Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Filozofero

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    10
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Filozofero

  1. Nie, nie. Żadnej dzierżawy. Jest akt notarialny z wpisem do księgi wieczystej na część mieszkalną u moich rodziców. Na rupieciarnie jest to samo, tylko posiada to jej właściciel. Strach ruszać szczyt, zgadzam się. Pozostała część budynku nie jest aż w tak złym stanie. Więźba była zmieniana w latach 90 i jest według mnie całkiem zdrowa. Część mieszkalna jest doprowadzona do może nie super ale całkiem przyzwoitego stanu. Mimo starego budynku nie ma żadnych defektów w postaci wilgoci, grzyba itp. Trochę pracy własnych rąk w to włożyłem więc trochę szkoda żeby zostało to zniszczone przez nieodpowiedzialność. Tym bardziej, że głównie chodzi mi o bezpieczeństwo.
  2. Dokładnie pół metra poniżej trawki. Budynek koło 70-80 lat. Jak kułem żeby przeprowadzić rurę to nawet na pręty jakieś się nadziałem - moze przypadkowo coś wpadło. Kamieni oczywiście full.
  3. Dach nad częścią mieszkalną to blacha trapezowa. Nad rupieciarnia jest eternit. Więźba dachowa jest wspólna na całym budynku. Ten uszkodzony szczyt zatrzymał się/opiera się na ostatniej krokwi.
  4. Schemat jak w załączniku. Na mój chłopski rozum.. w razie rozbiórki "rupieciarni" pozostała część budynku powinna zostać w nienaruszonym stanie? Choć skromnym zdaniem uważam, że całkowita rozbiórka byłaby nad wyraz. Przez telefon każdy może mieć inne wyobrażenia.
  5. Cześć. Jeśli zły dział to przepraszam. Mam pytanie do konstruktorów, budowlańców lub kogoś, kto przerabiał podobną sytuację. Budynek jest podzielony i stoi na dwóch różnych działkach(dwóch różnych właścicieli). Moi rodzice mieszkają w części pokrytej blachą trapezową, część pokryta popularnym eternitem jest własnością kogoś z naszej "rodziny". Podczas jednej z nawałnic został uszkodzony szczyt - jak widać na zdjęciach. W najgorszym punkcie lico ściany zewnętrznej jest odchylone od pionu o około 20 cm i opiera się na ostatniej krokwi więźby dachowej. Niestety nie możemy się doprosić o naprawę tego - ostatnia otrzymana odpowiedź "kupcie to i naprawcie, mi to nie jest potrzebne, może się nawet zawalić" . Z chęcią byśmy to kupili gdyby cena była choć trochę zbliżona do rzeczywistej własności (mam wycenę od 1 znajomego zajmującego się tym i mam również nieoficjalną wycenę z US) a żądana kwota jest ponad 2,5 raza wyższa - ale nie o to chodzi. Do sedna, zasięgnąłem już trochę informacji ale czym więcej, tym lepiej. Jeden ze znajomych kierowników budowy oglądał to i stwierdził, że ściana szczytowa nadaje się tylko do rozbiórki i ponownego wymurowania. Wspomniał też, że nie wystarczy rozebrać do spodu "drzwi" tylko jeszcze dalej bo nie ma wiązania między pustakami. Dzwoniłem również do Inspekcji Budowlanej (dzwoniłem z wiadomej przyczyny - korona..) - przez telefon Pani w skrócie powiedziała, że po złożeniu zawiadomienia w dość krótkim czasie będzie wysłana informacja do właściciela tej części budynku o "kontroli". Inspektor po oględzinach może nakazać rozbiórkę (tej części budynku? nie dopytałem dokładnie) albo zrobi listę prac, które właściciel będzie zobowiązany wykonać. Co Wy Panowie, może i też Panie, byście mi podpowiedzieli? Dom został ubezpieczony, lecz jeszcze przez 3-4 lata musi zostać zamieszkiwany ten budynek należący do rodziców. Polubownie chyba tego nie załatwię a jeśli pójdzie zgłoszenie to rodzinną kolację wigilijną mam z bańki. A jak mam już iść na udry to chce mieć jak największą gwarancję, że mam racje. Pozdrawiam
  6. Ściana fundamentowa.. w skrócie to kamień polny zalany betonem. Ojciec jakiś dłuższy czas temu to odkopywał to powiedział, że kury by to rozdziobały - dowiedziałem się też, że ojciec chcąc to wzmocnić zaszalował i zalał betonem po całej długości (oczywiście też nie głębiej niż 40 cm). Żadnej ławy ani zbrojenia nie ma. Ściana budynku to pustak żużlowy. Dostęp od wewnątrz jest możliwy - jest to pokój i łazienka. Od zewnątrz też pewnie da rade. Odkopywanie po 2-3 metry?
  7. Nie mam teraz zbytnio takiej możliwości bo było to odkopywane jakiś czas temu żeby zobaczyć w jakim to jest stanie. Fundamenty zaczynają się 30-40 cm poniżej gruntu. Wykop był na metr z kawałkiem, na metrze już był grunt niebiesko-zielony. Ogólnie to problem występuje tylko od strony gdzie znajduje się szambo. Dom stoi na jednakowych fundamentach, ale nigdzie indziej nie ciągnie tak wilgoci. Co zrobić z zawilgoconą ścianą po wymianie szamba? Zabezpieczyć? Wysuszyć i zabezpieczyć? Jak? Każda porada się przyda
  8. Siemka, tytuł dla uwagi. Dom jednorodzinny parterowy - problem z wilgocią i nie tylko. Na ścianach wewnętrznych pokoju ciągnie po ścianach wilgoć. Po odkopaniu od zewnętrznej strony fundamentów, znaczy.. 30-40 cm fundamentów bo tyle ich dokładnie było wyszło na jaw, że nie ma żadnej izolacji termicznej ani przeciwwodnej/przeciwwilgociowej (dom dość stary). Dodatkowo, w odległości około 1/1,5 metra znajduje się nieszczelne szambo betonowe (zapewne własnej roboty). Nieszczelne - wnioskuje z tego, że podczas kopania grunt był aż zielono/niebieski. Co z tym począć? Na sam początek myślę o wymianie szamba na SZCZELNE betonowe a także częściowej wymianie gruntu. A co dalej? Jak w miarę możliwości ograniczyć podciąganie wilgoci? Wewnątrz myślę, żeby usunąć tynk ze ścian i zabudować płytami GKB na stelażu (zanim przykręcę płyty, przykleję folie). Płyty nie będą miały bezpośredniego kontaktu ze ścianami ani z podłogą a dodatkowo podprostuje ściany. Zapraszam do dyskusji
×
×
  • Dodaj nową pozycję...