Oczywiście co by to było, gdyby na początku budowy domu, nie było jakiś kłód pod nogi
Sprawa ma się tak: Mamy działkę, na której stoi dom oraz chlewik. Chcemy wybudować nowy dom za starym, będzie trochę nachodził na chlewiki. Złożyliśmy podanie o pozwolenie na rozbiórkę chlewika i budowę nowego domu (włącznie z mapką, w którym miejscu na działce ma stać nowy budynek). Stary dom, chcemy rozebrać dopiero wtedy, kiedy nowy będzie już stał. Jest kilka powodów począwszy od tego, że wolimy odsunąć się od ulicy, bo obecna linia zabudowy wydaje nam się być zbyt blisko ulicy (mimo, że na dzień dzisiejszy jest tam mały ruch - nie wiem co będzie za 5 czy 10 lat), kończywszy na zobowiązaniu wobec mojej mamy oraz faktem, że stary dom, mimo wszystko, jest naszym zabezpieczeniem mieszkaniowym na przyszłość (na wpadek, gdyby zabrakło nam funduszy na dokończenie budowy nowego domu - zawsze możemy zamieszkać w starym).
Kilka dni temu dostaliśmy pismo z Urzędu Miasta z zapytaniem, czy stary dom jest zamieszkały oraz czy planujemy jego rozbiórkę po wybudowaniu nowego. Obawiam się, że będą chcieli nam nakazać najpierw rozebrać stary dom i postawić nowy, w miejscu starego, tylko po to, by zachować linię zabudowy.
Chwilę temu skleciłam wyjaśnienie dla UM, jednak nie wiem czy warto uczciwie pisać, jakie mamy plany co do starego domu, czy lepiej udać głupa i odpisać im, że nie planujemy rozbiórki starego domu.
Jak sądzicie? Warto być uczciwym? W sumie wiele razy dostałam po łapach za uczciwość