Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

hemidall

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    46
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez hemidall

  1. Też o tym myślałem. Jeśli podłączy się mocną pompę, to podejrzewam że migiem przepcha wodę w pętli. Jedyna rzecz która mnie zniechęciła, może niesłusznie, to właśnie taka rwana praca, która może szybko wykończyć pompę. Jak to wygląda u Ciebie? miałeś już potrzebę wymiany tej pompy? Jaką pompę wstawiłeś? Ja początkowo też planowałem taką mocną pompę, tyle że wyzwalaną czujkami ruchu. Czujki nawet zainstalowałem i kable wyprowadziłem do kotłowni, ale potem tknęło mnie i z powodu wątpliwości odnośnie trwałości pompy, ostatecznie wybrałem pompę małej mocy (polska firma z Leszna sprzedaje za niewielkie pieniądze taki model), którą załączam z programatora czasowego na określone godziny. Otulinę rur mam grubą, więc dużo nie tracę, a w sezonie grzewczym to właściwie i tak bez znaczenia. Sama pompa bierze pojedyncze waty, więc kosztu właściwie nie ma. A komfort - rewelacja. Natomiast realnie koszty w każdym rozwiązaniu robią elementy podlegające eksploatacji. Jeśli są na rynku takie mocne pompy wyposażone w miękki start, to moze faktycznie to najlepsza opcja. Przynajmniej od strony ekonomicznej. @Kaizen, gdzie tu inteligencja systemu, jeśli sam musisz o tym pamiętać i samodzielnie wyzwalać?
  2. co do nadproży, za robociznę zapłaciłem tyle na ile umówiłem się na cały strop. Więc cena wyszła ta sama. Materiał? beton kosztował 270zł/m3, więc za takie okno 100cm wychodziło 0,3*0,24*1,4 = 27zł. Plus 2-3 pręty fi12. Nad nadprożem i tak jest wieniec więc więcej nie trzeba. Mostki? Przecież przenikalność betonu i silki jest podbna, więc nie mam mostków. Pytałem ekipę czy nie chcą gotowych L19, to powiedzieli że wolą sami zaszalować, bo dźwigać nie trzeba. Szczerze, w okolicy nie widziałem tych nadproży systemowych, mimo że co drugi dom z BK. Wszyscy wolą wylewać, bo pewnie jak cenę widzą to im się odechciewa. A ceny które podałeś już chyba dość nieaktualne są, bo ja widziałem o wiele wyższe. Co do termiki, wydaje mi się, że problemem jest, że Ty wychodzisz od założenia teoretycznego i szukasz wytłumaczenia w przyrodzie. Ja mam odwrotnie. Pootwieraj zimą wszystkie okna i drzwi, przewiej cały dom szybko i całkowicie a następnie zamknij szczelnie wszystkie drzwi i okna. Co się dzieje? temperatura szybko wraca do normy. Czyli temperatura powietrza owszem, wpłynęła jakoś tam na temperaturę w domu, ale szybko oddała swoje ciepło i temperatura w domu po kilku minutach się ustabilizowała. Nie ma więc permanentnej sytuacji, kiedy temperatura powietrza w domu będzie niższa od temperatury ścian o kilka stopni. Wniosek - w drugą stronę będzie tak samo - jeśli latem wpuścisz ciepłe powietrze do domu, szybko odda swoje ciepło murom. A wtedy to temperatura murów będzie decydowała o temperaturze w domu. I takie coś obserwowałem wiele razu w mieszkaniu jak mieszkałem w mieście. Pamiętam upały i sytuacje w nocy, kiedy powietrze na zewnątrz było już chłodne, więc robiłem maksymalne przeciągi przez całą noc żeby schłodzić mieszkanie. Owszem, udawało mi się to, ale tylko nieznacznie, o 2-3 stopnie przez całą noc. Mimo że powietrze było sporo chłodniejsze, to jednak nie dawało rady szybko schłodzić murów bardziej i przez to nad ranem w domu wciąż panowała temperatura znacznie wyższa od temperatury powietrza nawiewanego z zewnątrz. To pokazywało, jak wiele "do powiedzenia" miała tutaj temperatura nagrzanych murów i ich ciepło właściwe. A dlaczego tak jest? 1m3 powietrza to około 1,2kg. Ciepło właściwe powietrza to około 1000J/kg*K. W domu mam mniej więcej 700m3 powietrza, czyli 840kg. Kiedyś liczyłem ile waży cały mój dom i wyszło mi coś koło 700-800 ton. Ciepło właściwe piasku (bo to główny budulec domu to ok. 880J/kg*K, więc jest zbliżone do powietrza. To ile wymian powietrza w domu potrzebuję, żeby zwiększyć temperaturę murów do temperatury powietrza nawiewanego? Nie będę liczył, ale chyba widać że grube setki. Jeśli dom będzie lekki jak np, domy szkieletowe, albo taki z BK, który np. nie ma stropów betonowych, jego masa jest wielokrotnie mniejsza. I to się czuje. A przynajmniej ja tak mam. Ale to też pokazuje, ile ciepła do domu wchodzi poprzez promieniowanie. Bo mimo iż pozamykamy okna i wyłączymy wentylację, dom w trakcie upałów dalej się nagrzewa. Przyjmuje ogromne ilości energii, które przy małej jego masie, będą mocno wpływać na temperaturę murów.
