Sytuacja wygląda tak: Dom wolnostojacy z przyłączem gazowym, które przechodzi przez działkę sąsiadów i instalacją wewnątrz domu z 1983 roku. Chcemy zrobić podłączenie od ulicy z pominięciem sąsiadów (od sieci w jezdni do skrzynki oraz od nowej skrzynki do odbiornika w miejscu obecnie istniejącej skrzynki). Gazownia od ponad roku odkładała termin zrobienia przyłacza (nie ma umowy ani terminów) i niedawno "obiecała" zrobić to przyłącze w ciagu trzech miesięcy, ale instalatorzy twierdzą, że trzeba też wymienić cała instalację wewnatrz domu (od przyłącza do kuchenki, pieca). Pierwsze rozmowy dotyczyły tylko zrobienia niezależnej od sąsiadów skrzynki przy granicy działki, przekopania rur od granicy do domu i przyłacza do skrzynki przy domu a teraz chcą potraktować tę robotę jak nowe przyłącze przy nowobudowanym domu. I tu pytanie: czy to rzeczywiście jest konieczne? Czy wymiana całej instalacji ma sens, czy jest to tylko sposób na wyłudzenie kasy? Czy ktoś może podać mi szacunkowe koszy samego przyłacza i nowego przyłącza z wymianą instalacji?