Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

piotr_bzyk

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

Profil płatny

  • Kategoria
    usługi

piotr_bzyk's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

17

Reputacja

  1. temat drążyłem w ubiegłym tygodniu. Wyłączenie ziemi z produkcji rolnej kosztuje od 291 do 437 tyś za hektar, zależnie od klasy ziemi. Bezpłatnie możesz odrolnić 5 arów na których musisz zmieścić dom wraz z podjazdem itd.
  2. nie do końca masz rację. Projekty różnią się od siebie również rozkładem i wielkością pomieszczeń, metraże w poszczególnych wersjach różnią się nawet o 40 metrów. Dlatego szukam kogoś kto miał styczność z tym projektem.
  3. Cześć. Szukam osób które budowały dom według projektu https://www.extradom.pl/projekt-domu-dom-przy-alabastrowej-3-KRK1282 . Projekt bardzo nam się spodobał i chętnie zasięgnę języka u osób które mają z nim doświadczenie.
  4. Podobno wagner W400 może nie dać rady przy gęstych farbach lateksowych. Mam wagnera 575, kosztował około 700zł i przy rozcieńczeniu farby o 10-20% bez problemu da się malować. Co do oklejania to jest trochę więcej niż w przypadku wałka, do taśmy musimy dokleić jeszcze papier żeby nie pomalować okien, parapetów itd. Szybkość pracy- pokój 10m2 malowałem 26 minut, na spokojnie, czas liczony łącznie z uzupełnianiem zbiornika na farbę. Dodatkowym plusem pistoletu jest to, że w przypadku starego budownictwa, podczas malowania wałkiem, powłoka potrafi odkleić się od ściany, przy pistolecie tego nie ma. Jeśli masz sporo do malowania a nie chcesz spędzić przy tym dwóch kwartałów to moim zdaniem warto.
  5. Forum murator to jest jakaś tragedia. Siedziałem już na niejednym forum i takiego wysypu frustratów i Januszy nie spotkałem nigdzie. Forum na którym merytoryczna dyskusja praktycznie nie występuje, zamiast tego mamy bezcelowe, publiczne leczenie kompleksów i przekonywanie, że przy czyimś tam domu trawa jest najbardziej zielona. Każdy kto śledził ten temat choć jednym okiem, z pewnością zauważył, że wartościowych i przydatnych treści można z całego wątku wyciągnąć może z 3 strony- reszta to bełkot. PS. Jakim cudem, mając do dyspozycji setki internetowych słowników i edytorów tekstu, co niektórzy mogą robić tyle byków ortograficznych? Ortografia jest garniturem w internecie, niektórzy zamiast garnituru wybrali gumofilce i ortalionowy dres.
  6. Zaraz odwróci kota ogonem i wyjdzie na to, że tylko frajerzy płacą.
  7. Aha. Zaraz zadzwonię do administracji i zapytam dlaczego golą kilka stów za każde mieszkanie. Wydawało mi się, że za utrzymanie budynku, osiedla itd. Od dziś nie płacę.
  8. Aha. Jeśli istotą sporu jest nazewnictwo to ja tą dyskusję odpuszczam. Nabijanie postów nie jest moją życiową misją.
  9. Mieszasz kolego. Wynajmując mieszkanie, najemca zobowiązany jest wnosić opłaty za wynajem+ czynsz do administracji, do tego oczywiście opłaty za media. Nie spotkałem się z żadnym właścicielem który, płaci cokolwiek za najemcę. Poza tym, zbaczamy z tematu, rozmowa o mieszkaniach odnosiła się do mieszkania które zamieszkuje właściciel, nie było mowy o wynajmie.
  10. Czynsz administracyjny owszem. Nie płacisz tylko za wynajem.
  11. Zależy od sytuacji. Jeśli ktoś chce działkę w mieście i dom 200 metrów to mu się nie opłaci. Sytuacje są jednak różne. Wydaje mi się, że jak ktoś np. ma już działkę i potrzebuje małego domku to diametralnie zmienia sytuację.
