Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

lasica1982

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez lasica1982

  1. Witam, Mam dziwny problem którego nie potrafię rozgryźć. Otóż mam standardowe grzejniki Purmo C22 z zaworami termostatycznymi Ferro. Gdy zawór się otwiera, grzejnik powoli się nagrzewa i jest cicho przez jakieś 2 minuty, ale w momencie gdy 80-90% grzejnika zrobi się tak gorące że aż parzy, zaczyna szybko i pykać (mniej więcej co 0,5 sek), potem przez 30 sek częstotliwość pyknięć powoli maleje i pykanie ustaje. Pyknięcia są ciche i przeszkadzają tylko gdy zasypiam. Zdjąłem na próbę głowicę termostatyczną (tak że iglica całkowicie się wysunęła i zawór był odkręcony na full) ale efekt ten sam. Problem dotyczy wszystkich grzejników w 3 oddzielnych pionach grzewczych. Na 100% są odpowietrzone i podłączone prawidłowo (rura doprowadzająca wodę u góry a woda przepływa przez zawory w prawidłowym kierunku - zgodnie ze strzałką). Pomaga tylko jedno - przykręcenie imbusem zaworu powrotnego (czyli zwiększenie oporu hydraulicznego grzejnika). Pykanie oznacza że coś się rusza, tylko nie wiem co.
  2. Przez "akceptowalny" rozumiem by zaakceptować ten stan i nie martwić się że mi w trakcie kąpieli kafelek spadnie na głowę bo siła klejenia jest wystarczająca. Bo gdyby np. przykleili klejem do papieru to byłoby już bez wątpienia nieakceptowalne i od razu kazał bym skuwać i kleić ponownie na ich koszt. Też sądzę że poszli na skróty, choć mam nadzieję że wiedzą co robią. Klej póki co trzyma bardzo solidnie - próbowałem oderwać od płytki placek widoczny na drugim zdjęciu (podważając szerokim dłutem) i nie dałem rady.
  3. Tu nie chodzi o to jak się powinno zrobić, ale czy przykleili w sposób akceptowalny (bo nie umawialiśmy się jaką metodą mają przykleić a będzie się wystarczająco mocno trzymać) czy nieakceptowalny i żądać skuwania.
  4. Zatrudnieni fachowcy ułożyli mi 25 m2 gresu na podłodze, a teraz kończą kafelki na ścianach łazienki. No i raz po ich wyjściu wpadłem nacieszyć się postępami i widzę że jeden z położonych kafelków skuli (mniejsza o powód), ukazując metodę klejenia: - ścianę szpachlują 1 mm kleju (cienkowarstwowy elastyczny Mapei Buildfix szary) - 1 mm kleju także na kafelek (60x30 szkliwiony grubość 8 mm) - pomiędzy dają placki kleju wypełniające 30-40% powierzchni i dociskają (odległość od ściany do kafelka zazwyczaj 1-2 cm) - ściany były dość nierówne (częściowo Ytong/Silka + Knauf Grundiermittel 90 a częściowo cegła + tynk gipsowy Knauf MP75L) Zajrzałem pod inne przyklejone kafelki ścienne (tam gdzie mogłem) i niektóre były na grzebień: a inne na placki: Niestety nie mam już możliwości wglądu pod gres na podłodze, ale w szczelinach na fugę miejscami widać było klej nakładany grzebieniem. W Internecie panuje zgodny pogląd że jest to metoda niedopuszczalna i trzeba kleić zawsze na grzebień, jednak nurtuje mnie dlaczego. Oczywiście zapytałem ich następnego dnia dlaczego kleją na placki, ale usłyszałem dość nerwową odpowiedź, że jak wszystko wiem lepiej to zaraz będę musiał sam to kończyć. Gdyby to był taras to woda mogłaby dostać się w szczeliny i zamarzając rozsadzić. Na podłogę z kolei można np. upuścić szklankę lub stanąć obcasem w narożniku płytki i jeśli pod spodem jest pustka to pęknie. Ale czy na ścianach też jest to rażącym błędem wykonawczym czy po prostu mniej solidną ale akceptowalną metodą? Dużego punktowego nacisku ani mrozu na ścianach łazienki nie będzie. Tak myślę że przecież płyty gipsowo-kartonowe i lustra łazienkowe też klei się do ściany na placki. Teoretycznie, dla kleju o przyczepności 1 N/mm2, każdy taki placek średnicy 5 cm powinien utrzymać 150 kg więc kafelki nie powinny odpaść. Sam już nie wiem co robić - może faktycznie nie ma o co kruszyć kopii? W sumie usługa wykonana, wszystko ładnie i zgodnie z projektem, a chcę zachować się uczciwie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...