gregory1976

O tym też myślałem właśnie (zmiana na sterowanie temperaturą powrotu). No nic pozostaje poeksperymentować, ale poczekam z tym jak się zrobi nieco cieplej.

Kocioł jest jednofunkcyjny.

Tak więc po kolei: 1. Różnica między temperaturą zasilania a powrotu waha się między 2-3 st. (tak wynika przynajmniej z danych w kodach serwisowych) 2. Krzywą grzewczą (0.3) i temperaturę zadaną (22C) dobrałem i generalnie jak jest chłodniej to jest w miarę stabilnie. 3. Przyłącze wody, mam w małym pomieszczeniu gospod. pod schodami, graniczące z łazienką na dole. Natomiast sam kocioł i zbiornik znajdują się w łazience na górze. Generalnie sama definicja problemu jest dość prosta. Kocioł przy zadanej temperaturze zasilania poniżej 32 C, nie potrafi na dłużej utrzymać tej temperatury (działa non stop i nie wyłącza sie w ogóle i zawsze po jakimś czasie dochodzi do 32C). Jest tak niezależnie od różnych kombinacji krzywej grzewczej i temperatury zadanej. Mam wrażenie jakby coś wymuszało ciągłą pracę kotła na minimalnej mocy, a on tak na prawdę nie weryfikuje że przekroczył zadaną temperaturę zasilania i powinien się wyłączyć (przynajmniej po jakimś czasie). Jeśli wejdzie w zakres temperatur (zadanej zasilania wynikającej z temperatury zadanej na sterowniku i krzywej grzewczej) powyżej 31 stopnie zaczyna pracować płynnie, to znaczy sterownik podaje 33, 34 to zwiększa,. sterownik zmniejsza 33, 32, to kocioł zmniejsza dokładnie jak sterownik mu zada. Przy czym jak temperatura zaczyna na zewnątrz rosnąć (spada temperatura zadana zasilania), to kocioł zatrzymuje się na 32-31 stopniach i tak grzeje aż temperatura zadana zasilania spadnie tak gdzieś do 25 i wtedy się dopiero wyłącza. Co do trybu GreenIQ, to próbowałem cokolwiek znaleźć w dokumentacji i niestety niewiele na ten temat jest napisane. Nie wiem właśnie co dokładnie spowoduje wyłącznie tego trybu i co on tak na prawdę "robi". Może faktycznie należy spróbować go wyłączyć.

No i niestety ten "mercedes" okazuje się powoli trabantem . Generalnie właśnie problem w tym, że jakkolwiek nie obniżę temperatury zadanej zasilania (krzywa grzewcza czy zad. temp. pokojowa), to piec i tak grzejąc ciągle dochodzi po pewnym czasie do 32 i stale grzeje tą temperaturą. Problem nie występuje gdy zadana jest temperatura zasilania powyżej 32 stopnie, wtedy działa dokładnie tak jak sterownik mu zada, oczywiście dopóki temperatura zadana nie zejdzie poniżej 32. Dzięki w każdym razie za odzew..

Mam wątpliwości, czy sterownik rozwiąże problem. To znaczy jest to obejście (sterowanie temp wewn. - pokojową). Ale mam tak w tej chwil (tylko że przewodowo na stałe ). Rozumiem, że taki sterownik umożliwi lepsze umiejscowienie odczytu temp. wewn. Natomiast mi zależy na sterowaniu pogodowym (temp. zewn.). Rozumiem, że Twój kocioł to 256/5-5, a to trochę inny model niż 256/5-7. Zastanawiam się czy źródłem problemu nie jest tryb GreenIQ, który stara się utrzymać ciągłą pracę pieca na minimalnej mocy co doprowadza do uzyskania temp. 32 na zasilaniu.

