mnie też problem dotyczy,po interwencji facet przyjechał obwąchał ściany, spisał protokół twierdząc że faktycznie zapach to zapach kociego moczu, upierał się ,że powinnam oddać całe opakowanie farby, oddałam tylko słoik z opisem farby numerem partii itp. , sugerując że znając ich opieszałość i burdel bez farby w oryginalnym opakowaniu nic dalej nie zdziałam, pomalowałam farbą kawał dykty i śmierdzi jak cholera, więc nie będą mi wciskać, że to brak gruntu itp., czekam chwilę i działam, nawet jeśli w grę będą wchodzić media a oni jeszcze w sezonie ogórkowym chętnie podejmą temat...