  12. Słuszna uwaga. Co zaoszczędzi się na racie kredytu, trzeba oddać w czynszu. I koło się zamyka. W tym momencie za mieszkanie około 60 metrów w mieście gdzie wynajmuję czynsz wynosi około 600-700zł, w zależności od dzielnicy. Od nowego roku w górę idzie fundusz remontowy, śmieci, prąd i nie wiadomo co jeszcze. Opłaty wzrosną zapewne o 50-100zł za mieszkanie. Co do remontu domu- w ciągu wspomnianych wcześniej 20 lat, oddajemy spółdzielni w czynszu około 140 tyś zł, na drobny remont chyba starczy. Gawel ma rację, rata za dom może okazać się niższa niż rata za mieszkanie+ czynsz do administracji.
  13. Wiadomo, że dom kosztuje ale powiedzcie czy mieszkanie jest tanią alternatywą? W moim regionie za mieszkanie około 60m2 w mieście 50 tyś mieszkańców kosztują od 270 tyś zł. w stanie do remontu, bądź około 330 za deweloperkę. Pomijam tutaj kamienice. Przecież z remontem/ wykończeniem to też są kolosalne pieniądze.
  14. Ustalmy kilka spraw bo tego p***dolenia nie da się już czytać. Po pierwsze- jeśli ktoś chce przepchnąć tezę, że w Pl żyje się tak samo dobrze jak pracując na analogicznym stanowisku ale w bogatszym kraju, znaczy, że albo jest ignorantem albo kiedyś wyjechał, nie pykło mu i teraz sam przed sobą musi się oczyścić, wmawiając wszystkim wkoło, jaki to z niego bohater. Jak kupicie tombak w cenie złoto od grubego cygana na stacji benzynowej, też będziecie przekonywać wszystkich, że jednak było warto? Jesteśmy biedni, golą nas na każdym kroku, dymają na podatkach, robią z naszego kraju śmietnik- to są fakty. I nie mówię tutaj o kimś tam ale o sobie również, przecież skoro tutaj mieszkam, znaczy, że mnie również ktoś dyma. Mam jednak tego świadomość i nie próbuję na siłę tutaj udowadniać, że Polska to super kraj, bo to nie prawda. Tak jak wspomniałem w którymś z moich postów- pomiędzy Pl a bogatymi krajami Europu jest bardzo duża różnica ale nie przepaść. Pewnie zaraz ktoś wyjedzie z wykresem świadczącym, że w Polsce prawie najtaniej, że tutaj kilo pasztetowej trzeba położyć 20zł a w Szwecji czy UK ta sama pasztetowa (a nawet gorsza) kosztuje prawie 22zł. Te wykresy można śmiało wydrukować, zabrać ze sobą do WC i tam ich użyć. System pieniężny ma do siebie to, że 20 to czasem więcej niż 22. Tutaj nie liczy się tylko cena jednostki (kilo pasztetu, jednostka prądu, plaster mortadeli czy litr benzyny) ale również "cena kapitału" określana jako "siła nabywcza pieniądza". Tutaj często okazuje się, że dla statystycznego Polaka zakup jego taniej pasztetowej za 20zł to spore wyzwanie dla jego portfela, a bogaty Europejczyk tą drogą pasztetową za 22zł karmi psy bo nie jest to dla niego żaden wydatek. Podane liczby są oczywiście użyte tylko dla przykładu i mogą znacznie odbiegać od realiów rynkowych. Podkreślę po raz wtóry, nie chcę nikogo obrażać, ja również tutaj żyje, to o czym napisałem dotyka mnie w równym stopniu jak każdego kto tutaj mieszka. Tylko, że mam świadomość tego jak jest i nie nazywam tombaku złotem. Po drugie- jeśli ktoś zdecydował się emigrować za rublem/ euro/ dolarem i wydaje mu się, że może się teraz śmiać z każdego kto mieszka w ojczyźnie, oznacza, że kompleksy ma wyższe od zarobków. Oczywiście, emigrując możemy zarobić więcej, możemy coś odłożyć ALE są ludzie którzy życie tutaj, kontakt z rodziną, swoje cztery ściany cenią bardziej niż cyferki na koncie w banku. Inaczej na pracę poza krajem zaopatruje się młody singiel, inaczej głowa rodziny. Słyszałem kiedyś termin z którym nie sposób się nie zgodzić, któryś z moich znajomych emigrujący od lat, powiedział, że jego dzieci to takie "Eurosieroty" i to czy ojciec jest w domu czy go nie ma, jest im absolutnie wszystko jedno. Jak myślicie, czy zyskał coś na swojej emigracji? Pewnie tak, pytanie tylko czy było warto. Może i zarabiacie więcej niż koledzy w Polsce, w banku możecie zyskać, w życiu stracić o wiele więcej. Ten temat