  3. Wydawałoby się, że takie forum powinno SŁUŻYĆ wszystkim tym, którzy wiedzy nie posiadają, wymianie doświadczeń, spostrzeżeń... A tymczasem 90% postów to walka. Jak w Dniu Świra. Że moja racja jest mojsza niż twojsza. I tylko wynik się liczy, kto komu bardziej. Ja nie będę się upierał że moje mury są najlepsze, bo są najmojsze. Kupiłem taki materiał, bo fabrykę miałem pod nosem. Cena wygrała. Ale nie tylko ona decydowałą. Jeśli ktoś się zastanawia czy wybrać silkę czy BK, dajmy mu wszystkie argumenty, do których sami doszliśmy, żeby nie popełnił naszych błędów. Z silką trzeba wiedzieć jak pracować. Otwory pod puszki - tylko otwornicą diamentową, bez udaru bo jest krucha. Taka otwornica to i tak must have, bo daje radę tak samo w betonie ze zbrojeniem a wcale bardzo droga nie jest. Pilnować dylatacje na etapie podłogówki, żeby była gruba i ciągła, bo jak wylewka dojdzie do muru, to potem podczas wygrzewania ściana pęka. Pytać ekipę czy umie murować na klej, czy wolą zaprawę murarską. Bo byle kielnią zwłaszcza murując cienkie działówki, jak dają cienko kleju to spartolą. Faktem jest że murowanie BK to przyjemność, że nie każdy che murować silkę, że BK jest wdzięczna w obróbce, łatwo dociąć pół bloczka, skrócić na wysokości żeby ograniczyć wysokość wieńca, czego przy silce łatwo zrobić się nie da. Jeśli inwestor sam chce murować, powinien o tym wiedzieć. Ale mój majster sam przyznał, że gdyby murował dla siebie, wybrałby silkę. Jest tyle istotnych kwestii, a gada się tylko o termice, tak jakby w domu tylko o grzanie chodziło. A prawda jest taka, że przez ściany ucieka średnio 25% ciepła produkowanego w domu. Różnica 15% w termice przegrody wybierając BK oznacza w skali domu mniej niż 4%. To są istotne rzeczy, o których inwestor powinien się tutaj dowiedzieć. A czego się dowiaduje? Że musi liczyć tylko na siebie. Że dowie się tutaj tylko kto jest większym mądralą. Mam nadzieję że się mylę, ale widzę że osób, które udzielały tutaj wartościowe porady jest coraz mniej. A to dzięki nim to forum się rozwijało.
  4. Co do nadproży, cena zależy od rozmiaru. A poza tym te conajmniej cztery, podziel przez 2, bo mają po 12cm grubości. Mnie na mój dom nadproża z BK wyszłyby ok 4tyś. Co przy cenie za wszystkie bloczki 16tyś (z transportem), stanowi 25% kosztów. A nie liczyłem tu 3 otworów o szerokości 3m każdy. Więc te 4tyś dalej nie rozwiązały by problemu. Dodam że za styropian na całą elewację zapłaciłem 10tyś. Robocizna? czy z nadprożami BK czy bez, cena była ta sama, ustalona na początku bez dyskusji o nadprożach. Albo nie rozumiesz praw fizyki, albo zakładasz że rozmawiasz z głupcami i możesz im takie bzdury wciskać. Wyjaśniam. Silka jest KILKA razy cięższa od BK. Skład chemiczny mają niemal identyczny, więc ciepło właściwe dla 1kg również. Jeśli do wiadra z 2l wody wsadzisz grzałkę na 1 min, to wodę prawie zagotujesz. Jeśli do wiadra z 10l wody wsadzisz grzałkę na 1min, jej temperatura podniesie się tylko nieznacznie. Taka sama energia, dostarczona, a jednak różnica widoczna. Nie zastanawiałeś się dlaczego w masywnych kościołach latem jest chłodno? Silka stabilizuje temperaturę. Owszem, jeśli upały potrwają dłużej i ona się nagrzeje. Ale w przeciwieństwie do BK, w ciągu dnia nie powoduje takiego wzrostu temperatury, jak BK. Miałem okazję nie raz w takim domu z BK przebywać w trakcie upałów, więc wiem co piszę. Nie jest to tylko wiedza zaczytana na necie. Z resztą podobny problem jest na poddaszach, gdzie nad głową jest tylko lekka wełna. A dobrym rozwiązaniem są np. popularne w moich stronach lane skosy, które w czasie upałów - również sprawdziłem - robią różnicę na plus.
