Teraz o tym, jak to z poszukiwaniem działki było.
Założenia były z góry ustalone:
1) na zachód od Poznania - jedyny akceptowalny dla nas dojazd do centrum, szybko i w zasadzie bez korków
2) ok. 1000 m2, - ja chciałam więcej ale mąż się uparł
3) najlepiej w formie niezbyt wydłużonego prostokąta, odpadały trójkąty i dziwaczne trapezy
4) wjazd od północy - tak najłatwiej znaleźć dobry projekt i mieć wszystkie pokoje ładnie oświetlone
5) wśród nowych domków - absolutnie w grę nie wchodziła działka pomiędzy jakimiś starymi szopami, rozwalającymi się budynkami itp.
6) z dala od większej drogi - to chyba nie wymaga komentarza
7) w miejscowości musi być przystanek autobusowy, przedszkole i szkoła - nie zamierzamy pół życia spędzić na dowożeniu dzieci do szkoły i zajęcia pozalekcyjne
8 ) najlepiej z pełnymi mediami - jakoś tak myśl o szambie nie przypadła mi do gustu
9) no i oczywiście to wszystko nie za daleko od Poznania, maksymalnie 25 km
10) a najlepiej koło lasu i jeziora
Hm... wiem, wiem, lista życzeń i wymagań nieco przydługa... szukaliśmy i szukaliśmy... Ale jeśli myślicie, że z większości wymagań zrezygnowaliśmy to się grubo mylicie W zasadzie tylko lasu pod nosem nie ma, i do jeziora trochę dłuższy spacerek, no ale to nie był najważniejszy punkt w końcu
Od początku przypadło nam do gustu Lusowo i Lusówko. Na miejscu przedszkole, szkoła, komunikacja publiczna jest... czyli wymagania formalne spełnione :) Jak się okazało Lusowo już wyprzedane było (a był to przypominam styczeń 2006). W Lusówku wielkie osiedle, ale działki mocno przebrane. Została jedna w miarę ok, ale podzielona rowem na pół A rów należy do gminy i nie wiadomo, kiedy będzie można odkupić. A jak się nie odkupi to działka nie jest budowlana. A my przecież chcemy się budować szybko!
No to szukamy dalej. Oglądneliśmy jakieś działki w Rokietnicy - ale ani działek nie potrafiliśmy z mapki dokładnie zlokalizować ani okolica nam szczególnie do gustu nie przypadła.
W tzw. międzyczasie działki zaczęły ostro drożeć. Działki w Kamionkach które były w styczniu po 45 zł w marcu nagle podrożały do ponad 60. To nam dało kopa - albo się szybko zdecydujemy albo możemy się pożegnać z budową, bo na działkę droższą niż 65-70 zł/m2 nas nie stać.
Kilka razy wracaliśmy do Lusówka - obojgu podobała się wizja tworzącego się osiedla, wszystkie domki takie ładne i nowe, sami młodzi ludzie dookoła... W końcu wypatrzyliśmy działkę w drugiej części osiedla - działka super, spełniała wszystkie wymagania oprócz jednego - była przy asfaltówce, która w perspektywie ma zostać poszerzona i będzie jedną z podstawowych dróg wyjazdowych z osiedla, co oznaczało smród spalin pod oknami No ale z drugiej strony można się tam bez problemów było wybudować. Bo jak się okazało w Lusówku króluje piękna glina i nawet w kwietniu wciąż na ziemi widniały resztki wiosennych roztopów. Na większość działek nie dało się dojechać.
Gryźliśmy się co tu robić. Aż wypatrzyłam na mapie działkę na samym końcu. Że też wcześniej jej nie zauważyłam! Kształt prawie kwadratu, 1065 m2, front od północy, no wszystko idealnie. Tylko jedna rzecz nas bolała - działka "otoczona" jest z trzech stron drogami. Co prawda z jednej strony jest najpierw niezbyt estetyczny rów a potem dopiero droga, no ale jest. Ale jak się tak dobrze zastanowiliśmy i przeanalizowaliśmy przebieg przyszłych uliczek osiedlowych, to stwierdziliśmy, że ten ruch to nie będzie jakiś specjalnie uciążliwy. Zwłaszcza że pewnie przez kilka najbliżsyzch lat wogóle go nie będzie. Tyle że na ogrodzenie wydamy majątek, bo z trzech stron będzie musiało być "reprezentacyjnie". A za to z drugiej strony, będziemy mieć tylko jednego sąsiada za płotem (akurat od naszej strony będzie miał najprawdopodobniej garaż), nikt nam tuż pod bokiem grillował nie będzie, ani nie będą dobiegać nas odgłosy sąsiedzkich kłótni :)
Klamka zapadła - kupujemy działkę w Lusówku! W dniu 28 marca 2006 r. podpisaliśmy umowę przedwstępną, i polecieliśmy załatwiać kredyt na kupno działki. Nie chcieliśmy kupować za oszczędności przytomnie uznając, że lepiej je sobie zostawić na wykończenie domu, zresztą i tak tych oszczędności na działkę by nie starczyło Na tamten moment najlepsze warunki zaproponował nam KredytBank, toteż na niego się zdecydowaliśmy. W dniu 11 maja 2006 r. podpisaliśmy pierwszy w swoim życiu akt notarialny, w wyniku czego już na początku czerwca dostaliśmy decyzję w sprawie wymiaru podatku rolnego: całe 9 zł
Tak mniej więcej wyglądała działka gdy ją kupowaliśmy, widok od frontu:
http://i175.photobucket.com/albums/w160/Altariela/Budowa/0001-dzialka.jpg
Prawda że niezły kawałek pola?
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 1 017 wyświetleń