Zuza35
Użytkownicy-
Liczba zawartości
118 -
Rejestracja
Zuza35's Achievements
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)
10
Reputacja
-
Wydaje mi się, że najbardziej o braku dostępu do miejskich rozrywek marudzą ci, którzy z nich nie korzystali, nawet kiedy w centrum mieszkali i nie będą korzystali, kiedy już dom sprzedadzą. Gdyby to faktycznie stanowiło dla nich treść życia lub główną potrzebę, nie wyprowadziliby się z miasta nigdy w życiu. A jeżeli mają ochotę na kino raz w tygodniu, no to na litość boską, nie wyprowadzają się chyba na odludzie 100 km do najbliższych objawów cywilizacji? Teraz o samochód nie jest trudno, zazwyczaj przynajmniej jeden w rodzinie jest. To zwykłe malkontenctwo jest. Tak mi się wydaje. No są jeszcze tacy, którzy zwyczajnie wpadają w panikę na samo wspomnienie o zmianach, ale to osobna kategoria
-
No weź nie żartuj. Jak zacznę jechać w kulturę, to będę tu pasowała jak róża do kożucha... Pa! Ps. A Praga to też taka dzielnica Warszawy, nawet dwie takie są, mogłabyś się poduczyć troszkę... to każde dziecko powinno wiedzieć. Targówek, Szmulki, Bródno (nie, to nie błąd ortograficzny, to od brodu). Ps2. Ja też wolę określenie stara panna, jest takie... klasyczno-tradycyjne...
-
Od piątego pokolenia wstecz zarówno po mieczu jak i kądzieli, to tyle ja wiem, co przedtem to nie wiem. A tak ogólnie to nic a nic z tego wszystkiego nie zrozumiałaś... Może faktycznie lepiej zamknij się w domu i piecz drożdżowego pagaja... Znudziło mnie to troszkę, bo ile można tłumaczyć to samo... I niech zgadnę, wśród ludzkich cech dla ciebie najważniejszych na jednym z pierwszych miejsc stawiasz szczerość, ale zapominasz dodać, że tylko tę szczerość, która jest ci wygodna... Inna szczerość to zaraz chamstwo.
-
No dowiedzieliśmy się - mamusia po sześćdziesiątce. Pewnie też bym była tak szalenie sfrustrowana, gdyby jedynym celem mojego życia była praca zawodowa i po trzydziestce mieszkałabym z mamusią - więc wybaczam wszystkie nieprzemyślane słowa i złośliwości No wiesz, nie każda rodzina musi być taka jak zapewne twoja, gdzie starszych ludzi, rodziców wykorzystuje się na maxa finansowo, a potem wykopuje się do domu starców z nadzieją, że szybko zejdą i spadek zostawią. W mojej kultywuje się wielopokoleniowość i kiedy moja matka została sama po 40 latach małżeństwa wybudowałam jej dom, w którym możemy być od siebie niezależne, a jednocześnie mama nie martwi się o samotną starość. Ale moja matka wychowała samodzielnego człowieka, a nie pasożyta, który tylko czeka, aż ktoś mu pod nos podetknie. A poza tym ja jestem przed 40-stką, a nie po 30-tce, uprzejmie proszę o trzymanie się faktów. I tak dalej... Po namyśle uznałam, że to nie jest zabawne. Nie mogę niestety z wami się przerzucać, ponieważ prawie wieszcz powiedział: "Nigdy nie kłóć się z idiotą, ściągnie cię do swojego poziomu i pobije doświadczeniem"
-
Nie ma się czym chwalić - PKS z najodleglejszego miejsca w PL do Warszawy to ledwie kilka stówek na rodzinę Wiemy, że zwiedzałaś lotnisko. Szarpnęłaś się też na zoo? No cóż... może dla ciebie dojazd ze śląskiej zakompleksionej prowincji do Warszawy to trzy dni wołami, a potem pekaes, ale ja jestem z Wawki, wystarczy mi 6 przystanków komunikacją miejską. Lotnisko to już od 5. roku życia dla mnie żadna atrakcja, ale rozumiem, że ty pół roku dla dzieciaków organizujesz taką wyprawę, żeby sobie na samoloty popatrzyły... A w zoo nie bywam, bo w mojej rodzinie oglądanie zwierząt za kratami to najprymitywniejsza z idiotycznych rozrywek. Ale widać dla wsioka to szczyt dobrej rozrywki... Jak mi idzie??
-
Ple, ple, ple, debilne złośliwości... Niskie to, oj niskie, ale skoro zabawne to ja też chcę. A więc:
-
Komentarze do domu Zuzy 35 - co ogrodu nie chciała ....