  5. Panowie, dzięki za szczere chęci, ale status prawny to ja znam. Pytam o obowiązujące zwyczaje i praktyki. Tak się składa że projektant/architekt powinien zaklasyfikować zmiany na istotne i nieistotne. Ale musi mieć je wypisane a dopiero potem może je klasyfikować. To kierownik budowy odpowiada za listę zmian. Zna on sytuację na budowie i powinien wykazać to co w/g niego odbiega od projektu. Dopiero na podstawie tej listy, architekt wszystkie te zmiany klasyfikuje. Jeśli coś zostanie zaklasyfikowane jako nieistotne, to oczywiście powinien sprawdzić, czy taka zmiana nie stoi w sprzeczności z warinkami, np. MPZP, ale również warunkami dla prądu, gazu, wentylacji itd. Natomiast jeśli zmiana jest istotna to wymaga zmiany projektu, co z kolei narusza pozwolenie na budowe. I dlatego taki zmieniony projekt należy zatwierdzać od nowa. Co do zmiany źródła zasilania i uwagi o SMR, czy mam rozumież że przechodząc na prąd mam zmianę istotną? @Lew2, możesz podać jakąś podstawę prawną? Dodam tylko jeszcze, czego nikt z Was nie napisał, że w przypadku zmiany śródła zasilania trzeba od nowa wykonać charakterystykę energetyczną dla nowego źródła. I tu może się okazać, że z nowym źródłem nie spełniony będzie wymagany poziom współczynnika EP (energii pierwotnej). A co do Art. 36a ust. 5, pkt6, polecam sobie sprawdzić co kryje się za podpunktem b. Bo widziałem wiele razy na tym forum definicję zmiany istotnej w myśl tego artykułu, a ani razu nie widziałem, żeby ten podpunkt został tam rozwinięty.
  6. Małe sprostowanie. EP to energia pierwotna. Jak ktoś ma PV i grzeje prądem, część specjalistów od charakterystyki energetycznej policzy mu EP =0. Nie ma co sprowadzać izolacyjności do współczynnika EP, bo przy tych samych murach i izolacji, dla jednego źródła ciepła wyjdzie dramat, a dla innego, jak w przykładzie powyżej wyjdzie zero. A co do silikatów, przynajmniej nie trzeba się przejmować izolacją wieńców i nadproży. Ciekawe czy ci co mają BK, kupują zawsze systemowe nadproża po 1k za sztukę. Jak dla mnie to jest chore. Z innej beczki, bezwładność temperaturowa latem może być większą korzyścią niż odrobinę gorsza izolacja domu zimą. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek wrzucał koszt klimy w roczne zapotrzebowanie na energię dla m2. A może powinien? Z BK prawdopodobieństwo na to że klimę trzeba będzie montować jest jednak większe niż przy silikatach. Dlatego uważam że nie można patrzeć na rozwiązanie tylko w jednym aspekcie, bo nawet od ściany wygaga się jednak więcej niż tyko izolacyjności.
  7. MOWO to jedno z rozwiązań, które w/g mnie są bezsensowne. Tak samo jak inne rozwiązania umożliwiające instalację okna w warstwie elewacji. Jak przeliczysz koszty, w życiu się to nie zwróci. A tym czasem baardzo dużo uzyskasz poprzez zapewnienie np. 2,5cm piany pomiędzy ścianą i oknem. Zwłaszcza, że tyle powinno się dawać uwzględniając jedynie samą rozszerzalność PCV. Bo piana ma to do siebie, że wróci do swojego kształtu i objętości tylko jeśli zostanie ściśnięta na mniej niż 20% (flexifoam zdaje się na 40%) grubości. Jeśli montuje partacz i daje tam 1cm, albo mniej, zapomnij że piana będzie wypełniała całą powierzchnię w dłuższej perspektywie. A 3cm piany dają Ud porównywane z Ud ramy okna. Więc po co przesadzać i wymyślać jakiś montaż w warstwie izolacji? Pamiętam jak też chciałem tak montować - w warstwie izolacji. Przyjecha na budowę magik pokazać rozwiązanie i pomierzyć otwory. Okazało się jednak że rozwiązanie jest tak nieprzemyślane, że nawet producent nie umiał odpowiedzieć na moje pytania. Skończyło się zamówieniem okien licowanych z otworem muru, w innej firmie gdzie przynajmniej kitu nie wciskali i zgodzili się dać do 3cm piany. Dzisiaj jak mierzę temperaturę ściany w miejscu styku z ramą, wygląda to bardzo dobrze - tak jak się spodziewałem. Rama ma niższą temperaturę od ściany w miejscu ich styku, ale to zrozumiałe, bo ściana jednak przewodzi ciepło.
