Witam, jak już napisałem w temacie jestem całkowitym amatorem, jeśli chodzi o palenie w piecu. Zawsze mieszkałem w bloku, gdzie było ogrzewanie gazowe - praktycznie bezobsługowe. Przeprowadziłem się do domu, gdzie był stary piec, który dopiero 2 dni temu (takie terminy w Rybniku...) został wymieniony na nowy piec 5 klasy Stalmark Pionier 20 kW. Generalnie cały piec chodzi super, a obsługa jest stosunkowo prosta. Problem jest jednak z temperaturą spalin. Wszyscy praktycznie doradzają mi, że powinienem utrzymywać temperaturę spalin powyżej 120-130 stopni, ponieważ poniżej tej temperatury mogą pojawiać się skropliny, które zniszczą komin/powstaną wykwity wewnątrz pomieszczeń. Dom jest starszy, lata 60, nieocieplony - typ kostka ok. 120 m2 powierzchni użytkowej. Komin murowany, świeżo szlamowany (ze szkód górniczych). W całości przechodzi przez pomieszczenia ogrzewane (pomijając ten kawałek w piwnicy). Wczoraj było pierwsze palenie i zauważyłem, że im większa temperatura na zaworze (piec ma ustawione 65 stopni, na zaworze ustawiałem 50-55) tym większa temperatura spalin. Udało się uzyskać kompromis (nie za gorące grzejniki, ale wystarczająca temperatura spalin) - było 105 stopni na spalinach, ale rano na tych samych ustawieniach zeszło do 70 stopni. Kompletnie nie znam się na piecach i ich działaniu, więc nie wiem jak to ustawić. Chciałbym uzyskać większą temperaturę spalin, ale też nie chcę, żeby w pomieszczeniach była sauna. Czy jedynym wyjściem jest trzymanie wysokiej temperatury na zaworze? Teoretycznie mam pogodówkę, ale ona utrzymuje mniejsze temperatury - szczególnie w takim okresie przejsciowym jak teraz. Finalnie czy rzeczywiście zagrożenie skroplinami jest takie duże i trzeba tak precyzyjnie trzymać temperaturę spalin? Nie widzę możliwości, aby przy takim piecu utrzymać wysokie spaliny np: w okresie letnim, jeśli ogrzewałbym tylko CWU. Chyba, że się mylę i jest jakieś inne ustawienie poza temperaturą, które ma wpływ na temp. spalin? Będę wdzięczny za wszelkie informacje.