Zuza35 odpowiedział zielonooka → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Oj, bo się wkurzyłam w innym dziale tego forum, ale po chwili zastanowienia olałam Faktycznie powinnam coś napisać, ale nie wiem od czego zacząć -
To nie jest patologia. Patologia to jakiekolwiek odstępstwa od normy, a taka sytuacja jest zjawiskiem cyklicznym, prawie normą się stało. Bo co tu jest patologiczne? Rozwody? Niepłacenie alimentów? Przemoc domowa psychiczna i fizyczna? bezrobocie? Brak wykształcenia? To wszystko patologią być powinno, ale, do cholery, nie jest. Wbrew wręcz satanicznym cechom mi przypisywanym, nie jestem wrogiem ludzi i przeraża mnie: "ja tam wolę jak mnie ktoś utrzymuje" i "mnie nie spotka nigdy to, że mąż odejdzie i ja zostanę bez środków do życia". Zapytajcie którąkolwiek z kobiet, które zostały porzucone i teraz korzystają z opieki społecznej czy kiedykolwiek się te spodziewały...
-
Pytasz to odpowiadam (a powyżej próbowałam być delikatna): Wg mnie jesteś nienormalna, jesteś pozbawionym ambicji leniem, który wolić gnić w pralce i garach, zamiast zmierzyć się ze światem i coś choć spróbować po sobie pozostawić. Poza oczywiście dzieciakami, które, kto wie, zostaną może gwiazdami śmieciowych programów typu Uwaga: "to był taki dobry chłopiec, rodzina taka porządna, mama codziennie obiadki gotowała, a on wziął i zadźgał starszą sąsiadkę". Bo przecież, i spróbujcie mi udowodnić, że jest inaczej: dzieciaki, których matki są pustką bez ambicji są rozwydrzone, roszczeniowe i nie potrafią o siebie zadbać. No, udało mi się dostosować do twojego poziomu, choć łatwo nie było... Pozdrówka i życzę miłego życia Całuski.
-
Nie pisałam, bo w międzyczasie (w środę o 18) wymyśliłam sobie wycieczkę do jednej z europejskich stolic, ot tak dla wyrwania się. O godz. 6 rano następnego dnia już podążałam na lotnisko. Razem z rodziną. Wróciłam sobie dzisiaj rano i zastanawiam się czy jutro pracować czy jeszcze przedłużyć sobie mini wakacje. Oczywiście tylko po to, żeby mieć czas na czytanie Pani domu czy czegoś tam. Nawet chciałam sobie z wami podyskutować, ale pomyślałam, że jesteście tak strasznie szczęśliwi w swoich życiach bajecznie poukładanych, że nie przeoczycie okazji, żeby komuś dokopać. A mnie się nie chce, bo moje życie poukładane jest wg wzoru: ja nic nie muszę. I tak zostanie... Na pewno pracuję w korporacji. A nie, nie pracuję, więc na pewno kradnę. Na pewno nie mam dzieci. A nie, właściwie mam, więc na pewno są to obrzydliwe niewychowane bachory. Itd. Itp. Mogę nawet jeszcze chwilę powstrzymać kpinę, z jaką o was sobie myślę i spróbować wytłumaczyć jak się posiada rodzinę (łącznie z dziećmi) będąc zdeklarowanym singlem. Jak żyć wygodnie i dostatnio nie kradnąc, nie przepracowując się i nie czekając aż ktoś na mnie zarobi. Ale po chwili namysłu szkoda mojego czasu... Nawet jeżeli dotrze to do was teoretycznie, to przecież za nic w świecie nie będzie przystawało do tego, co sami nazywacie życiem... Więc w zasadzie nie ma prawa istnieć. Inny punkt widzenia, inne wartości... nie, każdego musi zachwycać jakiś obleśny pagaj drożdżowy, tak? Do pewnego momentu tej "dyskusji" (w rzeczywistości kopania chwilowo nieobecnych) nawet rozumiałam różnice między nami i ją szanowałam. Ale teraz jestem gotowa nawet zaprenumerować Panią domu czy coś tam, jeżeli tylko jeszcze bardziej się od nas odróżnię. A nie zrobię tego tylko dlatego, że te śmieci są zadziwiająco zbliżone do waszego tu prezentowanego poziomu...
