nie można czegoś wstawić w rurę odprowadzającą spaliny do komina? jakiegoś wytłumienia? Słyszałem o takich rozwiązaniach, że wokół rury odprowadzającej spaliny zakłądano płąszcze wodne - i uzyskiwano w ten sposób dodatkowy element podgrzewający wodę - było to gdzieś tam wpięte w cały obwód... Tylko to nie ma wpływu na wytłumienie płomieni... Może jest jakaś możliwość wytłumienia pracy wentylatora? -
Problem z piecem - proszę o poradę
chriss1 odpowiedział chriss1 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Słyszałem już o tego typu przystawkach w kotłach CAMINO - ktoś mi wspominał że nawet skręcano 2 piece razem, aby jak najbardziej wydłużyć drogę spalinom, aby wytłumić w ten sposób płomień - jeśli nie robi to problemu - z dużą chącią obejrzę tą przystawkę, bo to może być jedyny ratunek tak naprawdę. Wczoraj przeprowadziłęm eksperyment - zamontowałem wentylator nadmuchowy który miałęm w komplecie jak kupiłem piec.- moja wersja kotła to HERKULES U22 WE PLUS - wentylator MERTIX - i muszę powiedzieć że bardzo słusznym posunięciem był demontaż tego wentylatora - bo pożar miałbym codziennie. Rura łącząca piec z kominem niemal czerwona - z tyłu pieca są malutkie drzwiczki wyczystkowe - gdy je uchyliłęm dopiero zobaczyłem jakie płomienie idą!!! Nie wiem - może to wina nieumiejętności palenia - ale jaką umiejętność trzeba mieć aby podłożyć podpałkę, rozpalić drewno, podrzucić węgla i wcisnąć "start" ?? Dobrze że zostałem sobie w kotłowni przez 10 minut i patrzyłem co się dzieje!!! DOdam jeszcze że w sterowniku kotła wentylator mam skręcony na 30 procent mocy - czyli maksymalnie ile się tylko da!! Teraz moje przypuszczenia - albo mam coś od początku spartane przez instalujących kocioł - nie wiem co może być - nie stoi przy samym kominie - 400mm chyba tam jest... Albo coś jest nie tak z kotłem - może zł, zbyt silny wentylator, niewyregulowany obciążnik drzwiczek wentylatora? nie mam pojęcia HES - masz całkowitą rację - sadza nie zapaliłą się w całym kominie - nie wiem w ogóle czy się zapaliła, ale z pewnością pęknięcie powstało w okolicach podłączenia kotła z koninem, i oczywiście poszło do góryw okolicach parteru - na pierwszym piętrze po pęknięciu nie ma już śladu!! - czy sadze w kominie nie wypalają się czasem do samej góry? Z tego co słyszałem to dość "widowiskowy" pokaz i płonienie są widoczne na zewnątrz - u mnie niczego takiego nie było.