Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Noxi

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    25
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Noxi

  1. Witam i bardzo dziękuję za linka. Akurat na ten temat jeszcze nie trafiłem, ale teraz już przestudiowałem jego większość Moje modyfikacje przynoszą marny skutek. Po pierwszej - zamknięcie górnego prześwitu nad wiszącym wymiennikiem płytkami szamotowymi + wyłożenie dolnej części pod wymiennikiem płytkami dawało efekt, ale znacznie tłumiony brakiem możliwości używania ruchomych rusztów. Przestrzeń na płytkach szybko zapychała się popiołem i trzeba było dość dokładnego czyszczenia. Mimo to dymienie pojawiało się i w wymienniku obserwowałem nadal pewne ilości smoły i sadzy. Około tygodnia temu, korzystając z wolnego czasu wykonałem inną konstrukcję, ale nie w pełni ją ukończyłem, bo czasu jak zwykle było za mało. Zrobiłem coś takiego, co umożliwiało używanie ruchomych ruszt i jednocześnie zmniejszyło prześwit pod wiszącym wymiennikiem, ale niestety nie zdążyłem zamknąć dopływu powietrza od popielnika do tego prowizorycznego "palnika". Działa to tak sobie. Dymienie występuje przy małej ilości powietrza, przy rozpalaniu oraz przy dorzuceniu duzej ilości węgla. Mam wrażenie, że powoli wypala się smoła, ale nadal gromadzi się sadza. Oczywiście przy poprzedniej modyfikacji oraz obecnej dym jeżeli jest to raczej biały. Czekam na większą ilość wolnego czasu, aby wykonać coś, co jednocześnie ograniczy dopływ powietrza od popielnika do przestrzeni za pierwszym, wiszącym wymiennikiem, ale również nie zablokuje możliwości używania ruchomych ruszt. Obecnie wygląda to tak: http://files.tinypic.pl/i/00768/57vupxvdkb89_t.jpg
  2. Ciąg w moim kominie nie jest "skopany". Jest lekko słaby do obecnego kotła, ale nie skopany i również zmienia się z pogodą/wiatrem. Oczywiści na odpowiem na to też tak, jak odpowiada się w większości miejsc. Jadąc samochodem, przy chęci zwolnienia też zasłaniasz rurę wydechową? Pamiętajmy, że ze wzrostem prędkości spaliny z wydechu również "wyciągane" są coraz łatwiej ze względu na pewne "podciśnienie" tworzące się za autem. Polecam poczytać o RCK:)
  3. Kocioł kosztował ok. 3tys zł. Zapomniałem też dodać,że miejsce w kotłowni ma około 1m - 1,,2m szerokości. Wypadło mi to z głowy całkiem. Teraz można sobie już po gdybać, co taniej, Było zimno, dzieciaki marzły, grzanie prądem nie dawało rady i jest zrobione tak, a nie inaczej, ale przed zmianą nowego kotła na kolejny, chcę spróbować innych rozwiązań, które być może pozwolą na czyste i ekonomiczne spalanie. Swoją drogą kotły z podajnikiem też swoje wady mają. Pozdrawiam:)
  4. Awaria pieca w niedzielę przy temperaturach na zewnątrz -17 stopni. Dokładnie to mnie skłoniło. Poza tym konstrukcja domu jest już dość wiekowa, komin również. Na moje oko w zasadzie wszystko trzeba tu poprawić, ale nie ja decyduję, "ja tu tylko sprzątam" w zasadzie, bo jak coś jest na tyle źle, że ciężko się z tym funkcjonuje, to staram się zaradzić, a więc aby montować kocioł z podajnikiem warto byłoby najpierw poprawić całe ocieplenie, zmienić cały dach, a na koniec postarać się o porządny komin i kotłownię. Proszę też mi wierzyć, że przy temperaturach spadających poniżej 14 stopni w pomieszczeniu, w którym się żyje i śpi naprawdę mało myślało się jak postąpić, aby było to rozwiązanie najlepsze. Nie wspomnę o tym, że to, co doradzają okoliczni fachowcy i sprzedawcy jest szokująco dalekie od wiedzy, którą zdobywam tutaj. Swoją drogą zakup i eksploatacja kotła z podajnikiem jest odrobinę "droższa". Pozdrawiam:)
  5. Nie mam kompletnie na myśli wiercenia w płaszczu, a w drzwiczkach zasypowych, aby wykonać wlot powietrza wtórnego. Znalezienie drugich drzwiczek do tego DrewMeta MJ2 dałoby dużo większe pole do popisu:) Co do utwierdzenia cegły szamotowej pod wymiennikiem myślałem bardziej o podparciu jakiejś dłuższej płytki na dwóch cegłach po bokach zmniejszając przy tym prześwit i szerokość przy ujściu pod wiszącym płaszczem. Niestety teraz przeglądając wszystkie projekty dochodzę też do wniosku, że zastosowanie płaskich płytek na ruszcie ruchomym też ni jest idealnym rozwiązaniem, mogłem jakoś ciąć cegły pod kątem, aby nie następowało zapychanie tej płaskiej powierzchni popiołem podczas przesuwania żaru.
