Umorusany Dziad z kotłowni wita forumkowiczów. Tak sobie czytam od wczoraj Wasze opisy zmagań z Niebieskim Potworem i dziś dołączam do bandy. Oczywiście powodem są problemy z piecem - na szczęście nie będę Was zanudzał błaganiami o pomoc - wnikliwe studiowanie wątków tego forum przez cały wczorajszy wieczór rozjaśniło mi trochę w głowie i dziś od rana rozpocząłem walkę, która zakończyła się sukcesem, piec hula znów. Zaczęło się od zrywania zawleczek. Dotarłem na stronę 113 - 114 i poczytałem om perypetiach qwerta, a także o radach innych kolegów. U mnie zaczął się piąty sezon grzewczy więc od razu skumałem, że ślimak się skończył. Dlatego dziś od rana zacząłem rozbierać ustrojstwo. Żeby było przestronniej i łatwiej dojść - zdjąłem zasobnik. To tylko 4 śruby, a dostęp do ślimaka jest wtedy o wiele lepszy. Oczywiście, po wyciągnięciu ślimaka (ja wyciągnąłem razem z silnikiem) wystąpiły komplikacje z wyjęciem trzpienia z gniazda. Skończyło się na wizycie w zakładzie z prasą (po drodze do sklepu gdzie nabyłem nowy ślimak). Użycie prasy do wyciśnięcia ślimaka - 10 zetków. Nowy ślimak 260 zetków. Reszta, czyli montaż nowego to już betka. Piec chodzi, zawleczki nie zrywa, sprawa jasna. Dzięki Wam wszystkim - bohaterom Elektro - gdyby nie to Forum to pewnie siedziałbym dalej w kotłowni, pił 16-te piwo i drapał się w głowę. Dziad z kotłowni pozdrawia.