Dzień dobry, W grudniu 2018 r. Kupiliśmy na kredyt dom na rynku wtórnym. Naprzeciw domu mieści się firma produkcyjna. Byli właściciele na wszelkie oględziny zawsze umawiali się na niedziele pomimo iż nie pracowali w tygodniu. Pomimo moich kilkukrotnych pytań na temat firmy znajdujacej się po drugiej stronie ulicy i ewentualnych uciążliwości, właścicielka oraz jej były mąż zapewniali nas, że żadne uciążliwości z tego tytułu nie powstają. Dodatkowo przechodzę tą ulicą codziennie ok 7 i 15 i rzeczywiście na zewnątrz nie słychać nic, ani nie czuć żadnych drgań . Problem pojawia się dopiero jak byli właściciele opuścili mieszkanie a my mogliśmy wejsc o ktorej godzinie chcemy, a nie o której Państwu pasowało. Codziennie od poniedzialku do piątku do godzin wieczornych po domu roznosi się głuche łupanie i drgania powodujące, że okna i drzwi po prostu latają... nie da się tego normalnie wytrzymać, a sprzedajacy ewidentnie zataił fakt, że w budynku występują takie uciążliwości. Wnioskuję, że skoro na zewnatrz nie słychać i nie czuć nic to wibracje od prasy z sąsiedniej firmy przenoszą sie przez fundament. Czy na tej podstawie możemy żądać od sprzedajacego zwrotu czesci pieniedzy? Jakiego rzędu kwoty można się spodziewać (za dom zaplacilismy 300 tys)? Jak się za to zabrać? Czy możnaby coś zrobić żeby owa prasa nie wywolywala takiego oddzialywania na nasz dom?