  6. A co myślisz o zmniejszeniu obecnego prześwitu pod wiszącym płaszczem wodnym? Nie zmierzyłem i nie mam teraz możliwości, ale wynosi na pewno powyżej 10cm i ma szerokość 38,5cm, a więc marny to palnik. Węgiel, który stosuję jest dosyć drobny, około Orzecha II ("na oko" około 50x50mm), więc myślę czy też nie spróbować lekkiego jej zwężenia na grubość pełnej cegły i obniżenia na grubość płytki szamotowej (z obniżeniem akurat może być ciężko, bo płytka jest znacznie krótsza od szerokości komory zasypowej. Mam ogromne obawy przed wierceniem w tym marnym piecu, ale pewnie kiedyś i tak dojdzie do konieczności doprowadzenia powietrza wtórnego i zastosowania czegoś w rodzaju "rury Wezyra", aby wykorzystać palne gazy gromadzące się w komorze zasypowej.
  7. Czopuch całkowicie otwarty, klapki nie używamy, bo nie jest to zalecane:) - W aucie też nie przysłaniam ujścia układu wydechowego Dostęp powietrza do pomieszczenia z kotłem jest, aktualnie go dodatkowo poprawiam, ale dla testów sprawdziłem, że otwieranie drzwi i okien nic nie zmienia. Dostępu lewego powietrza nigdzie nie zauważam, tym bardziej, że piec jest w zasadzie nowy (2 miesiące niecałe), a zamknięcie klapki powietrza w popielniku powoduje wygasanie i kupę dymu, więc raczej w porządku. Spróbuję jeszcze obniżyć lekko pierwszy płaszcz wodny. Dokładniej mówiąc zrobić coś na wzór palników, jakie inni wykonują w swoich piecach DS z cegieł szamotowych, aby dym miał małe szanse na ominięcie żaru, bo obecnie dolna krawędź jest na tyle wysoko, że trzeba bardzo dużej ilości węgla, aby ja przewyższyć.
  8. Wykonałem te operacje. Niestety aktualnie bez zaprawy szamotowej. Z obserwacji zaraz po czyszczeniu komina i umieszczeniu cegieł szamotowych mogę powiedzieć, żę nadal występuję dymienie z klapy zasypowej po jej otworzeniu - mimo zamknięcia klapki powietrza w popielniku, a dym z komina nie jest idealnie biały, chociaż mam wrażenie, że nie jest już tak tragicznie, jak było wcześniej po zasypaniu świeżej porcji węgla. Przepalę tydzień i zobaczę jaki jest efekt w piecu i kominie (jak zanieczyszczenie i smoła). Zastanawiam się nad tym dymieniem w twarz przy otwieraniu klapy. Przy poprzednim kotle, mimo, że miał klapę niemal poziomo na górze nie występowało takie zjawisko... Nie mam pomysłów. Zdam relację co i jak przy kolejnym weekendzie.
