Witam wszystkich muratorów! Od jakiegoś czasu próbuje znaleźć metodę na wymuszenie na burmistrzu gminy zabezpieczenie brzegu bardzo rwącego potoku. Mieszkam w górzystej okolicy na samym dole miejscowości u zboczu sporej góry. Źle usytuowany przepust i potok wzbierający szczególnie podczas długich opadów a szczególnie w trakcie roztopów bardzo mocno podmywa brzeg mojej działki. Zawalają się drzewa, osuwa się brzeg a wszystko to w bezpośredniej bliskości ( od 2-5m ) drogi dojazdowej do domu. Skarpa ma 4 m wysokości a drzewa zagrażają samochodom stojącym na parkingu koło domu i moim dzieciom. Cały ciąg wodny potoku należy do gminy (łącznie z drzewami). Wystosowałem prośbę do Burmistrza w której opisałem problem. Doczekałem się oględzin sytuacji i wszystkie osoby zgodnie uznały, że brzeg nadaje się do wzmocnienia - regulacji jednak zaznaczając, że niestety będzie to spory koszt na który aktualnie gmina nie ma środków. Burmistrz zapewnił mnie, że może przyszły rok 2018. Dzisiaj pofatygowałem się po 4 miesiącach przypomnieć się Burmistrzowi i spotkałem się z jasną deklaracją, że nawet w przyszłym roku nie będzie na to środków. Regulacji wymaga ok 25-30m brzegu. Myślę, że koszt koszy wypełnionych kamieniami nie będzie "kosmiczny" jednak co mogę zrobić aby gmina zdała sobie sprawę, że to nie jest moje widzi mi się tylko troska o działkę i bezpieczeństwo ludzi na niej mieszkających? Czy na Gminie można wymusić w takiej sytuacji działanie? Gdzie zaczerpnąć jeżyka co do odpowiednich artykułów? Jaka instytucja nadzoruje pracę gminy? Nie mogę czekać w nieskończoność na łaskawość Burmistrza. Będę bardzo wdzięczny za nakierowanie mnie jak pobudzić głowy urzędników