Tytułem wstępu: - stary dom, nieocieplony, 80-letnie grzejniki żeliwne - kotłownia w piwnicy, do ogrzania parter i piętro, w sumie około 110m2 - kocioł węglowy Żywiec https://s26.postimg.org/6jp7ncyqx/Zywiec.jpg Kocioł ma ponad 6 lat, ostatnie zimy to koszmarek jeżeli chodzi o palenie, rozpalanie, czyszczenie. Po pierwsze, mega-dymienie łącznie z cofką, otwarcie pieca to często zadymiony cały dom, ale tak konkretnie z uruchomieniem czujników czadu. Raczej nie wina jakości paliwa, różne gatunki. Układ z pompą, na wentylatorze to samo się dzieje. Dodatkowo następuje tragiczne smolenie, piec jest po krótkim czasie do czyszczenia, to samo wylot do komina to tragedia. W tej chwili planuję wymianę na ekogroszek (14kW), ale obawiam się, że możne sytuacja się powtórzyć - sam nie ma pewności co się dzieje gość, który od 30 lat zajmuje się piecem w tym domu (może czas zmienić speca?). Ma popytać znajomego kominiarza co zna takie 'dziwne' przypadki. Co może być głównym powodem? Temperatura powrotu? Na niskich temperaturach, jak i na powyżej 50oC dzieje się to samo. Od czego zacząć szukanie głównego problemu? PS z innej beczki - jakie szanse, żeby w tak starym domu kominiarz wydał zgodę na gazówkę? Wystarczy wstawka do komina? Mam zwyczajnie obawy, że sytuacja się powtórzy - na chwilę obecną praktycznie w masce trzeba iść dokładać do pieca (tj. w sezonie grzewczym...).