  9. Chętnie przeszedłbym na palenie od góry, ale obawiam się, że nie ma to zbytnio szans bez wiercenia otworów dla powietrza wtórnego w klapie zasypowej. Dodatkowo obawiam się, że spowodowałoby to duże zadymienie kotłowni, ponieważ każde otworzenie tej klapy obecnie kończy się ogromną ilością wydostającego z pieca dymu. Ciąg kominowy jest, co widzę w "wizjerze" po zaciąganym do góry dymem. Jednak nie mierzyłem wartości tego ciągu, ale przy poprzednim piecu wszystko było w porządku, więc chwilowo stwierdziłem, że komin nagle się nie popsuł. Oczywiście niedługo znowu wyczyszczę komin i zobaczę jak się sprawuje całość po "modyfikacjach"
  10. Kocioł nie posiada żadnych dysz PW. Jedyne dojście powietrza do pieca realizowane jest klapką w popielniku. Miarkownik domyka ją niemal całkowicie, ale nie jest to połączenie super szczelne (brak uszczelek itp), więc moim zdaniem pewna, choć niewielka ilość powietrza zawsze się tam dostaje. Największe dymienie obserwowane jest po dorzuceniu świeżej porcji węgla, a więc nie są dopalane lotne, cenne związki palne. Wykorzystam porady dopiero w sobotę, ale napiszę, co zaobserwuję. Uniosę lekko ręczną regulacją klapkę (na tyle lekko, aby nie nastąpiło niekontrolowane rozbieganie pieca w jakiejś sytuacji) i zastosuję cegły szamotowe z lub bez zaprawy (jej zastosowanie przemyślę będąc przy czystym kotle, gdy będę mógł cokolwiek wnioskować o szczelności między zastosowanymi cegłami).
  11. Temperatura na kotle najlepiej w okolicy 40-60 stopni, ale ze względu na zalecenie w instrukcji staram się utrzymywać ok.55 (ten termometr w piecu jest jakiś dziwny i kontroluję jak się da pomiarem termometrem optycznym). Tą temperaturę podaję tez na grzejniki, ponieważ zastosowany jest zawór 3D zamontowany z priorytetem na podniesienie temp wody wracającej z obiegu. Zastosuję odpowiednie cegły szamotowe. Czy ta położona w dolnej ma zasłonić ruszt aż do wiszącego płaszcza wodnego szczelnie? Czy pozostawić/wykonać jakieś szczeliny doprowadzające trochę powietrza do dopalenia? Chciałbym aby związki palne w dymie jakoś się dopalały, bo to przez nie prawdopodobnie mam największy problem z tą ilością sadzy i smoły... Co ciekawe ilość zużywanego opału jakoś drastycznie nie wzrosła.
  12. Jako, że widziałem kilka porad odnośnie "poradzenia" sobie z marnym górno-dolniakiem, chciałbym tez prosić o pomoc przy takim kotle. Niestety w najgorsze mrozy stary piec odmówił posłuszeństwa i konieczna była dosyć szybka wymiana, przez co było brane to, co było pod ręką i w taki oto sposób jesteśmy właścicielami zbyt dużego kotła (24kW na 180m2) o marnej konstrukcji. Obecny piec obrasta razem z kominem w ogromne ilości sadzy i smoły również. Wygląda następująco (Drew-Met MJ2 24kW): http://images.tinypic.pl/i/00761/jvfy2r4b82vv_t.jpg Kierować się w stronę DS czy GS? Piec jest prawie nowy, więc nie chciałbym ingerować wierceniem i spawaniem na początku. Myślałem, aby górną szczelinę ponad płaszczem zamknąć szamotem i zobaczyć co to da. W obecnej chwili uciążliwe jest otwieranie i dorzucanie opału, ponieważ dym wydostaje się z otwartymi drzwiczkami mimo (wystarczającego raczej) ciągu kominowego. Palę głównie węglem kamiennym, jakiś orzech drobniejszy i bardzo rzadko drzewo sezonowane rok i więcej lat, ale to wyłącznie rozpałka. Posiadam miarkownik. W jakim kierunku zmierzać? Pomóżcie dobrzy ludzie:)