podzielił się na dwa fronty, mogliśmy przeczytać kilka ciekawych zdań, trochę bredni, całą lawinę zarzutów i licytacji. Sporo było o życiu tutaj, o zarobkach tam. Usłyszeliśmy też całkiem sporo o tej złej polskości, zazdrosnej, nieprzychylnej, zaborczej, tej o której żadne z nas nie chce pamiętać. Szkoda tylko, że w tym ogniu walki wylazło na wierzch całe k***stwo które tak bardzo chcieliśmy ukryć. Szukanie swojego chama, kogoś na kim możemy się wyżyć, budując przy tym swoją pozycję i poczucie słuszności podejmowanych przez nas decyzji, stawianie siebie na szczycie podium i plucie, obojętność na czyjeś racje i przeświadczenie o własnej nieomylności. Szkoda, że za tymi wielokrotnie wspominanymi podwyżkami, sukcesami, dolarami i nowoczesnością w domach, nie poszła kultura i ogłada. Jeśli mamy dyskutować w takim tonie, lepiej nie rozmawiać wcale. Nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy tacy sami, bez względu na to gdzie mieszkamy i czym się zajmujemy. Nikt z nas nie jest ani lepszy ani gorszy.
  15. Zależy kogo pytasz. Jedni zazdroszczą Ci tych 50 kWh, inni śmieją się z Ciebie boś biedny. Mam za sobą zarówno temat emigracji, teraz dorabiam się w kraju. Spędziłem kilka ładnych lat zarabiając w różnych krajach i wiesz co? Dziś uważam, że były to lata stracone. Oczywiście, pieniądze zarobione za granica pomogły mi po powrocie do kraju ale nie były niezbędne. Gdybym kilka lat temu miał taką wiedzę jak dziś, rzuciłbym ten zagraniczny miód już dawno. Zachowajmy w tym wszystkim rozsądek. Wytykasz komuś jakieś cechy ujemne, kilka postów później sam je pokazujesz. Przecież nie o to w tym wszystkich chodzi. Każdy ma jakieś założenia, cele i dochodzi do nich inną drogą. Dlaczego na siłę chcemy pokazać swoją wyższość? Nie wygrywa ten który za godzinę pracy kupuje w sklepie więcej. Zwycięzcą zawsze będzie ten kto czuje się dobrze ze swoim życiem, nie musząc nikomu udowadniać, słuszności swoich wyborów. Staram się wypowiadać w sposób mało zaczepny ale Twój post ma właśnie taki charakter i jeśli mam być zupełnie szczery to coś należy zaznaczyć. Jeśli w Polsce za godzinę kupiłeś 12 kWh, za granicą kupujesz 50 znaczy, że poza walutą w którą zarabiasz, nie zmieniłeś niczego. Jeśli np. ktoś pracuje w Polsce jako magazynier, ma motywacje do nauki lub podnoszenia kwalifikacji i wyjeżdża za granicę jako fachowiec, lekarz czy inżynier- szacunek dla niego. Jeśli jednak ten sam magazynier wyjeżdża za granicę po to żeby z jednego molocha pracować dla innego, jaki jest to sukces? Do takiego wyjazdu wystarczy dowód osobisty, nie potrzeba języka, wykształcenia, ambicji. Zarabiasz 50 kWh w ciągu godziny- oczywistym jest, że nie jesteś ani lekarzem ani inżynierem. Myślę, że wykonujesz słabo płatną pracę. Chwalisz się dobrymi zarobkami które de facto są odbiciem kondycji społecznej, tego, że od lat dane społeczeństwo potrafiło stworzyć na tyle silną gospodarkę, że możesz tyle zarabiać. Nie ma to nic wspólnego z osobistymi osiągnięciami, karierą czy zdolnościami. Nie traktuj tego jako atak, sam do niedawna myślałem podobnie, z czasem to przechodzi. W swoim poście masz też dużo racji. Polacy są narodem który daje się golić, pozwalamy sobie robić rzeczy które w innych krajach nie występują. Jesteśmy wyzyskiwani zewsząd, nie wnosząc słowa sprzeciwu. Polska jest krajem pretendującym do miana kraju nowoczesnej Europy ale ustrojowo i mentalnie cały czas jesteśmy dzielnicą Rosji. Ale smęceniem na forum tego nie zmienimy. Ambitni bądź pracowici nawet tutaj potrafią sobie całkiem dobrze radzić. Nie szukajmy problemów tylko starajmy się je rozwiązywać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...