  8. W czasach kiedy dawali dotacje za budowanie domów pasywnych, takie dyskusje miały większy sens. . Mnie z dzisiejszej perspektywy trochę bawi takie kategoryzowanie. Niedawno np. odkryłem, że parametry izolacyjności przyjmowane w projektach dotyczą właściwości izolatora mierzone i podawane w jednej temperaturze. A w innej będą zupełnie inne. I tak np. wełna, która na papierze przegrywa z grafitowym styropianem, przy -20 wygrywa nawet z pianą zamkniętokomórkową. Ktoś o tym głośno mówi? Podniecanie się cyferkami średniorocznego zapotrzebowania na moc cieplną, mimo że sam tak robiłem, widzę dzisiaj że jest średniorozsądne. O wiele ważniejsze jest np. ile w projekcie znalazło się okien dachowych, albo jak wielka jest powierzchnia przeszkleń w bryle. Czy ekipa poprawnie zaizoluje przy parapetach, murłacie, jak wygląda izolacja ścian fundamentowych, czy izolacja w domu jest szczelna (istotne przy went mech), nadproża poprawnie zaizolowane (zwłaszcza jak ktoś ma rolety zewnętrzne), izolacja balkonów... to są istotne tematy. I nie jest prawdą że w projekcie wykonawca znajdzie detale, które powiedzą mu jak ma to zrobić. Owszem, zdażają się takie projekty, ale też zdażają się ekipy, które do projektu niechętnie zaglądają, bo przecież wiedzą lepiej. Z dzisiejszej perspektywy widzę natomiast jak wiele jest marketingu i blefu w rozwiązaniach rynkowych. Ciężko zapracowanemu inwestorowi jest w tym wszystkim się połapać i łatwo dać nabić się w butelkę. Bo nie dość, że niektóre rozwiązania są naprawdę bezsensowne, to jeszcze często zdaża się, że ekipy sobie z nimi nie radzą. Dlatego zanim starostwo klepnie projekt i da pozwolenie, warto przedyskutować go z wykonawcą, kierownikiem budowy, czy jakimś inspektorem, nawet jeśli wygeneruje to dodatkowe koszty. Ja swój projekt przedyskutowałem z pewnym inspektorem i mimo że nic grubego nie znalazł, upewnił mnie w przekonaniu, że rozwiązania mają sens. I miał rację, a ja większe przekonanie do propozycji architekta/konstruktora.
  9. Podpinam się pod temat Chcę zakończyć budowę. Przyjechał kierownik, naniósł wszystkie możliwe zmiany, łącznie z takimi detalami jak reorganizacją łazienki czy kierunek otwierania drzwi. Zawiozłem to do architekta, a ten za każdą zmianę - opłata. Wyszło prawie 2k Pierwsze pytanie - czy to jest standardem? Jak zaczęła się wojna na wschodzie i pojawiły się obawy - co z gazem, zmieniłem koncepcję ogrzewania. Zainstalowałem PV a zamiast kotła gazowego - bufory z ogrzewaniem elektrycznym - przygotowane pod późniejsze zainstalowanie pompy ciepła. Kierownik powiedział mi wtedy, że skoro gaz mam w projekcie, muszę zrobić odbiór. Do odbioru potrzebuję odbiornik gazu. Dlatego w salonie wstawiłem kominek gazowy, który z resztą planowałem ale w późniejszym terminie. Kominka w projekcie nie miałem, ale komin do niego już tak - z resztą stoi wymurowany. Kominek zainstalowałem, kominiarz zrobił odbiór, pgnig założył licznik, podpisałem umowę, gaz płynie, wszystko gra. Kierownik w zmianach oczywiście dodał kominek, ale powiedział mi że to w sumie przeniesienie odbiornika, wiec zmiana nieistotna. Ale architekt ma inne zdanie i uważa że to zmiana istotna. Sytuacja patowa. Sprawdziłem prawo, jest napisane że zmiany w instalacji gazowej to istotne. Ale Kierownik odpowiada mi, że nie spotkał się, żeby cała instalacja była 100% zgodna z projektem. Bo albo rura poszła po innej ścianie, albo odbiornik przesunięty. A mimo to traktowane było to jako zmiana nieistotna. Jak mieliście załatwiane podobne sytuacje? Zastanawia mnie jeszcze kwestia odpowiedzialności. Kierownik i architekt mówią mi że to oni odpowiadają i że za niezgodności PINB może ich ukarać a nawet zabrać uprawnienia. Kierownik nanosząc wszystkie zmiany, widać że chciał zwalić odpowiedzialność na architekta. Z kolei architekt sugeruje, żeby nie wpisywać nic, ewentualnie rzeczy oczywiste - zmiany w elewacji, czyli za resztę przerzucić odpowiedzialność na kierownika. Z kolei na necie czytałem, że za nieprawidłowe sklasyfikowanie zmian, finalnie odpowiada inwestor Ręce opadają.