  13. No więc studiując w przerwach od pracy dostępną na forum lekturę dowiedziałem się, że ciągle zimne ściany jeszcze bardziej potwierdzają winowajcę - brak ocieplenia murłat. A na pewno nie jest ono połączone z ociepleniem zewnętrznym, ponieważ na zewnętrznej części muru nie ma ocieplenia. Mur w całym domu przemarza od góry - na pewno. Najgorsze jest to, że w najbardziej wrażliwych miejscach poddasze wygląda następująco: http://images.tinypic.pl/i/00742/9c4qm40rdrhs_t.jpg http://images.tinypic.pl/i/00742/w3489dm2yvp2_t.jpg http://images.tinypic.pl/i/00742/1m5r9c86iuk7_t.jpg http://images.tinypic.pl/i/00742/2ywpmlzwg3b1_t.jpg i nawet leząc dostęp jest tragiczny. Muszę odsłonić tą wełnę i zobaczyć ile miejsca jest między wieńcem, a blachą, czy da się tam coś podziałać. Pozdrawiam Trochę jakby odświeżam temat. Naprawdę potrzebujemy pomocy, a ja jako uczący się mechanik mam nikłe pojęcie w zakresie budowlanym. W mieszkaniu ewidentnie skopana jest wentylacja i ocieplenie. Niezbędna jest pomoc fachowców, ale jakich? Kogo szukać? Gdzie? Może ktoś na tym forum jest w stanie zaproponować obejrzenie i wysnucie konkretnych wniosków za określoną cenę?
  14. Wydaje mi się, że jeszcze do niedawna każdemu zdarzało się wygaśnięcie pieca w godzinach między 1:00, a 6:00. Ale nie wiąże się to z ogromnym spadkiem temperatury. Doszkolę się w prawidłowym paleniu w kotle. Co do nieciągłości termoizolacji to raczej nie ulega wątpliwości, że jest tu jakiś problem, ale sam tego nie zrobię. Dach schodzi praktycznie do podłogi strychu i boję się, że jakiekolwiek prace w tym zakresie wymagałyby prawdopodobnie zrywania dachu, a to nie byłoby już takie proste i wesołe. W tej kwestii przydałby się odpowiedni człowiek do porady ewentualnie zrobienia. Dłuższe rozmowy pokazały, że w nowej części domu "belki" betonowe nad oknami i pod krokwiami dachu nie mają kompletnie żadnej izolacji, ponieważ styropian zazwyczaj był dawany między pustaki, a tam w środek nie było jak dać, więc nie ma nic:D No cóż. W takim przypadku - tragedia. Kwestia tylko, czy ktoś jest w stanie bez rwania dachu to ocieplić. Wentylacja mechaniczna byłaby fajnym rozwiązaniem. Docieplenie i tak jest konieczne, a więc od tego do doszczelnienia nie brakowałoby już dużo. Jednak oddzielenie kotłowni wiązałoby się prawdopodobnie z oddzieleniem całej piwnicy od wentylacji (mimo, że fajnie byłoby aby kuchnia w piwnicy była wentylowana, ale to jedyne pomieszczenie tego wymagające, chyba, że powstałaby tam jeszcze suszarnia, ale tego w obecnej chwili nie wiem). Cóż planów nie posiadam, zdjęcia mogę zrobić, a budynek naszkicowałem w autocad'zie aby ocenić koszty wentylacji mechanicznej, ale nie jestem w żaden sposób doświadczony w budownictwie przez co jest to wszystko bardzo prowizoryczne. Tak czy inaczej będę potrzebował kogoś doświadczonego w temacie aby spojrzał lub ewentualnie podjął się pracy na miejscu. Zedytuję post jak tylko wykonam jakieś ciekawe zdjęcia.
