Drodzy, doświadczeni użytkownicy, zwracam się z prośbą o opinie i sugestie gdyż osobiście jestem laikiem jeśli chodzi o sprawy związane z tematyką forum. Zakupiłem dom w zabudowie bliźniaczej, około 120m, piętrowy. Była już w nim rozprowadzona instalacja grzewcza, wyjścia na kaloryfery + podłogowe ogrzewanie na dole (kuchnia, łazienka, wiatrołap - około 30 m.). Zdecydowałem się na piec gazowy Ciao Green 25kw, grzejniki Radson Intergra ramo oraz stosunkowo drogi kominek KRATKI Lucy 16 kW z płytowym wymiennikowym ciepła pod schodami (był problem ze znalezieniem miejsca na zbiornik stąd wymiennik.) Generalnie nie jestem specjalnie zadowolony z mocy kominka.Oczywiście rozumiem, że kominek 16 kW jest słabszy niż piec gazowy 25 KW. Ten drugi w moment rozgrzewa chatę, kominek tak naprawdę nigdy sam nie dał rady, Na sterowniku przy kominku ustawiłem teraz, że pompy mają się załączać przy 50 stopniach. Tak, żeby faktycznie czuć ciepłe kaloryfery. Generalnie problem jest w tym, że po uruchomieniu się pomp na podłogę i kaloryfery, temperatura płaszcza spada (co chyba naturalnie) i jest problem, żeby ponownie pompy po spadku tem. się uruchomiły. Jak dorzucę drewna to się włączą przy wzroście, ale za chwilę to samo. Czy to normalne, że nie da się, żeby palić normalnym drewnem i temperatura po włączeniu pomp rosła? Fakt, drewno nie jest super wysuszone ale brykiet wiele nie zmieniał. Trudno utrzymać działanie pomp chociaż przez godzinę. Ktoś doradzał, żeby pod oknem kominka zrobić dodatkowe wloty powietrza (jeden główny idzie pod posadzką z dworu do kominka). U góry zabudowy mam 3 wyloty powietrza i generalnie one praktycznie ciepła nie dają. Co myślicie? Jak spowodować, żeby palenie w kominku faktycznie grzało chatę jak gaz? Dodam, że od 16 września do 2 lutego b.r. zużyłem gazu za około 800 zł i 2,5 m. drewna mieszanego paląć średnio 3 dni w tygodniu po kilka h. Z góry dziękuję za merytoryczne odpowiedzi, Piotr