  10. o tym gdzie może być czerpnia to po pierwsze decydują przepisy - poszukaj. Warto ją dawać od strony nienasłonecznionej - północ lub wschód Natomiast co do długości rur, na moją logikę, ewentualny niższy spadek ciśnienia (wynikający z krótszej rury) na czerpni względem wyrzutni, jeśli reszta będzie się bilansować, będzie i tak na plus, bo lepiej mieć w domu nadciśnienie niż podciśnienie względem otoczenia.
  11. Nie zauważyłęm że zacząłeś już ten temat.... no właśnie rzuć okiem na wnioski np taurona i ustaw zgodnie z nimi. Tyle że bez podobnej akcji wśród Twoich sąsiadów, wydaje mi się że efektu nie zobaczysz - zawsze ktoś podbije napięcie i wyłączy inwertery sąsiadów.
  12. W inwerterach (a przynajmniej w moim) jest możliwość ustawienia cos fi w kierunku mocy indukcyjnej po przekroczeniu określonego napięcia w sieci. Teoretycznie, pozwala to na zmniejszenie skutecznego napięcia w sieci, poprzez produkcję energii biernej indukcyjnej. Wydaje mi się, że taki właśnie był cel owego mechanizmu. Co więcej, składając wniosek o przyłączenie do sieci, Tauron we wniosku zawarł taki punkt, w którym należy określić jak wygląda cos fi w funkcji napięcia. Wybierało się tam jedną z opcji. Reasumując, wydaje mi się, że gdyby w danej okolicy, wszyscy użytownicy danej sieci energetycznej posiadający inwertery, ustawiliby sobie poprawnie inwertery w/g tej koncepcji, to sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej. Co prawda nie nabijemy w ten sposób liczników, bo bierna indukcyjna nie jest zliczana, ale przynajmniej unikniemy albo przynajmniej zmniejszymy ilość przypadków wyłączania inwerterów. Od razu dodam że tego typu zmian nie powinni robić ludzie bez wiedzy - po omacku. Ustawienie cos fi w drugą stronę - na bierną pojemnościową jest z tego co wiem karalne. Czy ktoś na forum spotkał się z takim rozwiązaniem?
  13. Nie wiem jak rury podłogówki będziesz mocował, ale jeśli trakerem i spinkami, nie dawaj bezpośrednio pod rurę mniej niż 5cm, bo będzie pękać. Chyba że XPS dasz, ale sprawdź wcześniej czy spinki będą w niego wchodzić. Bo mam wątpliwości.
  14. Brzmi bardzo ryzykownie. Jeśli dobrze rozumiem, stopa i płyta trzymają jeden mur... A co pomiedzy nimi? Nie lepiej na ławie całość? Drugi wariant, który bym też rozważył, zrobić zbrojoną ścianę fundamentową do głębokości przemarzania. Bez ławy na dole. Tak miałem w projekcie, ale ekipa uznała że lepsza normalna ława. Pewnie, tylko że wyszło 2x tyle. Dzisiaj wykopałbym na metr szeroki rów, wypożyczył szalunki systemowe, zazbroił zalał betonem z W8, po bokach masę KMB i tyle. Mam tak zrobioną ścianę oporową schodów przy wejściu do piwnicy. Nic jej nie ruszyło. Jak całość jest zazbrojona, nie ma prawa pęknąć nawet jak zacznie nierówno siadać. Garaż to nie dom. Aż tyle nie waży.
  15. Pytam z ciekawości, dlaczego uważasz że nie warto teraz robić spadku? Skoro kładzie się na to hydroizolację, to jednak zakłada się że coś tamtędy może popłynąć. Jeśli nie będzie spadku na zewnątrz, popłynie na ścianę. Wydaje mi się, że spadek zrobić warto zawsze. Zwłaszcza że można ładnie wyrównać powierzchnię tanią zaprawą, a jeśli kolega zdecyduje się na masę bitumiczną, która do tanich nie należy, na pewno dzięki takiemu zabiegowi zużyje jej wtedy znacznie mniej.
