Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

arekwroc

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    10
  • Rejestracja

O arekwroc

  • Urodziny 06.07.1980

Informacje osobiste

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Dane osobowe

  • Województwo
    dolnośląskie

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

arekwroc's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Nie, nie pomyliłem się w ilości ani powierzchni:) Co do PC temat już odpuściliśmy z racji kosztu inwestycji. Co do tego że kocioł na pellet syfi tak samo jak kopciuch na węgiel to mam nieco odmienne zdanie, tak czy inaczej pellet wchodzi w grę, bo czysto i niezła autonomia pieca.
  2. Witam, trochę czasu minęło a temat dalej aktualny i coraz bardziej gorący - jesień za pasem:) Co do komina - od paru ładnych lat jest w nim wkład stalowy, więc teoretycznie nie powinno mu się nic stać. Pytanie, które jest dalej aktualne, to jakiego pelleciaka szukać - ostatnio słyszałem dobre opinie o kotłach Hefa - ma ktoś jakieś doświadczenia? Pozdrawiam
  3. Po rozeznaniu kosztów pomp i sprawdzeniu elastyczności budżetu sprawa chyli się jednak ku piecom na pellet. I tu kolejne pytanie (tak, wiem, temat rzeka i maglowany nieraz): w grę wchodzą porządne piece, wyłącznie na pellet (żadne wszystkopalne), po przeczytaniu wątków na ten temat myślę o Redach, Heitztechnice albo Viessmanie. Ma ktoś jakieś doświadczenia, sprawdzone info od użytkownika itp?? Za każdy cynk będę wdzięczny:)
  4. Ok, a powiedz mi jeszcze w takim razie jaka Twoim zdaniem powinna być moc kotła do mojego budynku biorąc pod uwagę takie zużycie opału? Można to mniej więcej określić na tej podstawie?
  5. To 40% to tylko moje przypuszczenia - równie dobrze może być 20 albo 55... nie wiem. A możesz rozwinąć co Twoim zdaniem jest nie halo? - powinno wyjść mniej czy więcej??
  6. Przypomnę się w temacie:) - podobnie pompą do której opcji Twoim zdaniem?
  7. Ale podobnie lub mniej za pompę masz na myśli podobnie do koksu czy podobnie do gazu? A na wypadek takich mrozów to gdybym montował pompę, zostawiłbym śmieciucha - tak jak pisałem wcześniej.
  8. Myślałem o tym, ale z drugiej strony mając dość dokładne i wiarygodne wyniki spalania z ostatnich lat, nie mogę bazować na tej wiedzy? Tzn. nie ma opcji wyliczenia ile teoretycznie (z jakimś przybliżeniem) energii zużyje ta czy inna pompa ciepła? W sumie to mnie najbardziej nurtuje, bo co do peleciaka to sprawa jest łatwiejsza - paliwo mniej kaloryczne a z drugiej strony kocioł knockoutuje sprawnością ten który mam - wniosek - spodziewam się że spalanie pelletu powinno być porównywalne do obecnego. A może się mylę? Generalnie nie wiem czy mi się wydaje, ale na podstawie tego ile zużywam opału i przybliżonej sprawności można oszacować zapotrzebowanie? A z drugiej strony biorąc pod uwagę to co pisałem wcześniej, budynek nie powinien mieć większego zapotrzebowania niż 60-70 W/m2 ??? Jak pisałem - czytam już na ten temat od dawna i zaczyna mi łeb pękać w szwach, a wiem coraz mniej:) P.S. na cieplowlasciwe.pl robiłem kiedyś wyliczenie i wychodzi 21kW na CO i CWU - co pokrywa się z moimi przypuszczeniami co do tego jaki max piec powinien u mnie być zainstalowany...
  9. Nikt nie ma pomysłu co lepsze? Który wariant bardziej ekonomiczny? Ile energii taka pompa w tych warunkach jest w stanie zużyć??
