Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Agatka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

Agatka's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Agatka

    co z tym Barlinkiem???

    U moich znajomych deska balinecka się bardzo brzydko zachowuje. Podnosi się i faluje. Pewnie ktos kto kładł nie zostawił szpar pod ścianami i taki efekt. W każdym razie to tez trzeba umieć położyć, może być zawodne.
  2. Agatka

    kaloryfer, grzejnik w kuchni

    Już w drugim mieszkaniu zlikwidowałam grzejnik w kuchni. W poprzednim miałam pod oknem, ale w tym nowym - na środku najlepszej ściany, 1,5 m nad podłogą. Nie dało się go ocalić. Mnie grzejnik w kuchni nie jest potrzebny. Fakt, obie były połączone z salonem, ale w tym mieszkaniu będą szklane suwane drzwi między obydwoma pomieszczeniami. Myslę, że i tak się sprawdzi to rozwiązanie. Pozdrawiam agata
  3. Witaj widzę, że od 7 grudnia nie ma nowych wpisów w wątku, więc pewnie nie masz dostepu do sieci. A ja akurat potrzebuje pomocy w wyborze kolorów Może spróbuję jednak. Moje mieszkanie ma 85 m2, salon ma 25 metrów, jest częściowo połaczony z kuchnią i przedpokojem. Chciałabym, aby te pomieszczenia były pomalowane w jednej tonacji. Kuchnia i salon maja okna od południa, ale nie są przesadnie oświetlone. Podłoga jest z ciemnego drewna a meble w kuchni sa równiez ciemne (wenge) + jasnoszary blat, aluminium i białe płytki na ścianie. Jako kolor dominujący muszę wybrać jakiś jasny odcień, gdyż mój mąż boi się, że każdy inny spowoduje, że będziemy mieszkać w bunkrze Wytargowałam tylko kilka akcentów kolorystycznych w ciemniejszym kolorze. Czy uważasz, że kolor Duluxa magnolia bedzie odpowiedni? Czy do tego jako element ożywiający wnętrze dobra będzie słoneczna terakota duluxa czy też szczypta papryki tej samej firmy? Szczypta mi się podoba, ale nie wiem, czy nie będzie zbyt dużego kontrastu. Aha, meble tapicerowane będą jasnokremowe, a drewniane raczej ciemne. Czy do podłogi w kolorze orzecha (taka mniej więcej a dokładnie jest to akacja parzona) będa pasowały nastepujące kolory w pokojach oświetlonych od północy: córeczka - błękit mglisty poranek + błękitna chmurka lub błękitna laguna synek - miętowy sorbet + wierzbina lub miętowy cukierek nasza sypialnia ??? nie mam pomysłu, jakoś odstawiłam ten pokój na boczny tor. Może brudne róże? albo ta sama zieleń, co u synka? Jestem w przededniu podejmowania decyzji, wiem, że to mało czasu, ale może uda Ci się coś mi doradzić. pozdrawiam agata
  4. Agatka

