Znajomy wybudował na działce duży obiekt, nazwijmy go garażem, bez pozwolenia na budowę. Po bliższej analizie sytuacji stało się dla niego oczywiste, że mamy do czynienia z ewidentną samowolą budowlaną. Pomysł byłby teraz taki, by wnioskować do starostwa o pozwolenie na budowę tego obiektu (już wybudowanego, istniejącego) zamiast legalizacji samowoli (bo jest duża opłata legalizacyjna i nie wiadomo, jak to zakwalifikują). Wiem, że pozwolenia na budowę nie wydaje się dla obiektów już istniejących, tylko należy je legalizować, ale czy oni tam w starostwie w ogóle sprawdzają, czy obiekt jest już wybudowany (niestety na niektórych mapach internetowych go widać), czy tylko badają to pod kątem formalnym? To jest pierwsze pytanie. Po otrzymaniu pozwolenia na budowę można zgłosić do nadzoru rozpoczęcie budowy, prowadzi się dziennik budowy itp. i wszystko przeprowadzić formalnie. Pytanie drugie: jakby nadzór się zorientował, że budynek już istnieje w momencie, kiedy zgłasza się rozpoczęcie budowy, to czy może uznać to za samowolę? I pytanie trzecie - bo niektórzy sąsiedzi mogą działać upierdliwie i specjalnie donosić na złość - czy już po czasie po wybudowaniu i zakończeniu formalności można uznać za samowolę to, że np. budynek był zbudowany kilka miesięcy przed uzyskaniem pozwolenie i jakieś konsekwencja, kary nakładać? To znaczy na wniosek sąsiada albo sam nadzór dociekałby na podstawie map i zeznań świadków, że budynek był postawiony ileś lat temu np. w 2015, podczas gdy zezwolenie na budowę było uzyskane na początku 2016 roku.