Poprawiałem kiedyś schody po poprzedniej firmie. Makabra. Klejonka rozłaziła się w rękach. Powiedziałem że nigdy więcej Ale klienci też potrafią być nieuczciwi. 25 lat temu, przed wojskiem pracowałem 2 miesiące u starego fachowca. Dziadek mówiliśmy na niego. Zrobiliśmy schody samonośne z giętymi policzkami. Arcydzieło! Po montażu klient nie chciał zapłacić umówionej kwoty. Dziadek się wkurzył i kazał nam rozebrać. Klient że nie, że schody mają zostać. Dziadek to zapłać. Klient że połowę. Dziadek odpalił spalinówkę i przejechał od góry do dołu. Teraz mam swoją firmę i schody robię na swoje konto. Na szczęście nie miałem nigdy takich problemów i spalinówkę zabieram tylko jak jadę po drewno. Jak jest tutaj? Nie wiem. Pewnie stolarz co robił opisze to inaczej. Jedynie co mnie zastanawia to jak hartowane, klejone szkło na podstopnice mogło pęknąć? Bo chyba takie było?
W dużym skrócie można powiedzieć że stolarz meblowy i schodziarz powinni mieć odpowiednie doświadczenie zawodowe. Potrzebują też innych maszyn.