    Kibelek podtynkowy

    Hej nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałam, ja kupiłam miskę wiszącą Koła z serii Ego i w tej samej serii są również miski stojące. Jedna i druga jest montowana na systemie, tak więc z tego wynika, że stojące również mozna. pozdrawiam agata
  5. Hej może to płytyt mineralne. O czymś takim czytałam w jednej z miliona gazet o urządzaniu wnętrz, w artykule o sufitach podwieszanych
  6. Widzę, że będę miała wiele przeszkód do pokonania. Jedną z nich jest skłonienie mojego męża do pojeżdżenia po wsiach w celu wypatrzenia ziemi dla nas. Rozumiecie, ja już jestem na etapie bardzo poważnego myślenia o tym, on jeszcze nie. Na domiar wszystkiego nie mam prawa jazdy. Ale właśnie kończę kurs, jeszcze jakieś 10 podejść do egzaminu i będę mogła jeździć sama Że też człowiekowi się zachciało na stare lata...
  7. Beluś, dzięki za słowa uznania. Na razie mój mąż jest sceptykiem, jeśli chodzi o nasze perspektywy (żeby nie powiedzieć pesymistą), ale jak on uzna, że JUŻ MOŻNA, to ja będę już tak wyedukowana, że ho ho. Dzięki za rady dotyczące lokalizacji. Właśnie myślę o okolicach Piaseczna, gdyż oboje pracujemu po tej stronie Warszawy (ja Kabaty, mąż Ursynów). Nie wiem, jak należy się zabrać za poszukiwania działki. Jeździć tam, czy szukać w ogłoszeniach? Bardzo ważna jest dla mnie infastruktura, gdyż po pierwsze nie jestm odludkiem, a po drugie ze względu na dzieci chciałabym mieć blisko przedszkole, szkołę itp. Możliwości jest sporo, wiadomo, im dalej tym taniej, ale mam nadzieję, że kiedyś znajdę optymalne miejsce za optymalne pieniądze. Pozdrawiam Agata
  8. No dobrze Bela, ale chyba nie planujecie tych dzieci dopiero, jak pospłacacie kredyty, nie? Tak więc i tak kiedyś one się pojawią, będą potrzebowały opiekunki albo przedszkola, a raty kredytu nadal będą do spłacenia. Dzieci to jest jeszcze kosztowniejsza zachcianka, niż dom, ale ja nie mogłam ich posiadania odkładać, ponieważ jestem już dostatecznie wiekowa i dalsze odkładanie mogłoby się dla nich (moich dzieci) źle skończyć. Muszę jakoś pogodzić koszty związane z dziećmi z marzeniem o domu. A powiem Ci, że podsumowanie wydatków września i czynione obecnie zapiski dotyczące października mnie załamały. Pozycje związane dziećmi są bardzo istotną ich częścią. Zanim urodził się nasz synek mieliśmy się za ludzi dobrze sytuowanych, stać nas było na odłożenie na mieszkanie bez zaciągania kredytów. Teraz nasz status wygląda całkiem inaczej. Ale nie poddaję się. Zaczynam lekturę Muratora i stanę się kespertem od budowania domów. A mężowi szczęka opadnie.
  9. Kochani bardzo dziękuję za liczne wypowiedzi. Na pewno macie rację, że zaczynanie od kredytu to nie jest najlepszy pomysł. Są w Warszawie banki, które dają 100% inwestycji (moja koleżanka wzięła na zakup gotowego domu), ale one oczywiście biorą wyższy procent. Czy ktoś może mi jeszcze powiedzieć, o ile wyższy będzie koszt wybudowania domu (takiego 120-140 m. pow. uż.) poprzez zlecenie firmie od budowania systemem gospodarczym? Przeczytałam mój list jeszcze raz i wyglądam w nim chyba na osobę, która ma nagły kaprys i nie zważając na okoliczności musi go spełnić. Tak nie jest. To nie kaprys, to po prostu desperacja w zapewnieniu mojej rodzinie godnego miejsca do życia. Moje małe mieszkanie (ktoś powie, że chciałby mieć takie małe mieszkanie, wiem...) po prostu stało się dla nas za małe, ja się w nim duszę i moje dzieci, jak sądzę, też. Myśleliśmy o docelowym mieszkaniu 4 pokojowym o pow. około 80-90 metrów, ale za cenę takiego mieszkania to chyba będę miała nawet nieco większy dom, prawda? Prawdą jest, że jako osoba w gorącej wodzie kąpana, horyzont czasowy 2 lata (do zakupienia działkiu) postrzegam jako całą wieczność. Ale wszystko to brzmi bardzo rozsądnie i chyba nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z Wami. Tym niemniej pozostanę częstym gościem tego forum, bo tak już się zaangażowałam emocjonalnie w sprawę domu, że to miejsce wydaje się moim miejscem. Aby więc nie być tak anonimową dodam jeszcze, że mój synek (2,5 roku) ma na imię Szymek, a córcia (8 mies) to Jagódka. Mam nadzieję, że kiedyś będą miały własne kolorowe pokoiki w naszym pięknym, własnym domu (no, może domku). Pozdrawiam Agata
  10. Polecam wspaniały sklep z glazurą na ulicy Jagiellońskiej 1. Albo 2. Sorry, na Jagiellońskiej jest zagłęgie glazurnicze, ale mnie chodzi o sklep znajdujący się po stronie przeciwnej, niż wszystkie pozostałe sklepy. Mają tam cudne płytki, naprawdę cudne, ale nietanie. Po zalewie milionów takich samych wzorów na Bartyckiej było to dla mnie objawienie.
  11. Cześć wszystkim! Zaglądam tu od jakiegoś czasu, bo chyba zwariowałam na punkcie posiadania własnego domu. Wcześniej to raczej mój mąż miał w planach wyprowadzkę poza miasto (kiedyś w przyszłości), ja zawsze marzyłam o dużym mieszkaniu (mieszkamy w Warszawie). Ale tego lata zachorowałam na dom. W czym problem? Różnica zdań między mną a mężem w kwestii naszych możliwości finansowych. Pokrótce opiszę. Mamy mieszkanie 45 metrów, żadnych oszczędności (nawet niewielki kredyt w rachunku, ale niedługo spłacimy). Mamy dwoje małych dzieci (8 miesięcy i dwa i pół roku). Oboje mamy pracę, podsumowanie wydaktów wykazało, że jesteśmy w stanie zaoszczędzić miesięcznie ok. 2500 - 30000 zł. Ja jako osoba w gorącej wodzie kąpana najchętniej już zaczęłabym się rozglądać za naszym siedliskiem. Byłabym skłonna nawet wziąć kredyt, którego część możnaby spłacić po sprzedaży mieszkania, resztę rozłożyć na 15 - 20 lat. Mąż jest bardzo ostrożny w kwestii kredytów. Wciąż się boi, że w przyszłości nie będziemy mieli pracy, że nie będziemy w stanie spłacać rat. Ja jestem w tej kwestii odważniejsza. Powiedzcie mi, czy ja się porywam z motyką na słońce, czy moje marzenia mają szansę realizacji. Czy powinnam najpierw starać się odłożyć jakąś kwotę, a dopiero potem zaczynać, czy mogę zacząć z kredytem, a potem wyjść z niego częściowo sprzedając mieszkanie? Czytałam wątki na temat możliwości wybudowania domu za kwotę 200 tys zł i podobne, dalej nie wiem, jaką kwotę powinnam brać pod uwagę (myślę o domu ok. 120-140 m pow. użytkowej, działka ok. 800-1000 m). Jeszcze jedna sprawa to to, że żadne z nas nie zna się na budowaniu, więc nie wiem, czy najtańsza metoda - metoda gospodarcza - jest w ogóle możliwa do realizacji. Wiele tych wątpliwości, ale mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto pomoże mi je rozwiać i wesprze mnie w moich marzeniach. Na razie staram się poumawiać na spotkania ze znajomymi, którzy mają swoje domy, aby mój mąż złapał bakcyla i posłuchał, jak ludzie bez wielkich pieniędzy doszli do własnego gniazdka. My też przecież już raz to uczyniliśmy - co prawda jeszcze nie mając dzieci, ale wtedy też mąż twierdził, że jesteśmy jeszcze w lesie z kasą, ale ja uważałam, że jesteśmy już gotowi i ... dziś mamy to swoje maleńkie M3. Czy mam szansę na własny dom? Jak przekonać męża? Czy jeszcze czekać, czy zacząć już działać? Poradźcie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...