Jak czytam niektóre wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że problemem jest raczej koszmarna wrażliwość, niż mieszkanie. Nie chce mi się wierzyć, że małe dzieci czy jeden sąsiad głośno wracający do domu to okazja do takich narzekań. Rozumiem szczekającego kilka godzin psa czy radio puszczone na pełną głośność, no ale... naprawdę? Jeden sąsiad walnie drzwiami i już takie "olaboga"? Sama mieszkam w nowym budownictwie na parterze, ściany mam z dykty i jeszcze drzwi wejściowe do klatki są stalowe i one to dopiero trzaskają.