Hmm, wydaj mi się że zmiana krzywej czy temperatury zadanej pokojowej tak na prawdę niewiele pomaga, lub tylko na chwilę (bo się wymusi większą deltę) problem pozostaje w końcu ten sam kocioł i tak po pewnym czasie dobija do 32 st. i zaczyna przegrzewać (chociaż nie próbowałem tak niskiej krzywej zszedłem max do 0,25)

Witam! Od ponad roku użytkuję kocioł gazowy Vaillant ecotec exclusive vc 256/5-7 (+ Mutlimatic 700/6). Mój układ C.O. jest bardzo prosty - dom powierzchnia ok 100, pełna podłogówka, jeden obieg, dwa rozdzielacze (piętro, parter), pompa co wbudowana w piec. Obserwując działanie kotła (ostatnio dużo czasu w domu - praca zdalna ) zauważyłem jeden dziwny problem i nie wiem czy ten typ tak ma, czy to jakaś usterka. Mianowicie w sterowniku mam ustawioną krzywą grzewczą 0,3 oraz "Korekta temp. pok.": Brak, czyli proste sterowanie temp zasilania za pomocą temperatury zewnętrznej. Niestety z tego co zaobserwowałem kocioł nie chce na dłuższą metę pracować z temperaturą zasilania niższą niż 32 st.. Jeśli sterownik mu zada temperaturę np: 28, to on zaczyna od tej temperatury, ale zawsze po pewnym czasie (1-2 godz.) dochodzi do temp. 31-32 st. i dalej już grzeje z taką temperaturą cały czas i co gorsza nie wyłącza się prawie w ogóle. Przestaje grzać jedynie wtedy jak się pojawi konieczność podgrzania wody cwu, lub jeśli temperatura zasilania spadnie poniżej 6 st od zadanej (sic). Co powoduje że np przy zadanej 11 stopni na zewnątrz i zadanej zasilania np 26 potrafi wiele godzin grzać temperaturą 32 st. Zaleta jest taka że kocioł prawie w ogóle nie taktuje, ale wada że w domu powyżej 5 st na zewnątrz robi się za ciepło. Oczywiście problem (nie wyłączania grzania) nie występuje przy ustawieniu "Korekta temp. pok.": Termostat. Kocioł wtedy jeśli przekroczy temp. zadaną pomieszczenia wyłącza grzanie i po spadku poniżej zadanej ponownie włącza, ale nie jest to u mnie zbyt optymalne (sterownik jest w miejscu podatnym na kuchnię co powoduje zbyt częste wyłączanie). Reasumując myślałem ze kocioł będzie zachowywał się tak, że jeśli przekroczy jakąś temperaturę zadaną (zasilania) to chwilę pogrzeje i się wyłączy poczeka aż temperatura spadnie poniżej pewnej wartości i znowu zacznie grzać. Niestety pętla histerezy dla tego kotła jest tak duża, że w praktyce to się w ogóle nie dzieje (powyżej 6 stopni różnicy na wyłącznie, i 3 stopni różnicy na włączenie). Czy ktoś ma może jakieś doświadczenia z tym kotłem i spotkał się z podobnym problemem?

Ja na szczęście nie mam problemu z dostępem do serwisu większości z producentów kotłów, więc podchodzę do tematu czysto funkcjonalnie. Ale niestety ciężko cokolwiek znaleźć w kwestii porównania funkcjonalności kotłów poszczególnych producentów. Zależy mi (oprócz jak najniższej mocy minimalnej c.o.) również jak na najwyższej wydajności c.w.u. Wiem, że to ciężko pogodzić, ale szczerze mówiąc nawet prosty parametr wydajności c.w.u (dla kotłów ze zintegrowanym zbiornikiem)wydaje się nieporównywalny między poszczególnymi producentami. Np Viessmann Vitodense 222-F (13 kw, 17kw dla c.w.u - 130 litrów wężownica) podaje 153 litry/10min, a Buderus gb172-14T120 (14kw, 15,1kw dla c.w.u - 120 litrów wężownica) podaje 17,9 litra/min (więc 179 litrów/ 10min). Dla pozostałych modeli tych kotłów (większe moce, inne zbiorniki) Buderus też wypada znacznie lepiej.

Zastanawiam się też nad wyborem kotła innej marki, ewentualnie Vaillant vc 256/5-7, Viessmann vitodens 200-W (13kW).Czy ktoś wie jak wygląda kwestia awaryjności kotłów Vaillant, Buderus, Viessmann. Nigdzie nie znalazłem sensownego porównania funkcjonalnego kotłów. Zna ktoś może jakieś namiary na artykuły porównawcze kotłów kondensacyjnych różnych producentów.