  15. Prowadziliśmy badania takich psychometrów, ale o ile dobrze pamiętam to kluczowe jest mierzenie spadku temperatury w czasie przy jednoczesnym ciągłym mieszaniu (nawiew wentylatorem) powietrza wokół termometrów, aby wokół mokrego nie doszło do przesycenia parą wodną. Sięgnę do literatury i zobaczę czy uda mi się tą metodą wyznaczyć i jak dużego nakładu czasowego to wymaga i zdecyduje:) Dziękuję też za przypomnienie o tej metodzie:) Jestem świadom niższej temperatury, przez którą następuje wykraplanie pary wodnej, ale ściana mokra to ściana zimniejsza, więc trzeba doświadczonej osoby aby ocenić, co było najpierw, wilgoć czy złe ocieplenie. Ktoś musi na to spojrzeć fachowym okiem. Jedyne "ale" w tym wszystkim to fakt, że para wodna z łazienki nie ma się za bardzo gdzie podziać, a jest jej po prysznicu 4-6 osób sporo. Więc tutaj cudów nie ma, zbiera się to mimo woli. Wentylator coś pomaga, ale szału nie ma i niestety nie wszyscy i nie zawsze go użyją. (Nad tym też pracuję, ale ograniczam wydatki w tym kierunku, bo jeżeli okaże się robienie WM to nie widzę w tym celu). Będę działał jak tylko będę miał czym, bo wiem, że bez konkretnych pomiarów ani rusz. WIADOMOŚĆ Z 23.12: No więc pomierzone trochę. Wilgotność względną powietrza w domu: po nocy w moim pokoju 80%, po przewietrzeniu 50-55% w pokojach bez problemu pleśni około 55% Wszystko przy temperaturze około 24-25stopni Temperaturę powietrza (termometr skierować np. na łóżko): 23,5 stopnia pomiary powtarzane w różnych miejscach i wyciągnięta średnia. Temperaturę problematycznych zagrzybiałych miejsc (mostków termicznych): 1. Pokój 9m2 Łóżko 23,5 stopnia; wilgotność 50% 1a) zwyczajny górny róg pokoju około 18stopni; 1b) drugi róg, w którym został zrobiony otwór na kratkę, ale nie spełniała ona swojej funkcji i została "zaślepiona" styropianem - 15,5 stopnia, ale tutaj prawdopodobnie jest to spowodowane tym otworem. 2. łazienka i brak łózka, wziąłem sensowną temperaturę sufitu suchego 22stopnie, termopara pokazała dla powietrza 23 stopnie; nad prysznicem, lekkie plamki pleśni 21,5 stopnia, pleśń wzdłuż ściany zewnętrznej i temperatura 19.W łazience również było uchylone okno, więc mogło ono lekko zmienić temperaturę. 3. kolejny pokój, podczas wietrzenia również (okno uchylone) - łóżko 20,5, róg róg 14,5, wilgotność 54% 4. Pokój bez wyraźnej pleśni, ale również bez wentylacji. Łóżko - 22,5stopnia, rogi około 20stopni. Dodatkowo potrzebna będzie temperatura powietrza na zewnątrz domu (termometr skierować na drzewo). Na drzewo i różnych elementach na podwórku średnia około 7 stopni. Błędy pomiarowe niestety są duże, ale starałem się je umniejszyć wielokrotnym powtórzeniem pomiarów w miejscach o podobnych warunkach. Starałem się też przemyśleć sprawę jak stawiany był dom i z ważniejszych aspektów tot akie, że starą część ocieplała ekipa robiąca tynk, a nowej nie, ponieważ nowa miała styropian w środek dawany. Dodatkowo Tato wspominał coś o braku folii paro przepuszczalnej między nowym dachem a nowym murem. Może bliskość dachu ma tu kluczowe znaczenie, gdyż na nowej części domu strych jest bardzo niski i dach schodzi niemal do podłogi u jego końca. Wesołych Świąt!
