Mam pytanie do forumowiczów.
Potrzebuję porady odnośnie wymiany instalacji centralnego ogrzewania.
W tej chwili funkcjonuje bardzo stary system – grube rury, żeliwne grzejniki.
Dom w zabudowie bliźniaczej (połowa bliźniaka) powierzchnia 106m2 ( piwnica – nieogrzewana, parter + piętro - widoczne na planie ( zdjęcie ) .
Zbudowany w latach 70, typowa kostka, ocieplony, okna stopniowo wymieniane.
Dom aktualnie ma podłączenie do pieca gazowego ( głowie ogrzewanie wody) oraz do pieca na węgiel z którego częściej korzystamy z powodów kosztów. Ogrzanie wody gazem grubych rur na miesiąc w sezonie grzewczym wyniósłby około 500zł -600 zł jak nie więcej.
W tym roku planujemy wymianę rur grubych na cienkie oraz wszystkich grzejników ( zaznaczone na czerwono ) żeliwnych na aluminiowe.
Hydraulik wycenił tylko robociznę na 8 tys zł. + materiały.
W kolejnym roku planujemy zmienić piec węglowy na pelet. Lub eko groszek – Chcemy mieć zabezpieczenie gdyby gaz wysiadł.
Jak myślicie, czy opłaca się rozdzielać tą całą modernizację? Czy lepiej zrobić to za jednym razem?
I myślicie ze wycena 8 tys za samą robociznę to dużo czy mało?