
Ale zanim przyjdzie do wykorzystania materiałów to jeszcze inne "zabawy" są po drodze. Na przykład zbrojenie ław fundamentowych, a w tym kilkaset strzemion (nie pamiętam dokładnie ile ale szło w setki). Ambitny plan był że w zimie w garażu będę sobie kręcił. Niestety organizacyjnie i mentalnie nie byłem zaprawiony w bojach budowlanych. Raczej zielony laik, któremu coś tam w głowie świta, więc z kręcenia strzemion zimą nic nie wyszło.
Do wspomnianego 1 maja udało się zakupić giętarkę. W promocji była taka rura z 2 wypustkami zdaje się, że do odginania drutów na stropie. A może po prostu sprzedawca się pomylił bo myślał, że to komplet. Niestety moja fachowość nigdy za bardzo nie skorzystała z tego wynalazku. Za to giętarka pracowała jak szalona, chociaż początki były jak wierszu Tuwima: "najpierw powoli jak żółw, ociężale". Przez cały dzień bezstresowych zabaw udało mi się zmajstrować blat do giętarki. Do tego nakręciłem całe 15 strzemion:
Na szczęście potem się już rozpędziłem i w 2 - 3 dni zrobiłem około 300 strzemion (chyba sobie coś tak przypominam: 80m ścian, strzemiona co 30cm to z grubsza wychodzi 270. Pewnie zrobiłem z zapasem.) Ławy mam 40cm wysokie na 60cm szerokie. Na nich ściany fundamentowe grubości 30cm po obrysie domu i 24cm wewnątrz. Dlatego wykombinowałem że wysokość strzemiona będzie 30cm (po 5cm otuliny góra/dół) i szerokości jak ściana nad zbrojeniem, czyli 30cm i 24cm. O ile strzemiona 30x30 szły fajnie to przy 30x24 zdarzały się pomyłki. Monotonna robota tzw. głupiego. Ale na początku jak się zaczyna pierwsze konkretne kroki stawiać w kierunku wymarzonego celu to zapał jest taki, że i z 1000 by ukręcił.
Strzemiona się udały, stal była kupiona, wyglądało na to że ma to wszystko sens. Wstąpiły w człowieka nowe siły podparte nadzieją, więc należało się zabrać za konkretną robotę: dojazd, tyczenie, blaszak, a potem koparka, belki zbrojeniowe, itd... w następnych odcinkach.
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 1 121 wyświetleń