Witam, Chciałem wrócić do tematu, gdyż po ponad 3 latach wziąłem się wreszcie za drenaż ogródka - i chciałem dopytać co robię źle. Sytuacja wygląda tak, że zrobiłem drenaż - wydaje mi się że zgodnie ze sztuką - wykopane rowy glębokie na ok 50-60cm (jeden w poprzek ogródka i 3 prostopadłe łączące się z nim), wyłożone geowłókniną, na dno nasypane5cm kamieni 8-16, na to rura drenarska fi 10, na wierzchu około 10cm kamieni, całość zawinięta wspomnianą geowłókniną. Rury podłączone do studzienki wykopanej w narożniku ogródka (o głębokości ok 1.5m) w której jest pompa zanurzeniowa - która wypompowuje nadmiar wody na pobliskie pole (za ogrodzeniem mam łąkę). Wszystko byłoby spoko - gdyby nie to że pierwsze testy pokazują, że chyba coś "skopałem". NIe zasypałem całości jeszcze ziemią, ale zacząłem robić testy. No i lejąc wodę z węża w te doły zasypane kamieniami woda po pewnym czasie zaczyna pojawiać się w studzience - ale nie wpływa do niej rurą drenarską, ale jakby przelatywała przez kamienie i dnem rowu leciała sobie w stronę studni, wpada chyba obok studni pomiędzy ścianę studni a brzeg dołu na studnię, leci w dół i pojawia się na dnie studni (studnia nie ma dna, na dnie jest żwir, kamieine). Co mogłem zrobić nie tak ? Zrobiłem też test lejąc wodę bezpośrednio do rur drenarskich w drugim końcu ogródka (po odkopaniu i po zdjęciu zaślepek z ich końców) - sytuacja podobna - woda po paru minutach pojawia się w studzience, ale nie nalatuje rurą, ale jakby dnem rowu. Czyli gdzieś z tych rur drenarskich po drodze "wylatuje" (może na kolankach) albo przelatuje przez nie na wylot (brak wystarczających spadków )? Starałem się wszystko dobrze połączyć, więc raczej wykluczam że coś się rozłączyło po drodze. Spadki tez raczej są 2-5%. Z góry dzięki za porady.