Mam pewne doświadczenie z lakierami do metalu i takimi do ogólnego zastosowania. Wynika z nich to, że im bardziej lakier śmierdzi tym lepiej się trzyma, jest trwalszy i szybciej schnie. Stoję przed zadaniem pomalowania mebli i blatu w kuchni a każdy sprzedawca podsuwa mi pod nos puszkę jakiegoś lakieru wodnego podniecając się tym, że nie śmierdzi. Co to w ogóle za durny argument? Lepiej wietrzyć przez tydzień i mieć lakier na 15 lat, czy też malować w komforcie i poprawiać po roku? Ja mam pomieszczenie do lakierowania, mam maskę, kompresor, więc szukam lakieru lepszego w eksploatacji a nie w nakładaniu. Muszę też szczelnie i trwale pokryć drewno lakierem ze względu na obecność wody. Czy dobrze rozumuję, żeby wybrać jakiegoś Domaluxa, który jest niedrogi i śmierdzi, czy też nowoczesne prawie bezwonne lakiery tak samo mi zabezpieczą drewno przed wodą?