  16. Z tym pochyłem, ja bym tego tak nie zostawił.Duży ten pochył? Może warto uformować tam poprawny spadek - położyć 1-2cm zaprawy/kleju i dopiero na to izolację? Przecież ta woda będzie się lała po ścianie. Widziałeś deklarację właściwości użytkowych tego szlamu? nie podają żadnych parametrów odporności mechanicznej. Nie to co przy papie. Jeśli ktoś ma po tym chodzić, to albo musisz to czymś zakryć na czas chodzenia, albo zostawić ten wynalazek i kupić papę. Ja u siebie papę sam kładłem i dużej filozofii w tym nie widzę. Smarujesz abizolem powierzchnię, żeby papa miała się czego trzymać, odczekujesz aż wyschnie i startujesz. Butlę z gazem wypożyczyć, dysze na necie za 50zł kupisz i wszystko. Ja do rozwijania papy jeszcze lancę z rury stalowej sobie zrobiłem. Na papie nie warto oszczędzać. Ja na balkonie kładłem SBS icopal-a, ale jakiegoś cienkiego - 10m2 ważył z 25kg. Na płycie fundamentowej matizola zaje sie 4mm. Obie papy super. Nawet ten cienki SBS icopal-a. Dobra osnowa robi robotę.
  17. Tak naprawdę bufor 60l też spokojnie wystarczy. Tak na szybko powiem że też rozważałem takie rozwiązanie i ten bufor to jedyna opcja na łączenie różnych źródeł ciepła jaką znalazłem. Ja kupiłem sobie 100l bo zależało mi na mocy grzałek i dobrej nierdzewce, a u tego producenta 100l to był najmniejszy model. Przy czym zakładałem że PC póki co montować nie będę. Stratami na buforze nie wiem czy warto się przejmować. Dużo jest zbiorników porządnie zaizolowanych, a jeśli będzie on stał w miejscu ogrzewanym, to w sezonie grzewczym o żadnych stratach nie ma mowy - wszystko i tak idzie w ogrzewanie domu. Kwestia kaloryferów - czy tam potrzebujesz wyższej temperatury? Bo teoretycznie byłoby to możliwe. Oczywiście tylko jeśli masz możliwość zasilania ich osobnym obiegiem z kotłowni. Co do cwu, nie do końca rozumiem ideę kotła 2F i zasobnika z wężownicą. Do czego podłączoną masz wężownicę? Do obiegu c.o.? A może to jednak 1F? Bo jeśli wspominasz o zaworze trójdrożnym, to wydaje mi się że właśnie do przełączania pomiędzy co a cwu jest on używany. A pompą za zaworem jak rozumiem wspomagasz pompę w kotle, bo jednak grzania to tam widzę że sporo masz. Zastanawiam się tylko, kto nią steruje. To jak zasilać cwu, jest do ustalenia. Jeśli miałbyś łączyć bufor z grzałką, kocioł gazowy i pompę ciepła razem, trochę się to komplikuje. Warto by jednak poszukać rozwiązania, gdzie poza sezonem grzewczym nie będziesz musiał trzymać zagrzanego bufora. Kluczową informacją w temacie cwu jakiej nie podałeś, to temperatura na zasobniku, która robi komfort użytkowania. Jeśli potrzebujesz wysokiej temperatury, to grzanie tego pompą ciepła może mijać się z celem. Z drugiej strony, w takim przypadku sensowniej było by wymienić zasobnik cwu na większy i trzymać w nim niższą temperaturę. Trzeba tu również przewidzieć okresową możliwość podbicia temperatury żeby rozwiązać problem legionelli. Któreś z urządzeń musi to zapewnić. Jak widzisz, problem nie sprowadza się wyłącznie do wyboru bufora, ale do kompleksowego rozwiązania wszystkich problemów na raz. A na koniec, zaproponowaniu sensownego sterowania, które poradzi sobie z każdym typem zasilania w ciepło. Osobiście uważam że warto poczekać na program "moje ciepło" i zabrać się za modernizację dopiero jak będziesz wiedział czym dysponujesz. Większą PC która zaspokoi zimą całkowicie potrzeby ogrzewania? czy małą PC, która będzie tylko dogrzewać ale zimą potrzebuje wspomagania żeby zapewnić ciepło w domu.
