Byłem w pracy w tym czasie. Piasek woził podwykonawca mojego wykonawcy (nazwijmy go majstrem). Podwykonawca po moich pretensjach stwierdził, że nie ma ze mną żadnej umowy i woził tyle ile majster chciał. A majster się pewnie zagapił i przyjechał jeden samochód za dużo, wysypali na ziemię i już dla nich pewnie było za późno..., no bo to tyle roboty załadować na auto i zwrócić, a w ogóle pewnie dopiero kilka godzin później się okazało, że to było za dużo. Obaj są winni moim zdaniem. Majster powinien ogarniać ile trzeba i ile już wjechało na plac budowy. Temat już uznaję za zamknięty - nie ma szans coś wyperswadować, tłumaczenia typu: 1. to nie apteka, 2. kupuje się piasek na tony, a ile wejdzie do fundamentów liczy się na kubiki, więc nigdy nie wiadomo ile trzeba przywieźć, oraz 3. piasek piaskowi nie równy, 4. brać pod uwagę współczynnik ubicia - śmieszne, bo patrz p. 3. Słowem jak potrzebujesz 100 kubików to przywieźć 120 kubików to normalne... bez komentarza. Przy robotach ziemnych zawsze polecam inwestorom być na budowie, bo tego później nie widać - pustaki policzysz, beton policzysz, a z piaskiem i ziemią (materiały w pewnym sensie niepoliczalne po wykonaniu robót) zawsze fachowcy mają swoje 'argumenty'. Straty wyceniam na około 20 kubików piasku, którego nie potrzebuję, rozgrzebany po działce, 700zł + praca koparki żeby to w przyszłości przeciągnąć na wjazd.