Cześć!
Temat budowy, działek i walki z urzędami jest dla mnie zupełną nowością. Odbiłam się od ściany w postaci zasad działania gminy Do rzeczy:
Posiadam działkę, która w aktualnym planie zagospodarowania (z 2010 roku) jest w całości rolna (jakieś 40a), w okolicy znajdują się zarówno działki rolne i budowlane. Gmina podjęła się stworzenia nowego planu zagospodarowania i rozpoczęła od nowego studium (zaczęli w 2017, skończyli pod koniec ubiegłego roku), aktualnie szukają wykonawcy nowego planu miejscowego i zapowiedzieli, że jego stworzenie potrwa minimum rok. W przedstawionym studium działka ma zostać odrolniona w minimum połowie.
Podanie o warunki zabudowy mogę złożyć w przypadku braku planu zagospodarowania, a ten niestety/stety jest.
Czy naprawdę muszę czekać rok na nowy plan, w którym działka będzie budowlana + kolejne miesiące zanim cokolwiek uda się ruszyć w kwestii budowy?
Jeśli ktoś jest doświadczony w bojach, to dajcie znać, bo aktualnie opadają ręce i ważą sie losy dom vs. mieszkanie :C