Mam podobny problem. Domek parterowy ostatni w przyłączeniu kanalizacji gminnej. Rok mieszkamy, wszystko było ok. Kanalizacja bez zarzutu. Na końcu w najwyższym miejscu kanalizacji pionową rurą odpowietrzenie na strych z przeciągami bez podbitki jeszcze. I nagle kilka tygodni temu, pewnej nocy z ostatniej łazienki tej przy wywiewce, a w zasadzie zza zabudowy geberytu blisko którego jest ta wywiewka, masakryczny smród kanalizacji. Nic nie było zmieniane, dodawane, poprawiane. Niby nikt nowy nie przyłączył się do nitki. Zza przycisku i spod muszli śmierdzi teraz trochę mniej, bo pouszczelnialiśmy zabudowę geberytu, ale niestety przy tej rurze wywiewnej górą nad sufit powieszany smród przechodzi i halogenami śmierdzi. Pozakładaliśmy napowietrzniki za pralką, w kuchni (mimo, że wody z syfonów nie wysysało nigdy), wyciągnęliśmy rurę wywiewki nad dach (całość idzie 110, żadnych przewężeń), przy samym szczycie prawie zamontowany kominek 125. Nadal czuć ten smrodek. Co może być przyczyną, nie chcemy rozwalać nowej łazienki Ci od kanalizacji gminnej mówią, żeby spróbować zrobić kominek na naszej studzience na podwórku. Otworzyliśmy studzienkę na 2 dni i nic to nie dało. Czemu przez rok było dobrze i nagle śmierdzi? Czy Ci od kanalizacji nie chcą nam o czymś powiedzieć? Do tego za miesiąc rodzę, super warunki dla dziecka.