Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

igor89

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    130
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń
  • Jestem na etapie
    poszukiwań złotego środka dla zaistniałej sytuacji

Dane osobowe

  • Miejscowość
    ~Brzesko
  • Dzielnica
    wieś
  • Województwo
    małopolskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

igor89's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

10

Reputacja

  1. a nie przypadkiem władzę?
  2. Nie, w mojej gminie póki co takiego programu nie ma. Ulica stoi vis-a-vis urzędu gminy, tyle że urzednicy za godzin pracy "smogu" nie widzą, bo w dzień prawie nikt tu nie pali tak jak dopiero wieczorem, a widać na zdjęciach powyżej. Dom był termomodernizowany jakieś 15 lat temu (styropian, 8-10cm ściany). Strop od strychu jest izolowany wełną, pewnie z 10-15cm. Jest to dom dwupiętrowy (parter i dwa piętra) z dachem dwuspadowym, wybudowany w 1984 roku. Stara instalacja C.O. grube rurki i grzejniki + piec 20KW to jakieś 300L wody do ogrzania. Kilka lat temu zostały wymienione wszystkie okna na plastikowe z dwoma szybami (jedne z tańszych dostępnych na rynku). Wentylacji grawitacyjnej prawie nie ma, bo kanały w pokojach zostały zamurowane xx lat temu z oszczędności ciepła, jedynie pozostały w kuchniach i łazienkach na każdym z dwóch pięter i parterze oraz w kotłowni. Wentylacja oczywiście grawitacyjna. Teraz w zimie własnie znowu wraca problem wykraplania się wody w dolnych częściach szyb w praktycznie kazdym z pomieszczen, jak co roku normalka. W łazience na 2 piętrze zdarzało się że pleśniała górna część ściany pod sufitem w podobno nieocieplonej części od strychu (od zewnątrz ściana jest ocieplona). Gdy odblokuje kratkę w nieużywanej kuchni na 2 piętrze i łazience z której tylko ja korzystam na tym piętrze (nie ma w niej piecyka), to wyraźnie czuć że ciepło szybciej w ciagu doby z tych pomieszczeń ucieka. Z drugiej strony, jeśli nie wietrze co dzień całego poziomu uchylając /otwierając okna w pokojach z których nawet nie korzystam to robi się nieprzyjemnie, czuć nieświeże powietrze, brakuje mi tlenu. Dom niby duży, mógłby ktoś powiedzieć że "wygodny", ale koszty utrzymania i komfort jakiego tu jednak nie ma są nieadekwatne. Szczerze, wolałbym mieszkać sam, na 20-30 metrach, a mieć ciepło, sucho, świeżo i czym oddychać całą dobę, niż pół dnia w kurtce siedzieć w obecnym, bo rocznie i tak 3-4 tony węgla trzeba spalić co nie jest mało, a co dopiero gdyby przyszło 1 osobie żeby ogrzać tylko na wieczór i noc. Co masz na myśli pisząc "przenieść się tam, gdzie miejsca będzie wystarczająco, rachunki znośne i nikt się nie udusi na podwórku." ? Dom nie jest mój, tylko starszych już rodziców którym odpowiada. Przepraszam, nie zauważyłem takiego wątku. Dom zbudowany z tego co było, a raczej nie było 30 lat temu, to są jakieś maxy puste w środku. Nie znam się na tych materiałach. Tylko pamiętam że jak jeszcze 15 lat temu nie było elewacji i ocieplenia to parter widac było ze zrobiony z takich białych grubych masywnych, a pierwsze i drugie piętro z takich pomarańczowych, cieńszych, pustaków/maxów. Dom ma ze 170 metrów na wszystkich piętrach i klatce schodowej. Mieszkam w nim ja na drugim piętrze, a na pierwszym piętrze rodzice. Dom budował sam mój tato (murarz z kursu) z pomocą wujka/dziadka. Prawie wszystkie domy na tej ulicy były według jednego planu (mpzp zakładał wtedy zabudowanietej ulicy wg jednego projektu).
