Witam.
Mam w domu kocioł SAS NWG 16kW, powierzchnia ogrzewana 140m. Dom 60 letni. Ściany zewnętrzne z kamienia i najprawdopodobniej szlaki. Nie mam izolacji termicznej ani na niezagospodarowanym poddaszu ani na elewacji.
Spalam teraz ok 5T węgla na rok. W sezonie grzewczym grzeję również CWU (zbiornik 100l). W lecie wodę ciepłą ogrzewam gazem.
W wyniku różnych prób z kotłem palę teraz tak:
Rozpalam piec normalnie od dołu papierem, szczapkami, potem ze 3 razy po łopatce, dwóch węgla i po 30, 40min mam na piecu 60 stopni C. (Do momentu osiągnięcia temp ok 45 z komina trochę się kopci.) Następnie zasypuję cały piec do pełna węglem (orzech), zamykam dolne i środkowe drzwiczki i otwieram zasypowe. Następnie po ok 2-4h piec jest pełen żaru i kiedy widzę że już wszystkie gazy się dopaliły, zamykam drzwiczki zasypowe i zostawiam tylko maluteńką szczelinę w dolnych drzwiczkach (miarkownik). Efekt takiego palenia jest taki że od momentu tych 45stopni na początku, do końca palenia z komina prawie nic się nie kopci, (czasami delikatny biały dymek). na piecu przez 6-8h utrzymuje się temp 60 stopni C. Po tym czasie proces zaczynam od nowa.
Wielkość komory kotła zmieniam cegłami w zależności od temperatury na zewnątrz, dzięki czemu zawsze mogę palić tą metodą.
Jakie macie propozycje dla mnie? Co mógłbym zmienić, ulepszyć? Niestety nie mam zbyt dużo czasu na różne próby ale może jednak warto by było coś zmienić?
Wymiana i ocieplenie dachu (eternit) jest w planach, później przyjdzie czas na docieplenie elewacji.
Schemat pieca: