Witam. 10 lat temu kopałem studnię na działce. Wszystko było super. Do czasu kilkuletniej suszy. Wtedy woda zniknęła. Pomyślałem, żeby studnię oczyścić lub pogłębić. Fachowiec, który bardzo sprawnie wykopał mi studnię, niestety zmarł. A był to jeden z nielicznych "kopaczy". Wszyscy łódzcy studniarze przestawili się na głębinówki. No bo szybko, bez wysiłku, i za o wiele większe pieniądze. Dwa lata temu latem (czyli raczej 2,5 roku) znalazłem jakąś firmę z Pabianic, która zajmuje się czyszczeniem. Przyjechali, próbowali pogłębiać, ale na wodę nie natrafili. Dno studni było suche jak pieprz. Kasę wzięli, a jakże, a wody jak nie było, tak nie było. No bo że woda będzie to nie dawali gwarancji. Jakież było moje zdziwienie, gdy któregoś jesiennego dnia włączyłem kontrolnie pompę (bez większej nadziei zresztą, robiłem to kontrolnie od czasu do czasu), a tu zamiast ryku elektromagnesu pompy usłyszałem delikatne brzęczenie i po chwili z ogrodowego kranu popłynęła woda. Wodę odtąd mam. Ale mętną. W plastikowym 5 litrowym baniaczku z Biedronki woda prezentuje się jakby na butelce osiadła para. Pomyślałem o odwróconej osmozie. Kupiłem filtry sznurkowe, piankowe i węglowe. Po pół godzinie woda w pojemnikach filtracyjnych i same filtry, wszystkie trzy, z ostatnim węglowym włącznie, były koloru jasnobrązowego. Co podejrzewam? prawdopodobnie "fachowcy od czyszczenia" przekopali się przez warstwę nieprzepuszczalną. (jakaś drobna frakcja, ił, glinka etc.). A ponieważ tylko kopali i nie wpuszczali kręgów, możliwe że woda, która powróciła, podmyła tę ich fuszerkę i nadal podmywa, bo wypompowywanie wody ze studni coś tam daje, ale niewiele... Co ciekawe: po kilku dniach stania woda nalana do pięciolitrowego baniaka staje się klarowna, a na dnie wytrąca się nieco (naprawdę niewiele) osadu. Jest to więc jak podejrzewam frakcja stała, drobny ił, pył, w każdym razie zawiesina i raczej nie żelazo ani mangan, które dość często wpływają na mętność wody. Oczywiście przez pół godziny w filtrach odwróconej osmozy woda jest w porządku, ale w miarę czerpania jest coraz gorzej. Wymiana 3 wkładów co pół godziny to niezbyt korzystna opcja. Czy ktoś zna może jakiegoś studniarza z Łodzi i okolic, który mógłby porządnie oczyścić studnię i uzdatnić wodę? Na uwagi typu "poszukaj w Googlach" od razu odpowiadam: Kraków, Śląsk, Dolny Śląsk, Wybrzeże, itd - nie ma problemu. Tylko nie Łódź. Może ktoś korzystał i kojarzy fachowca od kopania a nie od wiercenia?