  3. Więc jak proponujecie rozwiązać sytuację gdy ludzi nie stać na grzanie gazem lub wymianę kotła na 5 klasy? Mają siedzieć w zimie bez ciepła w kożuchach? W moim domu rodzinnym stosuje się obecnie kocioł zasypowy który został kupiony jakieś 3-4 lata temu. Kosztował ok. 2tyś zł (Ogniwo Biecz). Nie wyobrażam sobie bulić 10tyś. za nowy, bo mnie i moich rodziców po prostu na to nie stać. Oni nie mają najwyższych emerytur, a ja tyle nie zarabiam. Na całej ulicy (wiejskie osiedle 21 domów jednorodzinnych) jest może 2-3 kotły z podajnikiem, reszta to zasypowe. Gdy jest niskie ciśnienie jak ostatnio dym idzie w dół i wieczorami nie da się wyjść na zewnatrz. Bo w dzień prawie nikt nie pali.
  4. watku w ktorym forumowicze wstawiali zdjecia dziwactw na jakie pokusili sie inwestorzy, chodzi o domy, posesje...czy ktos kojarzy taki wątek??
  5. I znowu nigdzie nie napisałem że wolę mieszkanie w bloku... Nie muszę mieć dzieci żeby wiedzieć co jest im potrzebne. Wystarczy że sam nim byłem i wiem to dobrze co mi było potrzebne, a czego nie miałem zapewnione. 5km do szkoły podstawowej...?? jprdl. Tylko im współczuć. Ja tu mówię o 1km...i kilku szkołach do wyboru, w razie potrzeby zmiany. Nie, nie gloryfikuję drugiej strony bezkrytycznie, ośmieliłem się zauważyć tylko że wieś nie jest dobrym miejscem do rozwoju dzieci. Chyba że małego Tomka dużego Tomka. Ale widzę tu mocno ograniczone środowisko jest żeby coś dotarło z "wielkiego świata". Hehe. Żałosne. Powiedzenie "człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy" jest tu jak najbardziej trafione. Nie widzę dalszego sensu dyskusji z wiejskim betonem, który "wie lepiej".
  6. Od początku chyba odnoszę się do sytuacji rodziny z dziećmi. To nie są teorie, ale fakty zycia na wsi, z dala od wspolczesnej cywilizacji. Jakim duzym miescie...gdzie tak bylo napisane??? Musze pomeczyc tą klawiature, bo watek znow rozciagnie sie na kilkanascie zbednych postow...a widze niektorzy umieli porwac sie na budowy nie umiać nawet czytac ze zrozumieniem pierw jeden kolega spytał o koszt zakupu cytuję: "4 pokojowego mieszkania", nie okreslil przy tym miejsca ani stanu. Podalem wiec przyklad ze swojej okolicy, najtanszy, bo chyba szukalismy takiego...? Kolega natomiast to sie musi nauczyc czytac ze zrozumieniem co ktoś pisze i w jakim kontekście, a potem dopiero ewentualnie przejsc do kwestii wiary i zarzutów o jej brak. A raczej wiedzy - w rynku nieruchomości. Widzę wielu obrońców wlasnych, nie koniecznie prawdziwych racji wzniosło larmo... nie może przeboleć że ktoś odważy się pisać o faktach jakie dotyczą życia na wsi !! Hahah Można się pośmiać do rozpuku. Tymczasem pokazuje to jakie betonowe społeczeństwo jest w Polsce. Jak prawda jest bolesna, to broni się nawet kłamstwa będąc tego 100% świadomym. Jak Cię nie stać na zapewnienie godnych, spokojnych i bezpiecznych warunków do życia w rodzinie, to jej nie zakładaj. Proste. Sam sobie mieszkaj na tej wiosze, zabij najlepiej okna dechami w tej betonowej przepaści mentalnej jaką chcesz fundować swoim dzieciom, ale nie skazuj na niewygodę i wieczne problemy z "wyprawami" do możliwości jakie daje świat cywilizowany najmłodszym, ludziom nie ograniczonym ich.... polem.
  7. No, ale on nie napisał w jakim. To akurat Brzesko. Swoich dzieci na pewno. Koszą i grillują, ale krócej, spokojniej i częściej elektrykami.
  8. Czyli z biedoty w mieście do bogactwa na wsi...ciekawe. U mnie to byłoby na odwrót, gdybym miał się jednak "pokusić" na miasto. A wszyscy wokół mi tak radzą od lat, bo to dla mnie "lepiej". Ale ja wbrew całemu światu i jego "porządkowi", ZAWSZE. Hehe.
  9. Jaki sezonowy...w zimie w tej wiościnie gdzie dom stoi na domie całe powietrze nasyca się kopciuchowymi woniami bo gaz taki drogi. No rozkosz dla nozdrzy i płuc. W mieście też nie poruszamy się za darmo, ale możliwości jakie daje regularna, częsta komunikacja zbiorowa pozwalają na oszczędności. Chyba na tym forum była wielokrotnie powtarzana sentencja że opłacalność każdego przedsięwzięcia wychodzi bardziej ekonomicznie im więcej jest osób, a nie na odwrót? Żebyś wiedział. Samo szczęście być w tej grupie, co nie ma takich problemów. Jak masz też takie udane i szczęśliwe w tej jednej szkole dzieci to gratuluję. Nie każdemu się to jednak udaje i mówię o takich przypadkach. Nie zmieni, bo sam to przeżyłem i swoim własnym bym takiego losu nie zgotował. Swoim dzieciom chyba się chce zapewnić lepsze warunki, jak samemu się miało w dzieciństwie, nieprawda? A na pewno nie gorsze. Niech sobie kosi. Tylko niech robi to sprawniej, bo zanieczyszcza środowisko spalinami i hałasem a co robi poza, czy leży na trawace lub balkonie bez koszulki/biustonosza czy majtek, to mnie nie obchodzi. Wyniki badań GUS są w tej kwestii jednoznaczne. Od lat '90 następuje wzrost migracji mieszkańców ze wsi do miast, a odwrotna migracja jest znacznie mniejsza. Wiekszość ludzi w Polsce zamieszkuje miasta (60.3%). Na polskiej wsi w 2015 mieszkało tylko 39.7% Muszą być ku temu KONKRETNE powody i są. Choćby łatwy dostęp do pracy, o czym sam się przekonałem mieszkając w Krakowie oraz pod Brzeskiem, że w tym pierwszym nie ma z tym problemu, nie trzeba się "zabijać", poświęcać, walczyć ani wykazywać specjalnie wrodzonym instynktem "przetrwania" by móc w ogóle pracować, będąc na łasce innych, "wyżej" w stadzie. Chcesz pracować, to pracujesz. W Brzesku nie ma tak. Ps. niech mi ktoś wytłumaczy o co chodzi z tym moim domniemanym "kompleksem", ze mieszkam na wsi czy dostrzegam sporo wad mieszkania na niej i w domu. No to tak i nie. Tak jak w mieście. Jako rodzic na wsi dostrzegałbym jednak więcej wad jak w mieście. Jako singiel dostrzegałbym więcej zalet na wsi. Jako emeryt dostrzegałbym więcej zalet w mieście.
  10. Nie wiem o czym piszesz. Mam kompleksy, w którym momencie..? Już Cię wyprzedziłem, lata temu, gdy mieszkałem w mieście i wróciłem z niego z powrotem na wieś. Żałuję tylko że w to samo miejsce, ale chcę to kiedyś zmienić. Poza tym, napisałem w pierwszym poście do czego, a właściwie jakiej konkretnie SYTUACJI odnoszę swoje spostrzeżenia nt domu i życia na wsi. O tym mówię od początku. A nie 3 godziny kosić 200m2 trawnika...jak taka rachityczna blondi 1,7m większą od niej spalinówą. Noż zmowa...jakie kompleksy? Mówię jak jest. Może wieś wsi nie równa, faktem jest i zależy jacy ludzie ja zamieszkują. Tu zamieszkują ludzie ze wsi od pokoleń. Nie mam w takiej ilości porównania z ludźmi z miast mieszkającymi na wsi, acz zdarzają się takie "ewenementy" jak emeryci artyści z krakowskiego teatru, co kupują starą drewnianą 80-letnią ruderę... do remontu. Ja tylko już patrze, nie wierze, podziwiam i mam rozrywkę nie gorszą jak w TVP-iS.
  11. Bardzo nie polecam produktów firmy Cellfast. Zraszacze to niejednokrotnie wadliwe jednorazówki chińskie, nie odporne na ciśnienie, słońce. Produkt sezonowy, jak to z marketu. Tandeta.
  12. W autobusie dotkniesz poręczy i możesz złapać kurzajkę (HPV) Ale widzę że już część bigotków się odzywa. Gdyby Polska wyszła wreszcie z zaścianka EUropy to właśnie tacy ludzie jak autor/ka tego wątku byliby traktowani ze szczególnym szacunkiem, bo dbają o zdrowie swoje, a tym samym innych. I może dogonilibyśmy Zachód w diagnostyce, prewencji, zwalczaniu, leczeniu i ograniczeniu wielu zakażeń a w konsekwencji chorób. Ale nie, bo to "temat tabu" i trzeba to ukrywać, nie pytać. To mnie nie dotyczy, bo "większość" ludzi do której należę oczywiście wirusów w sobie nie nosi, jest zdrowa, na raki nie zachoruje (a większość raków powodują wirusy), w rękawiczkach całe życie chodzi, na gołej desce wc nigdy nie siada, w publicznych miejscach zawsze w obuwiu i skarpetkach, z placówek medycznych i usługowych nie korzysta, seksu nie uprawia, nawet raz w życiu, a jeden partner/ka "mnie nie zarazi", bo on/a taki/a "porządny/a" polska mentalność ludzi ograniczonych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...