Wentylacja w mieszkaniach, których dotyczy problem była sprawdzana przez kominiarzy. Stwierdzili, że mieści się w normie. Obawiamy się, że rozwiązanie w postaci docieplenia wewnętrznego przeniesie problem piętro niżej. Choć słyszałem też, że przy umiejętnym wykonaniu (szczelnym, obejmującym też część podłogową) mogłoby być skuteczne. Wcześniej pisałem o zagrzybieniu, ale po ponownych rozmowach z lokatorami dochodzę do wniosku, że póki co jest to raczej zawilgocenie. Lokatorzy mówią, że zimą ściana „cieknie”, ale potem wysycha i nie ma ciemnego nalotu. Więc może jednak sytuacja jest o tyle lepsza, że nie ma grzyba. Jeśli podejmiemy się działań w mieszkaniach w których występuje problem i okażą się one skuteczne, np. docieplimy ściany od wewnątrz albo zastosujemy dodatkowe ogrzewanie na poziomie niedocieplonych ścian, to i tak nie mamy gwarancji, że problem nie pojawi się w pozostałych mieszkaniach na tej samej kondygnacji. Wtedy koszty poniesione w kolejnych mieszkaniach zapewne znacznie przewyższą koszt demontażu zewnętrznego docieplenia. Zasadniczy dylemat polega więc na tym czy usuwać przyczynę (wadliwe docieplenie zewnętrzne) czy naprawiać skutki.