Ktoś tu pisał, że walka z kretami nie ma sensu. I zgadzam się z tym w zupełności. Dwa lata walczyła, aż się poddałam. Stosowałam jakieś śsrodki chemiczne, wbijałam na działce samoloty, które drgały i tak samo drgała ziemia, lałam wodę do otworów - nic nie pomagało. Więc w końcu sie poddałam. Teraz gdy widzę, że pojawia sie na trawniku jakaś górka, to po prostu grabiami ją rozsypuje, ubijam i ttak za każdym razem. Nie jest to może efektywna praca, ale cóż, nie widzę innego wyboru.