Zapewne jest różnica w postępowaniu z całym pniem dębu a jego gałęziami. Ostatnio znalazłem w rzece kilka gałęzi o średnicy ok 20-30 cm i długości od 1m do 2m. Na razie leżą w piwnicy w stałej temperaturze i wilgotności owinięte gazetami dla spowolnienia efektu parowania, co jakiś czas dezynfekuje alkocholem żeby pleśń się nie wdała. Inne konary zasypane trocinami również w piwnicy. Zastanawiam się czy dobrze robię - szkoda było by zmarnować... na wolnym powietrzu wysuszyłem kilka małych kawałeczków to niesamowicie popękały... z malowaniem to i owszem farbą na bazie wapnia. Lateksowe, olejne ponoć się nie sprawdzą - za słabo oddychają. Ja na końcówki po prostu dałem grubiej gazety/trociny. Ktoś ma jakąś wiedze na ten temat?