  16. Wyrkes Moliera i podstawy termodynamiki poznałem. Mogę wszystkiego nie pamiętać, ale rozumiem zasady i potwierdzam:) Kwestia jest tego typu, że problemem nie jest tylko ten sezon. Problem w tym sezonie, tak jak w poprzednich tylko się pogarsza i czas najwyższy coś z tym zrobić. Gdy byłem młodszy najzwyczajniej dostając ledwo do stołu nie dostrzegałem problemu. Często choroby, alergie, nie wspomnę o uczuleniu na pleśnie, roztocza, grzyby i występujące duszenie wymagające stosowania mocnych leków. Kilka przykładów z łazienki: http://pics.tinypic.pl/i/00737/atxv9zqet3h7_t.jpg http://pics.tinypic.pl/i/00737/886p4why94un_t.jpg http://pics.tinypic.pl/i/00737/1ei7or6zea1t_t.jpg http://pics.tinypic.pl/i/00737/yieby7b0gavj_t.jpg I podkreślę, że tak słabo jest prawdopodobnie dzięki wietrzeniu, rozszczelnianiu itp. Było dużo gorzej. W pozostałych pokojach w rogach było pleśni na około 15 cm od rogu. Po suszeniu, malowaniu i wydaje mi się, że właśnie dzięki rozszczelnianiu jest lepiej, ale czy tak powinno być w normalnym domu? Czy właśnie rozszczelnianie jest metodą zmieniania powietrza w mieszkaniu zrobionym zgodnie ze sztuką? Jest to dobry trop, ponieważ rozszczelnianie okien eliminuje w stopniu znaczącym wodę na szybach i parapecie, ale czy nie przydałoby się tego zrobić lepiej? Ps. Jestem na etapie szukanie odpowiednich urządzeń pomiarowych do zmierzenia wilgotności względnej powietrza i temperatur w odpowiednich miejscach, bo na chwilę obecną dysponuję tylko termoparą i zwykłymi termometrami.
  17. Nikt nie szuka oszczędności. Jest to rozpaczliwa próba uporania z niszczejącymi oknami, ścianami, smrodem wilgoci w domu, trzymającym się zużytym powietrzem, brakiem możliwości gotowania w normalnej kuchni i można dalej długo tak wymieniać. Coś jest zrobione bardzo źle i czas najwyższy (i tak późno o zgrozo) się tym zająć. Rozszczelnianie okien jest kompleksowym podejściem do tematu? Czegoś nie rozumiem.
  18. Cóż, powoli zmierzam w kierunku rekuperacji. Potrzebuje informacji, pomocy. Jak lub kto jest w stanie sprawdzić, czy problem tkwi w dociepleniu i czy wystarczy założenie WM? Pozdrawiam i proszę o porady.
  19. Grzanie określiłbym jako stabilne, mieszkamy tu i żyjemy i nie siedzimy w zimnie (co najwyżej, niestety w smrodzie). Czy nawiew powietrza w takim przypadku powinien być wspomagany wentylatorem? Czy wystarczające będzie zrobienie otworów w odpowiednich miejscach? Wymiana wentylatora w łazience na mocniejszy, sprawniejszy, częściej używany nie ma sensu? W tej chwili mam wrażenie, że brakuje nawiewu - otworu, którym świeże powietrze w odpowiedniej ilości by napływało. Obecny wentylatorek to jakiś 10-letni Dospel. Dzisiejszej nocy przez całą noc będę monitorował temperaturę, ale z tego co pamiętam w pomieszczeniu nie schodzi poniżej 20 stopni, bo ostatnio mierzyłem jak bardzo ochładza się okno, że temperatura jest wystarczająca do skroplenia wody, a więc przesycenia powietrza parą wodną. Jeżeli w nocy nie śpię to oczywiście podkładam i nie wygasa, a jeżeli wygaśnie to rozpalane jest z samego rana. Nie siedzimy w zimnie, prędzej jest za gorąco i da się to odczuć wieczorami. W tej chwili temperatura wynosi około 22-23stopnie w pomieszczeniu z rozszczelnionym oknem wg termopary, przy samiutkim oknie rozszczelnionym 18 stopni. w pomieszczeniu z zamkniętym oknem przy oknie 24 stopnie, na zewnątrz 2,5 stopnia, więc nie są to najniższe temperatury jakie odnotowujemy w Polsce, ale raczej nikt na zimno nie narzeka. Wymiana trocin na styropian, czy wełnę, czy jeszcze coś innego to kompletnie żaden problem, ale tam, gdzie są trociny w rogach ścian nie ma wilgoci, a tu gdzie wełna - jest. Jeżeli jest jakaś firma w rozsądnej okolicy Terespola zajmująca się wentylacją i problematyką, jak występująca w tym domu bardzo chętnie skorzystalibyśmy z konsultacji na początek. Jestem świadom, że będzie ona odpłatna, ale pytam tutaj, bo szukam usługi, za którą warto zapłacić. Najgorszym problemem jest ta wschodnia granica - to niestety nie Warszawa i rozwój specjalistów jest niestety lekko słabszy niż w centrum Polski.