Mam zamiar zakupić kocioł kondensacyjny na potrzeby ogrzewania domu o pow. 100 m2, ogrzewanie grzejnikowe (jako główne), wspomagane podłogowym (jeden wspólny obieg, kilka małych pętli z zaworami RTL - łazienki, kuchnia, wiatrołap). Oczywiście również kocioł obsługiwał będzie podgrzewanie wody c.w.u (zbiornik 120-160 litrów) wraz z cyrkulacją. Ze względu na mała powierzchnię domu zależy mi na jak najniższym parametrze mocy minimalnej. Biorę pod uwagę m.in. kotły marki Buderus, ale mam sporo wątpliwości: - czym funkcjonalnie się różnią poszczególne modele (GB062, GB072, GB172, GB192) w cenach różnice są dosyć spore, ale interesują mnie różnice w funkcjonalnościach które są istotne dla powyżej wymienionych parametrów. - jakie są faktyczne moce (zakresy dla najsłabszej wersji), w różnych materiałach (instrukcje, prospekty, strona internetowa) pojawiają się różne zakresy mocy dla tych samych modeli kotła. - jakie oprzyrządowanie trzeba jeszcze dokupić (co już jest w zestawie) w celu uruchomienia kotła (zakładam sterowanie temperaturowe zewnętrzne) - czy urządzenie zintegrowane ze zbiornikami są droższe w serwisowaniu i potencjalnych naprawach?

Miałem na wizycie inspektora budowlanego (okazało się że mam takowego wśród dalszych znajomych). Zweryfikował to na miejscu i stwierdził, że nie stanowi to zagrożenia, po prostu niechlujnie musiał zostać postawiony szalunek w jednym miejscu i nastąpiły drobne pęknięcia betonu i ponoć to może się zdarzać, ale nie niesie żadnych negatywnych konsekwencji. Na górze nie ma żadnych rys czy pęknięć. Generalnie wygląda na to, ze to nie wina składowania pustaków, ale tylko niechlujne wykonanie szalunku. Dziękuję wszystkim za opinie.

Tak wzdłuż belek, ale łatwo policzyć, że jest tam widoczne ok. 700 kg pustaka (pojedynczy to ok 8kg) a przypuszczam, że było nawet ok 1 tony (drugi rząd).

Dziękuję wszystkim za opinie i porady. Wydaje mi się, że znalazłem możliwą przyczynę pojawienia się rys. Znalazłem jednak w moim archiwum zdjęć z budowy fotkę, na której widać jak zalegają tam (wzdłuż belek na których są największe rysy) pustaki do budowy poddasza. Wydaje mi się, że przesadzili z ilością i sposobem ułożenia na świeżym stropie (jakiś miesiąc po wylaniu i świeżo po zdjęciu większości podpór):

Hmm, jest to możliwe, ale tego teraz nie rozstrzygnę, nie mam żadnych zdjęć wskazujących gdzie były składowane pustaki. Pytanie bardziej co teraz, czy ten strop jest bezpieczny, czy też mam rozpatrywać jakieś kroki formalne, jeśli tak to proszę o podpowiedź jakie? Spółdzielnia będzie się upierać, że wszystko jest ok.

Nie nie stoi, nie ma jeszcze żadnych ścian na górze, oprócz zewnętrznych. Tak poglądowo zdjęcie z góry:

Hmm, co do podciągu i postawienia obok, niestety jestem kompletnym laikiem i nie wiem co to nawet znaczy

Niestety nie wiem o co dokładnie pytasz, nie znam się zbytnio na tym. Generalnie system to TERIVA E 4,5/1-2 (REMBET). Ale to same pustaki, jakie belki zastosowali nie mam pojęcia, całość budowy prowadzi spółdzielnia, ja właściwie powinienem odebrać w stanie developerskim, ale parę rzeczy zaczyna mnie niepokoić, stąd wizyta na forum. Generalnie w projekcie był strop monolityczny, ale spółdzielnia wykonała TERIVE. Nie mam niestety zdjęć przed zalaniem.

Te ściany, które widać to nie są działówki, ale właśnie ściany na których opierają się belki. Może bardziej poglądowo, tam też widać rysy na belkach:

Witam forumowiczów! Mam problem ze stropem Teriva, parę miesięcy temu wykonawca (spółdzielnia) wykonała strop w systemie TERIVA . Parę dni temu przyjrzałem się temu stropowi dokładniej i okazało się że na belkach stropowych pojawiły się rysy. Rysy występują na większości belek, przeważnie zaraz za pierwszym pustakiem. Proszę o opinię, czy to jest kwestia kosmetyczna, czy też może jakiś poważny problem zagrażający konstrukcji budynku. Poniżej załączam zdjęcie poglądowe jednej z belek: