witam,
No i się stało, zalałem sąsiada, który posiada cześć mieszkania pod moim balkonem.
Idąc od początku. Kupiłem od spółdzielni z 6 lat temu mieszkanie, w którym na balkonie była tylko wylana hydroizolacja (jakaś guma w płynie). Po naszej stronie było ułożenie płytek. Płytki kupiliśmy zwykłe marketowe za 16zł za m2, jakies gresowe. Fachowiec ułożył płytki, niestety już po roku czy 2 latach, fugi zaczęły się kruszyć, najpierw to poprawił fachowieć, a póżniej jakoś nie zwracaliśmy na to uwagi. Fakt, że parę płytek "chodziło".
No i teraz nastąpiło zalanie. Spółdzielnia oznajmiła mi, że "płytki zostały ułożone w sposób nieprawidłowy, widoczne na kleju zęby po pacy zębatej. Mogło to się przyczynić do zalania mieszkania".
Koniec końców spółdzielnia na swój koszt ściągnie u mnie płytki i wyleje jeszcze raz hydroizolację, a ja na swój koszt muszę jeszcze raz kupić i położyć płytki.
Pytanie do specjalistów, czy faktycznie zły sposób ułożenia płytek miało wpływ na to że hydroizolacja przepuściła wodę? (spółdzielnia w żaden sposób nie twierdzi, że hydrooizolacja została naruszona w momencie układania płytek, co więcej taśmy przy cokole są w stanie nienaruszonym).
Na mój chłopski rozum, płytki są kolejną warstwą chroniącą, równie dobrze mógłbym nie kłaść płytek i warstwa hydroizolacyjna nie powinna puścić wody.