Cześć wszystkim !
Ostatnio udało mi się z małżonką sfinalizować zakup mieszkania w pięknej poniemieckiej kamienicy z 1936 roku
Mieszkanie jest na ostatniej kondygnacji. Na chwilę obecną w mieszkaniu są ohydne panele, pod którymi, po zerwaniu, okazało się ,że znajdują się śliczne deski podłogowe (zdjęcie w załączniku ).
Ale do sedna sprawy. Pod nami stoi puste mieszkanie. Właściciel mieszka w USA, przylatuje do Polski 2 razy w roku, podpisuje uchwały wspólnoty i ucieka. Nie chce go wynajmować.
O ile jest to całkiem fajne pod względem braku uciążliwości, to problem pojawia się zimą, bo całe ciepło ucieka w dół i podłoga jest zimna jak diabły.
Strop, oczywiście jest stary drewniany z izolacją w postaci polepy.
Planuję ściągnąć deski podłogowe, wybrać polepę z pomiędzy dwóch belek i zobaczyć w jakim stanie są deski pod spodem czy ewentualnie nie trzeba ich wymienić.
NIE CHCĘ POZBYWAĆ SIĘ POLEPY !!!
Gadałem z ojcem, który jest budowlańcem starej daty i powiedział mi ,że nic lepiej akustycznie nie zaizoluje sufity (oraz wilgotnościowo) niż polepa.
Z racji, że w mieszkaniu jest grzanie elektryczne i będziemy robili grzanie wodne, zasilane gazem oraz ciągnęli nową elektrykę, chcemy to zrobić pod podłogą.
Więc moje pytanie jest następujące :
Czy takie rozwiązanie ma sens ? :
- Wybrać warstwę polepy (nie całą)
- Położyć folię paroprzepuszczalną
- Warstwę wełny mineralnej
- Na to rury instalacyjne
- Zasypać polepą na ile zostanie miejsca
Czy takie rozwiązanie ma sens ?
Jeden znajomy mówił, że w takim stropie i tak jest ok. 10 cm wolnej przestrzeni nad polepą więc sugeruje na tą polepę położyć folię paroprzepuszczalną, izolację, rury instalacyjne i płytę OSB do której zamocuje się podłogę.
Jak inaczej można to rozwiązać ? Chodzi mi o zachowanie właściwości polepy i doizolowanie podłogi termicznie.
Będę wdzięczny za wszystkie sugestie