Buduje dom pod Wrocławiem i od pewnego czasu szukam ekipy , nie kogoś extra , ale normalnego , któremu nie obce są ewentualne dyskusje na temat poprawienia czegoś , zrobienia czegoś inaczej , czyli wszystko tylko nie fuszerka . I taką ekipę miałem do fundamentów i dachu - naprawdę łepskie goście ,z głowami niestety -zachód wybrali . Dziś co mamy : nie mam czasu , zajęty do końca przyszłej pięciolatki , owszem ale za tyle i tylko tyle - ceny teraz nie podlegają jakiejkolwiek dyskusji , itd. itd. Szlag mnie trafia , bo osobiście nie należe do osób , których priorytetem jest niska cena i dziadowski materiał , tylko : mieć pożądnie zrobione , na lata. Niestety mój życiowy pech polega na tym ,że hobbystycznie "dziergam" jako majsterkowicz i kilka remontów w swoim życiu popełniłem + postawienie ścian we własnym domu - i po prostu alergia mnie bierze na "fachowców". Inicjując ten temat chciałem przekonać się czy to tylko nasze inwestorów "wybujałe" żądania dotyczące zwykłych standardów jakościowych są przeszkodą , czy może zawód budowlańca staje się powoli zawodem elitarnym i poniekąt wysoko cenionym . Pytanko : czy za wykończenie 136 m2 parteru + 60 m2 poddasza od stanu suroweg odo stanu prawie "pod klucz" czyli bez glazury i malowania , a z ogrodzeniem (działka 860m2) wraz z tarasami i drenażem opaskowym 160.000 to duż czy mało ? Może ktoś ocenić ?