-
Paty, pudło. Z korporacjami skończyłam 10 lat temu, wywalili mnie, nie mogłam się przystosować do idiotycznego kieratu. Od tego czasu jestem freelancerem, jeżeli ktoś woli wolnym strzelcem. A wzorce o których mówię biorą się z obserwacji, przerażające jak to jest jeszcze w tym kraju powszechne. Paty, Stokrotko, możecie być idealnymi, najlepszymi na świecie rodzicami, ale chętniej i to pełnymi garściami dzieciaki czerpią z otaczającego je świata. Nie macie na to wpływu. Bzdurą jest twierdzenie, że jedynie rodzice mają wpływ na dziecko. Możecie mieć tylko NADZIEJĘ, że nauczycie dzieciaki odróżniać dobro od zła, bo o to przecież w życiu chodzi.
-
Zaraz znowu się wszystkim narażę, ale mój dom powstał w 3-4 miesiące i kosztował ca. tyle ile zakładałam... Teraz buduję drugi, wygląda na to, że również zmieszczę się i w czasie i kasie.
-
Całe szczęście mam to gdzieś...
-
Owszem . Opisz swój model rodziny w której teraz żyjesz ..., bo wydaje mi się, że jej nie masz. W życiu nie zrozumiesz modelu mojej rodziny, którą jak najbardziej mam. Nie podejmuję się komuś takiemu jak ty wytłumaczyć "zasad" związku opartego na miłości i poszanowaniu niezależności i wolności drugiej osoby, a nie na zależności finansowej. Człowiek umierający świadomie jest sam jak palec, choćby otaczały go hordy. A ważne jest życie. Nie śmierć. Ludzie boją się śmierci z dwóch powodów: boją się nieznanego i mają poczucie, że zmarnowali życie. Nieważne jest tu czego się w życiu dokona, ważne jest jak bardzo człowiek się starał, żeby do czegoś dojść. I nie mówię tu o budowaniu całe życie jakiegoś paranoicznego domiszcza. Patos kury domowej, opiekunki domowego ogniska skończył się bezpowrotnie. Dzieciaki i tak wychowuje szkoła, telewizja, internet i bóg wie co jeszcze. Może się to nie podobać, ale taka jest prawda. Odizolowanie dzieci od tego skończy się wychowaniem aspołecznego dziwadła. Można nauczyć dziecko żyć, ale jak je tego nauczyć samemu życia nie doświadczając? Co kwoka, która nie wie co to jest zależność międzyludzka np. w pracy może przekazać dzieciom na temat radzenia sobie w świecie? NIC. I ja tak mogę długo, ale mi się nie chce. Takie jest moje zdanie. Mogę to ubrać w piękne ozdobniki, onomatopeje i tego typu duperele, ale prawda sama się broni bez pierdół. Skoro nie potrafisz inaczej utrzymać przy sobie ludzi, poza uzależnianiem ich od siebie finansowo i papierem, który w twoim przypadku wygląda jak cyrograf, to już twój problem. Ale nie przypisuj tego innym w tym mnie.
-
No , ale to dosc dobry tekst . Chyba sie dzisiaj uklonie Staremu jak wroci z roboty i poprosze o pieniadze na nowe majtki . Moze akurat bedzie mial dobry humor I da I na skarpety dorzuci Zuzza mysle , ze kazdy chcialby byc w domu i zajmowac sie domem. Pytanie jest czy tego kazdego na to stac? Zasuwamy w robocie dla pieniedzy/znaczy ja tak zasuwalam/ , bo trzeba dom budowac , bo trzeba splacac kredyty , dzieci wyksztalcic . A co moze byc w zyciu fajniejszego niz spelnianie marzen ? Chyba nic . Ja swoje wlasnie spelniam . Moze tak gadam od wiatru . Ze spaceru z moimi chopakami wrocilam , popatrzylam jak padaja wybiegani po polach , dalam im jesc , obiad sie gotuje , grzyby sie dusza . Talerze w zmywarce sie zmywaja , a ja siedze i sobie czytam Kolo godz. 18 sie wyrychtuje i zapale swiatlo przed domem i bede czekala z ziemniakami w piekarniku Posiedzimy przy stole , pogadamy , pozniej deserek Tak na powaznie mysle , ze kazdemu wedlug potrzeb . Nie trzeba zaraz wspolczuc innym dlatego , ze nie maja tak jak my sami . Ale Ty wiesz, że to Twój wybór, a nie psi obowiązek. Poza tym nie, nie każdy chciałby siedzieć w domu i się nim zajmować. Tak mówiąc obcesowo wołałabym sobie w pięty powbijać zardzewiałe gwoździe i patrzeć jak dostaję zatoru żylnego niż "zajmować się domem" na cały, a nawet na ćwierć etatu. Nawet gdybym straciła pracę i musiała przejść na czyjeś utrzymanie, wolałabym iść do hipermarketu siedzieć na kasie. Czy ja komuś współczuję, że nie prowadzi życia jak moje? A skąd! To nie jest domeną ludzi jak ja współczuć kurom domowym.