Witam wszystkich! Długo wahałam się, czy rozpocząć swoją przygodę z dziennikiem budowy, czy może pozostać biernym czytelnikiem cudzych przygód. Pomyślałam jednak, że może ktoś kiedyś przeczyta o naszych zmaganiach i wesprze w chwilach słabości;) Wpisy będę robiła w imieniu swoim oraz męża, ponieważ oboje podjęliśmy wyzwanie :) No to startujemy! Nasza historia zaczyna się nie jak u większości forumowiczów, ponieważ nie kupiliśmy pustego kawałka ziemi. Poszliśmy na łatwiznę i znaleźliśmy działkę z domem w budowie. Właściwie wcale nie była to taka łatwizna, bo długo szukaliśmy i miejsca, i domu, który by nam odpowiadał, a i cena też nie była bez znaczenia. Decyzja ostateczna została podjęta w październiku 2015 roku i po kilku miesiącach zmagań z formalnościami podpisaliśmy akt notarialny na początku 2016. I mamy go: dom w stanie surowym, prawie zamkniętym (nie ma drzwi, są okna), upragnione 133 m2 powierzchni użytkowej, działka 1000m2. Samo szczęscie;) Zaczynamy od ogrodzenia - dom stoi 'wolno', chcemy więc zamknąć swoją przestrzeń. Tutaj wybór był prosty - jest tyle inwestycji w środku, że działkę będzie otaczała jedynie gustowna siatka w grafitowej otulinie. Postanwiliśmy pozwolić sobie na luksus w postaci pomurówki (dzisiaj zakupiona), sprawdzamy jeszcze ceny bram gotowych i materiału. Będziemy kalkulować - jeśli materiał wyjdzie dużo taniej niż gotowa brama, mój mąż ma zamiar sam zespawać jakieś cudo. W następnym wpisie opiszę wynik naszych obliczeń. Do zobaczenia!