  20. Nie jestem właścicielem, jestem synem, który mieszka z rodzicami z resztą młodszego rodzeństwa. Główną osobą decyzyjną jest ojciec, ale niestety On nie chce już z tym wszystkim walczyć. Niestety, jak to w dzisiejszych czasach bywa każdy ma swoje alergie i reaguje na to lepiej lub gorzej. Co do izolacji, stara części mieszkania ocieplona od zewnątrz (niestety nie umiem w tej chwili powiedzieć jaka jest grubość styropianu), nowa części mieszkania budowana na zasadzie styropianu w środek, pomiędzy pustak i pół pustaka. Grzejemy, aby uzyskać temperaturę około 22 stopni. Nad ranem spada niżej, ponieważ w nocy piec wygasa, a rozszczelnionym oknem wpada do mieszkania sporo chłodu. Co do izolacji od góry stara część ocieplona jest po staremu - około 10cm trocin z wapnem, a w nowej gruba warstwa wełny szklanej. Urządzenia specjalistycznego do osuszania nie miałem w rękach, ale pewnego lata realizowane było suszenie dostępnymi urządzeniami grzejącymi miejsc w których występuje pleść. Ponad to jakieś magiczne preparaty itp itd. Ponowne malowanie i porządek ze ścianami, a dało to efekt na jedną zimę. Wydaje mi się, że w izolacji problemu bym nie szukał. Dlaczego? Dlatego, że porównując z kimkolwiek innym to zużywana jest tu nadzwyczaj mała ilość opału jak na taki metraż. Jak dla mnie efekt mieszkania w szczelnej puszcze... Czy z odpowiedzi wnioskować mam, że w domu, w którym właściwie nie ma wentylacji za pleśń może odpowiadać coś innego? Łazienka zatrzymuje wszystko w sobie, a przez otwarte drzwi prawdopodobnie w krótszym lub dłuższym czasie ta wilgoć rozchodzi się na sąsiednie pomieszczenia. Mieszkające 6 osób również wydycha odpowiednią ilość pary wodnej. Czy nie wsiąka to w ściany? Niestety pojawiają się też narzekania na nieświeże powietrze i ubrania, które mimo wielu prań niestety bardzo szybko tracą świeżość i przejmują zapach "domu". Rekuperacja byłaby świetnym rozwiązaniem, aż miło czytać jak dużo może zmienić, ale to dość spora inwestycja. Jestem w pełni świadom, że dom nie spełnia dzisiejszych standardów (głównie wentylacyjnych), bo obecnie wszystko robi się inaczej, ale żeby zburzyć i stawiać wszystko od nowa trzeba być naprawdę zamożną osobą i mieć gdzie się podziać. Przypomniało mi się jeszcze coś. W normalnej kuchni na parterze nie da się gotować i jest praktycznie nieużywana, bo bardzo szybko robi się z niej jeszcze lepsza sauna niż z łazienki z dodatkowymi zapachami, które po całym mieszkaniu rozejdą się chętnie, ale z domu ujść nie chcą. Tu wszystko jest nie tak.
