Dobry wieczór wszystkim Państwu!
Na początek opiszę co i jak, a dopiero później pojawi się problem:
Mieszkanie nowe, na poddaszu ze skosami w różne strony. Ściany surowizna, tynk mineralny z drobnym żwirkiem, na suficie plyty G-K.
1. Gladź gipsowa poszla po ścianach pionowych, odpoczęla, obeschla.
2. Grunt po calości firmy ATLAS.
3. Grunt raz jeszcze farbą bialą, z tych tańszych, akrylową, emulsyjną.
4. Wybrany kolor z mieszalnika, farba DULUX Ekspert Pólmat.
5. Walki z krótkim i średnim wlosem, castoramowe, nienajtańsze.
Problem mam mianowicie taki, że farba owszem kryje za drugim razem nieźle - przyznam, ale pod światlo widoczne są ewidentnie ślady ruchów walka. Raz jest więcej matu, raz bardziej się blyszczy. W castoramie powiedziano mi, że grunt ATLAS'a zostawia na ścianie szklankę i nie poleca się go do wewnątrz budynków. Co innego mówi etykieta na opakowaniu. Dlatego też gruntowalem bialą emulsją. Wykluczam zatem bląd w doborze gruntu, tym bardziej, że różnice w pokrywaniu wyraźnie pochodzą od ruchów walka. Efekt przy spojrzeniu pod światlo przypomina wewnętrzną ścianę domku kempingowego jedenasty raz malowanego farbą olejną.
Czy taki jest urok farb pólmatowych? Wierzyć mi się nie chce. Gdzie tkwi mój bląd? Czy przejść zatem na pelen mat i taką farbę zastosować jako trzecią warstwę? Zapewne trzeba będzie polożyć i czwartą i w ten sposób będę mial najdroższy grunt w calym bloku! Z tego koloru zużywam ponad 10 l, i tyle kupilem już tego DULUX'a.
Zatracilem gdzieś przyjemność urządzania mieszkania przez puszkę glupiej farby...
pozdrawiam
Michal