Proszę o pomoc w sprawie instalacji elektrycznej. Właśnie się takowej dorobiłem i znajomy - znający się jako tako na prądzie postanowił sprawdzić, czy fachowiec wszystko zrobił dobrze. Zaczął od wyłączników prądowo-różnicowych założonych na pomieszczenia "mokre" tzn łazienki, kuchnie itd. Sprawdzał w ten sposób, że łączył (zwierał) przewody neutralny (zero) i zielono-żółty przewód ochronny. Twierdzi, że przy prawidłowym wykonaniu instalacji wyłącznik różnicowy powinien się rozłączyć. U mnie nie zadziałało ale u niego (co sprawdziliśmy) faktycznie tak jest. No to idę do mojego fachowca i opieprzam ,że źle podłączył albo dał wadliwe różnicówki i w ogóle co jest grane. Fachowiec na to, że właśnie znajomy ma źle wykonaną instalacje, bo w tych dwóch przewodach kabla nie ma prądu i różnicówka nie powinna wywalać, chyba że właśnie jest coś źle. Obaj uparcie twierdzą, że właśnie to oni mają rację a ten drugi to nie zna się na robocie i gada bzdury. Pośrodku stoję ja, który mam mieszkać w domu ze świadomością, że pewnego dnia np. komputer lub lodówka poczęstuje mnie solidnym kopniakiem ze swojej metalowej obudowy. Proszę, napiszcie jak to jest naprawdę z tymi różnicówkami, i jak to sprawdzić. Na razie nie będę jeszcze robił pomiarów zerowania bo nie mam jeszcze tynków. Pozdrawiam