  18. Jak rozumiem, masz kocioł jedno funkcyjny. To co mogłoby Ci spasować, to zbiornik bez wężownicy, taki do 100l, który będzie posiadał grzałkę (albo lepiej dwie) i robił obecnie za źródło ciepła, a w przyszłości również za bufor - jak podłączysz do niego pompę ciepła. Kwestia podłączeń, sam tego raczej nie ogarniesz (tak zakładam skoro pytasz na forum), grunt żebyś miał koncepcję, którą fachowcowi pokażesz. Nie wiem jakie masz sterowanie tego kotła, ale tutaj też możliwości jest wiele, a przechodząc na grzanie prądem właściwie robisz rewolucję. Wtedy musisz zrezygnować ze sterowania wbudowanego w kocioł. Jeśli dajesz dodatkowy zbiornik - bufor, musisz dołożyć również pompę obiegową, którą trzeba będzie jakoś sterować. Opcje widzę dwie: 1. ciągłą pracę pompy obiegowej ( w sezonie grzewczym) i regulację temperatury grzania: a) manualną - zaworem termostatycznym mieszającym (i wtedy tym termostatem musisz kręcić jak zrobi się cieplej/zimniej) b) automatyczną - zaworem trójdrożnym sterowanym siłownikiem, wyposażony w dodatkową automatykę typu pogodynka 2. sterowaniem pracą pompy obiegowej (on/off) przez pogodynkę, przy założeniu stałej temperatury zasilania. Przy czym zakładam że jeśli braknie Ci zapasu energii elektrycznej, będziesz chciał grzać gazem. Pytanie, czy na taką okazję kocioł dokładać tutaj jako równoległe rozwiązanie i zostawić obecne sterowanie, czy może przerobić to jako jedno z dodatkowych źródeł zasilających ten bufor 100l. Jeśli przerobić, to najprościej byłoby w tym buforze umieścić termostat, który będzie sterował kotłem i miał niższą temp startu niż termostat grzałki. Wtedy jak będziesz chciał przejść na gaz, podniesiesz tylko dolną temperaturę dla kotła a obniżysz dla grzałki. Ewentualne dodanie pompy ciepła będzie zakładało podobną pracę jak kotła gazowego po przeróbce w opisie powyżej. Natomiast zbiornik c.w.u - tutaj zakładam że jest wężownica, więc będziesz potrzebował dodatkowej pompy obiegowej, żeby z bufora zasilić ten zbiornik. Alternatywnie możesz też spróbować zostawić sterowanie z kotła gazowego i założyć że prądem będziesz tylko ogrzewać dom. Opcji jest zbyt wiele, żeby coś sensownego doradzić, zwłaszcza że za mało informacji podałeś. Niestety z fachowcami do takiej roboty też łatwo nie będzie. Zainstalować opisane rozwiązanie to pewnie potrafią, ale żeby w całości to ogarnąć, coś optymalnego zaproponować i zrobić sterowanie - może być problem żeby takich znaleźć. Co nie znaczy że ich nie ma. Na pewno bałbym się iść w ciemno. Bo takich spartolonych przykładów, gdzie zaufało się fachowcowi, jest niestety dużo.
  19. A jest możliwość dokupić później sam wymiennik obrotowy?
  20. Ta kalibracja to zakładam że tylko zerowanie. Ale do domu to wystarcza. Wiesz może na czym ta procedura "kalibracji" polega, skoro jest wyzwalana automatycznie? Bo trochę mnie to zastanawia. Tak teoretycznie, to idealnie byłoby przewietrzyć cały dom i wyzwolić procedurę ręcznie. Albo własnie zrobić to na zewnątrz. Za częste zerowanie raczej nie ma sensu. Taki czujnik powinien zero utrzymać nawet ponad rok. Bo jak automatyka sama będzie odpalać zerowanie w nieodpowiednim momencie, to sztucznie zero podniesie i krew w piach - CO2 pójdzie w górę a czujnik pokaże że jest w normie.
  21. Owczar, ja póki co zamierzam trochę inną drogą podążać. Na noc przepustnica przymyka nawiew na salon, więc prawie wszystko idzie przez pomieszczenia sypialne - dzieciaków i naszą sypialnię. Kontrolnie zmierzę CO2 w tych pomieszczeniach nad ranem i jednorazowo ustawię obroty reku na programie nocnym. Do czujników używanych na stałe mam dystans. Pracowałem w gazometrii parę lat i wiem ile te sensory elektrochemiczne potrafią być warte. Zwłaszcza że tu nie chodzi tylko o wykrywanie, ale o dokładność pomiaru. To tak wyczulam. Warto gdzieś co 2 lata porównać wskazania wszystkich na raz na wolnym powietrzu. Ale co do rozwiązania, w Twoim wykonaniu to pełna profeska.
  22. A ta degradacja poza tym że obniży odzysk wilgotności, wpływa jakoś na inne parametry? Jak jesteś w temacie, to powiedz proszę, bo mnie to zastanawia, mając sorpcyjny jak ludzie radzą sobie ze zbyt dużą wilgotnością w domu? Bo widzę że taki problem w zimnych miesiącach jest realny. Otwieranie okna?
  23. Brzmi to obiecująco. Masz wymiennik obrotowy soprcyjny? czy standardowy kondensacyjny? Faktycznie. Cytując wyciąłem nie to co trzeba. Wtedy odniosłem wrażenie, że i tak mając ERV trzeba nawilżać. A teraz jak uzupełniłeś, rozumiem że nawilżanie właściwie można by sobie darować. Ewentualnie jeden nawilżacz na cały dom, a resztę roboty z dystrybucją zrobi sam reku. Może się komuś przyda, znalazłem na necie takie porównanie... Program doboru central komfoventa podaje, że rotacyjny kondensacyjny osiąga sprawność odzysku wilgoci do 52% (zew: -10; wew +20/50% wilgotności), podczas gdy w tych samych warunkach entalpiczny wyciąga do 59% a sorpcyjny do 85%. Przeciwprądowy oczywiście 0%.
