Dach został ofoliowany i pokryty łatami, gdzieniegdzie pojawiły się też przeszklenia dachowe. Na głowę już nie pada, ale jeszcze gdzieniegdzie zawiewa. Zimo nie nadchodź jeszcze, w odwrocie czeka dachówka.
Ściana kolankowa zgodnie z projektem ma 1m. Architekt zapewniał, że wysokość optymalna, pozwoli dobrze zagospodarować przestrzeń na poddaszu. Ale jak to przystało na rasową babę trzeba było trochę pokręcić nosem... Czy aby kolanko nie za niskie i czy aby nie za wysokie. Wysłuchawszy argumentacji murarzy oraz dokonując stosownych pomiarów (no przecież trzeba się upewnić czy komódka wejdzie, czy biurko się zmieści i na jakiej wysokości walnę się w łeba o skos) oraz rysując wizualizacje 3D doszłam do wniosku, że architekt ma rację :)
O schodach i tzw. balkonie wewnętrznym (antresola) nie będę się rozpisywać poza zasłyszaną w rodzinie opinią, że "dom bez balkonu to nie dom". Jako, że nasz projekt nie posiada balkonu, przechrzciliśmy antresolę na "balkon wewnętrzny". No przecież nie możemy być gorsi! Hehe :)
Uff... teraz na "żywo" wiemy, że projekt jest spójny z oczekiwaniami (przynajmniej jeśli chodzi o parter). Ściany podzieliły przestrzeń i wszystko wydaje się akuratne - ani nie nie za wielkie, ani nie za małe.
Na parterze czeka jeszcze na wymurowanie ok 5m ścianek działowych pomiędzy kotłownią, łazienką a wiatrołapem + kawałek w kuchni.
Majstry sporo narzekali na nietypowy, niepraktyczny, słowem: "daszek samo zło" nad wejściem do domu, ale ostatecznie daszek został zaszalowany - zwycięstwo! Mam nadzieję, że tego wyboru nie odszczekam...
Ekipa budowlana szczęśliwie powróciła z wakacji i zabrała się za murarkę.
Ściany rosły raz szybciej raz wolniej. Sporym wyzwaniem były utrzymujące się w tym czasie upały, przekraczające 35st w cieniu, a cienia na budowie próżno było szukać.
Poniżej fotografia dokumentująca dokonania.
Spacer po domu realnym a nie wirtualnym - bezcenny:)
Fundamenty zostały zasypane, ekipa uciekła na dwa tygodnie przed tą upalną pogodą na zagraniczne wakacje. Mamy czas, żeby przekopać pod domem kanalizację zanim jeszcze grunt zostanie zalany betonem - po co później kuć? Czy taki beton na gruncie trzeba zazbroić? Opinie są różne, więc chyba lepiej się jednak zabezpieczyć.
Specjaliści doszli do wniosku, że nie ma co za dużo szalować i tracić kasy na drewno. Pustaki fundamentowe poszły w ruch - zaczął objawiać się obrys domu w trójwymiarze.
21 kubików popłynęło gęstą strugą w szalunki. Pogoda dopisała, ekipa sprostała wyzwaniu, kierownik odebrał ławę chwaląc pracowników za precyzyjność- jest dobrze.
Weekend obfitował w polewanie, polewanie i dla odmiany polewanie.
Dbanie o przyszłe domostwo jest przyjemne, nawet snucie się po labiryncie sznurków, prętów, szalunków w temperaturze 33 st. - ale z wężem w ręku:) nie przeszkadza słać nieśmiałych uśmiechów w kierunku dziury w ziemi.
Twór ewoluuje, na razie przyziemnie, ale przeistacza się w coś namacalnego. To nie jest już rzut na papierze, to już nie wizualizacja 3D. To zapowiedz domu - naszego domu.Budowa kwitnie w oczach, pogoda sprzyja, pustaki fundamentowe zakupione. Aby tylko deszcze niespokojne omijały Małopolskę.
Początkowe problemy organizacyjne pokazały nam, że chcieć to móc - wsparcie dobrych ludzi pomogło nam szybko uporać się z przeciwnościami. Budowa wystartowała!
Ekipa wydaje się bardzo dokładna, zostawia po sobie porządek - choć na razie wykopali nam dołki i wylali podbetonkę, współpraca dobrze rokuje. Jeszcze w tym tygodniu powinni wylać ławę.
W miniony poniedziałek geodeta wyznaczył fundamenty - i jak to często bywa, pojawiły się wątpliwości: czy nie za długi, a może za wąski? Hola hola, przecież wszystko już przemyśleliśmy i ten projekt jest naszym idealnym, więc cichosza... Następne wątpliwości dopiero po wybudowaniu fundamentów:)
Są też pierwsze problemy - w piątkowy wieczór, dla relaksu odkopałem rurę z gazem i przebiega ona tylko 65 cm pod powierzchnią ziemi, a zatem w tym miejscu musimy na razie zrobić tylko profilaktyczny podjazd do garażu - na właściwy potrzebujemy obniżenia rury na conajmniej 100 cm (konieczność obniżenia gruntu), a pewnie chwilę od zgłoszenia to potrwa.
Serdecznie witamy Towarzyszy budowlanej doli i niedoli
W najbliższy poniedziałek popełnimy pierwszy konkretny krok w kierunku zamiany tzw. eM-pół na nieco większe, funkcjonalne lokum wolne od smogu i sąsiadów za ścianą - tzn. tyczenie domu.
W końcu po długotrwałym okresie projektowo-pozwoleniowo-kredytowym, możliwość oficjalnego wbicia pierwszej łopaty jest niemal na wyciągnięcie ręki. Radości towarzyszą niezliczone obawy związane z nowym, nieznanym gruntem, ale jak to mówią: "no risk no fun". Tak więc: DO ROBOTY!