  21. No więc sprawa ma się tak: nie jestem właścicielem i w zasadzie nie do końca mam prawo decydować w tym domu. Tym bardziej jeżeli chodzi o taki wydatek. Prawdopodobnie w perspektywie takich kosztów okazałoby się, że tak naprawdę wszystko jest w porządku. Ja ze swojej strony jestem w stanie dołożyć każdą ilość pracy własnej, ale nie każdą ilość pieniędzy. W takim razie co z wywiewem z łazienki zrobić? Zostawić do czasu decyzji na zaawansowane metody? Poza tym chciałbym poznać znaczenie słów "dużo nie zmieni". Czy to znaczy, że jakaś zmiana będzie? To by już wiele znaczyło w obecnej sytuacji:)
  22. Witam. Dom Dziadków został poddany około 15 lat temu powiększeniu. Stara część ok. 100m2 i nowa około 30m2 + piwnica z kotłem CO i innymi pomieszczeniami ok. 80m2. Problem jest taki, że w nowej części w rogach ścian i wokół okiem pojawia się znaczna ilość okropnej pleśni grzyba i wszystkiego, co najgorsze + co rano w okresie jesienno/zimowym mogę masę wody z szyby i parapetu zebrać na wszystkich oknach. (o łazience nie wspomnę) Domyślam się, że rosa na szybach może być wynikiem słabej izolacji pakietu szybowego, ale jest to jednak nadmierne. Większej przyczyny szukałbym w wentylacji. Cały dom ma jeden komin w którym są jakby trzy oddzielne kanały: 1. Jeden dymny do obecnego CO, 2. Kiedyś był dymnym do jakiegoś starego pieca pokojowego, obecnie robi za wylot z okapu w kuchni z wymuszeniem (można powiedzieć, że w ogóle to nie działa), 3. Ostatni to jakaś wentylacja z kratki w korytarzu, jedynej kratki która o dziwo jakoś coś niby wciąga. Ratując się od tej wilgoci w łazience została zrobiona dziura nad prysznicem i jest w niej wentylator uruchamiany sznureczkiem z kawałkiem rury pcv wyprowadzonej na nieużytkowy strych i tam ma założone kolanko i to tyle. Marną spełnia to funkcję, kupa hałasu, efekt marny, po myciu jednej okno jest całe mokre, zarosiałe, a po myciu kilku osób mamy dosłownie saunę. W pokojach nowej części wstawione zostały kratki na zewnątrz przez ścianę, które okropnie wyziębiały pokoje i niestety musiały zostać zaślepione. Rozumiem konieczności nawiewu świeżego powietrza, ale to było niestety nadmierne. Z kuchni w piwnicy wyprowadzona jest rura na zewnątrz domu o długości około 3m również z wentylatorem uruchamianym ręcznie i z niej niestety do domu przeważnie jest wdmuchiwane powietrze, nie wyciąga go ani trochę. Jak się ratować? Chodzi mi po głowie wyprowadzenie ze strychu od tego wentylatora łazienkowego rury do ściany i na zewnątrz (wyszłoby około 7m długości niestety z fragmentami poziomymi) oczywiście ocieplając ją odpowiednio i montując wentylator z czujnikiem wilgotności powietrza. Ponad to chodzi mi po głowie zamontowanie w oknach nawiewników. Wszystkie okna na parterze są drewniane, wymienione jednocześnie przy dobudowie, ale tylko w starej części są pionowe nawiewniki w futrynach, a w nowej nie ma żadnych i tu występuje też gorszy problem z pleśnią. Rozszczelnienie okien eliminuje ich rosienie w znacznym stopniu. Bardzo proszę o pomoc. Jeżeli przyniesie to efekt rozważam też zatrudnienie odpowiedniej firmy i zlecenie wykonania całości niezbędnych modyfikacji. Ale tyle lat w tej pleśni to i tak chyba cud, że się tak dobrze trzymamy zdrowotnie:) Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...