  24. Na temat CO2 mam inne zdanie. Problem CO2 jeśli występuje to lokalnie. Jeśli chcesz mierzyć to w każdym pomieszczeniu to ok. ale wtedy licz się z dużym wydatkiem, a i tak nie wiem czy jeden reku wszystkie czujniki jest w stanie obsłużyć. Jak będziesz mierzyć przy rekuperatorze, nie zmierzysz nic sensownego bo powietrze z pomieszczeń się wymiesza i zobaczysz uśrednioną wartość. Chyba że masz dużo gości. Ale wtedy nie trudno się domyśleć, żeby podkręcić obroty. Ale jak nie ma gości, nadmiaru tego CO2 to jeszcze nie poczujesz przez długi czas, bo przy 4 osobach na taką kubaturę, musiałbyś całkiem wyłączyć na kilka godzin wentylację, żeby to odczuć. Mnie to sterowanie zależne od poziomu CO2 całkiem nie przekonuje. Miałem w pracy taki czujnik , przypominał kiedy otworzyć okno. Ale tam wentylacja nie działała całkowicie, a człowiek siedział na człowieku. Pamiętajmy że CO2 to nie jedyny powód stosowania wentylacji. Chodzi też, a może przede wszystkim o zapachy. A z wilgocią historia jest całkiem inna. Nie robiłeś prania, nie gotowałeś, a masz ustawione 0,5-0,8 wymian/h, nawet nie zauważysz jak wilgotność poleci na pysk. Ciebie nawet nie musi być w tym domu żeby problem się pojawił. Wysuszy meble drewniane, podłogę z desek... o elektrostatyce nie wspominając. Problem wilgotności występuje globalnie, bo bierze się z wymian suchym powietrzem. Jeden czujnik na cały dom wystarczy. Byleby wisiał w dobrym miejscu, albo mierzył w rurze.
  25. Dzięki Kaizen za podzielenie się doświadczeniami. Czyli nawet entalpiczny zimą potrafi nie zaspokoić wydatku wilgoci. Dlatego założyłem że sorpcyjny jest lepszy. Ale niestety nie znalazłem nikogo kto by go użytkował i mógł podzielić się doświadczeniami. Dlatego szukałem dalej. Na stronie głównego dystrybutora Komfovent na Polskę można coś znaleźć na ten temat. Ogólnie są tam podstawowe informacje, ale dla kogoś bardziej świadomego to wciąż mało. Jeśli chodzi o ten sorpcyjny - on bazuje na wykorzystaniu napylonych minerałów które mają taką cechę, że podgrzewane oddają efektywnie zgromadzoną wilgoć, a ochładzane, pochłaniają ją. Natomiast nie wiadomo jak wygląda odporność na brudzenie się takiego wymiennika i okresowe jego czyszczenie. A druga rzecz, trwałość. Jeden z przedstawicieli dystrybutora przekonywał mnie że to jest nowe rozwiązanie i trudno coś pewnego powiedzieć, a on sam uważa że trwałość będzie raczej ograniczona. A potem zacznie pewnie pracować jak zwykły kondensacyjny. Kolejna sprawa - jeśli w domu jest za dużo wilgoci, może być ciężko jej się pozbyć. A w pierwszym roku użytkowania nowo budowanego domu jest to standardowy problem. Zbierając to do kupy, zdecydowałem że wybiorę jednak kondensacyjny wariant. A w razie niedoborów wilgoci będę nawilżał. I taki wczoraj zamówiłem - R450V Wpadłem jeszcze na taki pomysł, że kupując za 100zł na aledrogo higrometr wyposażony w interfejs 0..10V (taki sam jaki używa domekt) można go podłączyć do automatyki rekuperatora i wykorzystać informację o wilgotności - zmniejszając bieg wentylatorów jeśli jej poziom jest zbyt niski. Czy ktoś z Was już tak kombinował? Bo ogólnie ludzie używający zwykłe wymienniki pozbawione możliwości odzysku wilgoci, podobno zimą radzą sobie właśnie w taki sposób. Takie obserwacje wynikają z ankiety jaką zrobił wspomniany dystrybutor. Na koniec jeszcze jedno pytanie, które wynika właściwie z manuala. Napisane jest tam, żeby w przypadku zaniku zasilania w okresach zimowych może pojawić się problem zamarzania wymiennika. Producent sugeruje w takim przypadku stosowanie przepustnicy na czerpni lub wyrzutni, wyposażonej w sprężynę, która byłaby zamykana w momencie zaniku zasilania. Czy ktoś z Was miał już taki przypadek? Albo zastosował sugerowane rozwiązanie? Nie wiem na ile wydaje się to realne ale brzmi trochę jak d.chron.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...