Witam,
forum przeglądam już dość długo aż w końcu przyszedł czas na pierwszy post.
Tego lata zabrałem się za remont kuchni w domu z lat 80-tych. Po zerwaniu paneli pod którymi był parkiet pod którym była płyta pilśniowa napotkałem na lepik, subit czy inne dziadostwo. Na szczęście dawni fachowcy okazali się łaskawi, warstwa cieniutka wyglądała dosłownie jak by ktoś z 3 wiadra wylał w losowych miejscach. Zresztą i tak się to nie trzymało praktycznie. Większość zdjąłem szpachelką i tu kolejna niespodzianka.
Płyta jest słaba gdybym chciał śrubokrętem z lekkim naciskiem mógłbym przewiercić się na parter - próbowałem z 4 cm wgłąb.
Kuchnia powierzchni 12 m3 3x4.
Młotkiem bez najmniejszego problemu skuwam beton, śrubokrętem rysuje itp :/.
Do tego z kuchni prowadzą drzwi do pokoju oraz korytarza przy obydwu wyjściach jest lekkie pęknięcie - nie wygląda aby pracowało.
Bokiem młotka z troszkę większą siłą ścieram wierzchnią warstwę.
Oczywiście wylewka jest nierówna jakiś 1,5 cm spadu.
Do podłogi w kuchni oraz pokoju mam jakieś 4 cm od najniższego miejsca.
Co myślicie alby to solidnie zagruntować - Cekolem DL-80 głębokopenetrującym kilka razy.
Solidnie nasączyć wodą później połozyć 2-3 mm warstwy szczepnej Cekol T-60-A.
I później zaprawa wyrównująca ZW-04 w najcieńszym miejscu powiedzmy około 1 cm.
Na to gres.
Jest i foto starej wylewki
https://ibb.co/gPi5xF
https://ibb.co/gaiG4v
Chętnie posłucham waszych opinii co w takiej sytuacji można zrobić.