WItam wszystkich. Jestem w patowej sytuacji. Mam dom w dużym mieście. Dla naszego rejonu obowiązuje MPZP - zabudowa jednorodzinna. Deweloper tuż za moim ogrodzeniem wybudował "wille miejskie" - 8 bliżniaków, łącznie 16 (!)mieszkań na działce ok 2000m2 . http://www.quadrini.pl Niestety od tyłu owe "bliżniaki" - bo jak dla mnie to po prostu niskie bloki - wychodzą od tyłu na mój ogródek. Mieszkańcy patrzą mi wprost w okna salonu i sypialni, jak wyjdę na taras słyszą każde moje słowo a ja ich. Nie da rady rozmawiać z kimś jak jestem na tarasie a oni siedzą na swoich balkonach i tarasach (te najniższe mają zejście na kilka metrów trawnika). Masakra. Zero intymności. Nie wspominam o tym, że zabrano mi słońce z działki. Najgorsze że to nie jest 1 sąsiad, ale mam tuż przed nosem w sumie 8 takich balkonów i tarasów z wrzeszczącymi dziećmi, szczekającymi psami, dymiającymi grillami etc. Po prostu wzajemnie się słyszymy nawet mając uchylone okna latem. Wg mnie natężenie ruchu hałasu i innych imisji generowanych przez tę inwestycję nie odpowiada charakterowi ulicy - dotąd były tutaj wyłącznie domy jednorodzinne, uzytkowane max przez 1-2 rodziny. Ciche spokoje sąsiedztwo. Czy da się coś z tym zrobić? Acha, mąż zmierzył odległość od ich fasady do granicy działki i jest o ok 10 cm za mała. Pomoże mi ktoś? Chodzi o ocenienie, czy i jakie mam szanse w ewentualnym procesie. Od strony prawnej niby wszystko jest OK, ale od strony praktycznej nie bardzo. Nie mogę korzystać z własnego ogródka, nie da rady przenieść miejsca do siedzenia gdzie indziej, działkę mam b małą (500m). Co tu robić?