  10. Witam wszystkich To mój pierwszy post, ale zdecydowanie nie pierwsza wizyta na forum - od bardzo, baaardzo dawna zaglądam w poszukiwaniu porad na różne tematy. Niestety po kupnie domu ponad rok temu, sytuacja zaczęła mieć tyle zmiennych, że gotowych odpowiedzi coraz mniej i przeszukiwanie wątków już nie zawsze pomaga. Przyznam, że na temat który mnie męczy czytałem już tyle - że wiem coraz mniej i mi się wszystko już mąci... Do rzeczy - planujemy w tym roku zmienić rodzaj ogrzewania, gazu nie ma i w najbliższych 10 latach nie będzie, więc opcje bierzemy pod uwagę dwie - pellet lub pompa powietrze-woda. Konkrety poniżej, założenia - ograniczenie obsługi do minimum, niekoniecznie drastyczny wzrost kosztów ogrzewania - nie chcemy zacząć płacić 2-3 razy więcej, pozbycie się z domu średniowiecznego paleniska i stresu z tym związanego:) Konkrety: dom stary, lata 80-te, łącznie 4 kondygnacje - patrząc od dołu mamy piwnicę (ale stojącą na zero - nie wkopaną) ogrzewaną, parter i piętro ogrzewane, strych nieogrzewany. Mury grube 52-54 cm - pierwsze dwie kondygnacje to gruba cegła (albo może inaczej to zwali - w każdym razie ma ze 24 cm, czerwone z pustkami w środku, kratówka? pustak ceramiczny? - nie wiem), pustka powietrzna i cegła dziurawka w pionie, piętro tak samo, ale zamiast tej kratówki jest suporeks, od wewnątrz wszędzie płyty G-K klejone na placki. Całość ocieplona styropianem o ile mi wiadomo 8-10cm, na stropie nad piętrem (strych) leży wełna w 2 warstwach na zakładkę - 20-30cm, podłoga na gruncie nie ocieplona. Okna plastiki, wymieniane ponad 10 lat temu, do tego w domu są niestety trzy balkony - więc i jakieś mostki z pewnością się znajdą... Powierzchnia ogrzewana to ok. 280 m2, z tym że w piwnicy grzejniki są "zatopione" (tak to hydraulicy nazywali) - grzeją tak jak góra dopiero kiedy jest zimno i mocniej palimy - jak opalamy słabiej są zimne. Jak to działa nie wiem dokładnie - fizyka:) - poziomy idą pod sufitem i z nich piony w górę oraz odejścia w dół do grzejników w piwnicy. Do tego zasobnik CWU 300l i trzy osoby do mycia:) Kocioł jaki mamy teraz to zwykły zasypowy śmieciuch Zębca, SWK/S 28 kW (więc ogrzałbym nim jeszcze sąsiadów). Obecnie spalanie wychodzi na poziomie 3,5-4,5 tony koksu zależnie od zimy, poprzedni i obecny sezon to zdecydowanie bliżej 3-3,5 tony. Do tego może schodzić trochę drewna - na przepalanie w okresie przejściowym i rozpałki, ale nie wliczam ponieważ jest go na tyle niedużo, że wystarczy z własnego przycinania drzew - nie kupuję absolutnie na kubiki:) W mojej ocenie, jak na tak dużą powierzchnię w starym domu spalanie jest bardzo przyzwoite - zwłaszcza biorąc pod uwagę sprawność kotła - nie wiem czy przekraczającą 40% No i żeby jeszcze rozwiać wątpliwości - w domu nie chodzimy w swetrach i nie siedzimy pod kocami - temperatura całą zimę 21-22 stopnie. Właśnie to stosunkowo nieduże spalanie powoduje, że w ogóle rozważamy pompę ciepła - zwłaszcza, że w całym domu są dość spore grzejniki (nie ma podłogówki) temperatura zasilania nigdy nie przekracza 45 st. i jest ciepło - jak podgrzeje do 47-48 na grzejniki to w domu robi się mocno gorąco. Cała instalacja w miedzi, grzejniki nowego typu dwupłytowe. Jednak martwi mnie czy pompa powietrze woda da radę w każdych warunkach zapewnić dość ciepła i ile zużyje na to energii - tak jak teraz, gdzie miesiąc trzyma do -10 w nocy a w dzień max do 3-5 na plusie. Dodatkowo sam koszt urządzenia niestety nie ułatwia decyzji... Alternatywą jest dobry piec na pellet - myślałem nad Redem, Heiztechnikiem, a ostatnio mocno nad Viessmanem - tu nie ma obaw, że nie dogrzeje, jest od pompy tańszy, jednak wymaga pewnego zaangażowania w obsługę (choć nieporównywalnie mniejszego niż teraz!). No i jeszcze jedno - przy pompie można śmieciucha zostawić i w razie zimy stulecia lub co gorsze - awarii można rozpalić (chociaż nie wchodzi w grę regularne dopalanie wraz z pompą - nie po to wydałbym tyle pieniędzy żeby dalej szuflować jak w parowozie...) - przy zamianie na pelleciak już w razie awarii nie pozostaje nic innego jak gruba kołdra i termofor w oczekiwaniu na serwis:) Starałem się napisać jak najwięcej informacji, ale mogłem coś pominąć - dajcie znać to uzupełnię. No i będę ogromnie wdzięczny za wszelkie porady, sugestie czy może spostrzeżenia z praktyki - jeśli są użytkownicy, którzy przeszli podobną modyfikację instalacji u siebie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...